Zmarszczyłem brwi i powoli podszedłem do dziewczyny stojącej tyłem...
chwilę wahałem się, czy jej nie przytulić, ale to takie banalne.
- Moje uczucia są niezmienne. - szepnąłem jej na ucho.
Poczułem, że drgnęła zdziwiona.
- Dzisiaj w nocy pozwolę mu wygrać.. moje życie nie ma już i tak sensu.
Moim ostatnim życzeniem jest, abyś zawsze walczyła.. i nie poddała się.
Powoli zbliżyłem usta do jej policzka, bił od niego chłód. Zastygłem w
bezruchu, po czym delikatnie pocałowałem zimny policzek moimi martwymi
ustami.
- Żegnaj.. - szepnąłem.
A potem odszedłem.
<Mai?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz