Bawiłam się z nim. Wyczuwałam jego aurę już od jakiegoś czasu, więc poszłam sprawdzić kto posiada tak niecodzienną osobowość. I nie zawiodłam się. Czarnowłosy chłopak o potężnych umiejętnościach... zapowiada się obiecująco.
Teraz patrzył na mnie wyczekująco, a ja uśmiechnęłam się lekko drapieżnie i rozpłynęłam. Ten nie przejął się tym zbytnio. Czekał. Wyczuwał mnie w pobliżu, ale ja się nie chciałam ujawnić... wolałam obserwować. Pamiętam kogoś o podobnej aurze... o podobnym wyglądzie... ale on już od dawna nie żyje...
Chłopak wyglądał na znudzonego. Nie przejęłam się tym. Cierpliwość jest sztuką, którą trenuje się przez lata...
Odwrócił się i ruszył w kierunku akademii. Po chwili podążyłam za nim. Czuł mnie. A ja jego. Czekaliśmy na ruch, który wywoła drugi. Jak w grze.
<Hiro?>
niedziela, 30 czerwca 2013
Od Ayano
Powoli postawiłam bose stopy na miękkiej trawie, po czym skierowałam się
do zamku. W drzwiach stała jakaś kobieta, zapewne dyrektorka.
- Dzień dobry - powiedziała - Ty jesteś Ayano?
Skinęłam głową.
- Dobrze. Tu są dla ciebie klucze, pokój numer dwadzieścia dwa. Jeśli byś czegoś potrzebowała to pytaj... a zresztą twoi koleżanki i koledzy z pewnością ci pomogą. Zapoznałaś się już z regulaminem?
Ponownie skinęłam głową, bez wyrzutów sumienia okłamując kobietę.
- Dobrze. A więc miłej przygody. Twój pokój znajduję się w tym skrzydle. Sale lekcyjne są tam. Zresztą sama się zorientujesz. Tu masz mapkę i plan lekcji. Muszę już iść, obowiązki wzywają. Do widzenia.
Wręczyła mi stos papierzysk i poszła. Prychnęłam cicho, po czym skierowałam się we wskazanym kierunku. Bacznie przyglądając się numerom na drzwiach nie zauważyłam jakiejś osoby, nagle wychodzącej z pokoju obok którego stałam i z którą właśnie się zderzyłam.
- Przepraszam - powiedziałam.
<dokończy ktoś?>
- Dzień dobry - powiedziała - Ty jesteś Ayano?
Skinęłam głową.
- Dobrze. Tu są dla ciebie klucze, pokój numer dwadzieścia dwa. Jeśli byś czegoś potrzebowała to pytaj... a zresztą twoi koleżanki i koledzy z pewnością ci pomogą. Zapoznałaś się już z regulaminem?
Ponownie skinęłam głową, bez wyrzutów sumienia okłamując kobietę.
- Dobrze. A więc miłej przygody. Twój pokój znajduję się w tym skrzydle. Sale lekcyjne są tam. Zresztą sama się zorientujesz. Tu masz mapkę i plan lekcji. Muszę już iść, obowiązki wzywają. Do widzenia.
Wręczyła mi stos papierzysk i poszła. Prychnęłam cicho, po czym skierowałam się we wskazanym kierunku. Bacznie przyglądając się numerom na drzwiach nie zauważyłam jakiejś osoby, nagle wychodzącej z pokoju obok którego stałam i z którą właśnie się zderzyłam.
- Przepraszam - powiedziałam.
<dokończy ktoś?>
Od Hiro
Użyłem mojej mocy i wszedłem w tłum wiecznie się gdzieś spieszących
ludzi, którzy rozstępowali się robiąc mi przejście. Moja aura
nieświadomie ich odpychała. Podciągnąłem skórzaną torbę na ramię i
spojrzałem na mapę trzymaną w ręku. Eris... ten dwór, bo nie wiem jak
inaczej nazwać to miejsce, znajdował się na obrzeżach miasta. Skrzywiłem
się lekko. Czeka mnie jeszcze daleka droga.
Drgnąłem. Amulet na mojej szyi nieznacznie zapulsował. Przeniosłem wzrok z mapy na ciemnowłosą dziewczynę, która bacznie mi się przyglądała. Musiała być jedną z magicznych, inaczej by mnie nie widziała. Ludzie jakby nie zważali na jej obecność, stała tam jak duch. Przeszedł mnie dobrze znany dreszcz. Dziewczyna posłała mi ironiczny uśmiech, który odwzajemniłem. Spojrzałem prosto w jej oczy, próbując wyczytać z nich cokolwiek... znalazłem tylko milczące wyzwanie. A potem dziewczyna odwróciła się i odeszła. Przyspieszyłem kroku próbując ją dogonić, wyciągnąłem szyję rozglądając się za nią w tłumie. Zniknęła. Użyłem mojej mocy, a ludzie znów zaczęli rzucać mi przelotnie spojrzenia traktując jak kolejnego przechodnia w tłumie.
- Uważaj! - mruknęła jakaś dziewczyna z naburmuszoną miną oglądając zdeptanego przeze mnie buta.
Zbyłem ją machnięciem ręki. Rozejrzałem się wokoło za jakimś szybkim środkiem transportu. W życiu tam nie dojdę. Mój wzrok padł na czarny motocykl, Harley Davidson. Uśmiechnąłem się szeroko.Miałem szczęście. Właściciel motocykla, około dziewiętnastoletni gówniarz, właśnie ściągał kask. Podkradłem się do niego niezauważalnie.
- Daj mi to. - rzuciłem tylko, wysyłając impulsy do jego mózgu.
Po chwili miałem już kluczyki w ręku. Uśmiechnąłem się ponuro do chłopaka, który właśnie podawał mi kask.
- Nie będzie potrzebny. - powiedziałem.
Wsiadłem na motocykl i dodałem gazu. Świat wokół stawał się jedną wielką plamą. W sumie moglem użyć skrzydeł, ale nie odmówiłbym sobie tej przyjemności.
Za kilka chwil byłem już na miejscu. Zaparkowałem pojazd na parkingu i skierowałem się do wejścia. Na podjeździe stało dużo samochodów. Też trzeba będzie pomyśleć o jakimś. Otworzyłem drzwi wejściowe, a mój wzrok od razu skierował się w kierunku drzwi z napisem recepcja. Łatwo poszło. Otworzyłem drzwi i spojrzałem na recepcjonistkę. Rozmowa poszła gładko, wszelkie formalności również, kobieta nie dopytywała się o nic. Szybko odebrałem klucze i opuściłem pomieszczenie.
Nagle moim oczom znów ukazała się dziewczyna. Ta dziewczyna. Stała za oknem, znów rzucając mi wyzwanie. Posłałem jej cyniczny uśmiech. Odwzajemniła go. A potem po raz kolejny zniknęła. Westchnąłem i szybkim krokiem skierowałem się za nią. Ona też przyspieszyła, nie oglądając się za siebie. W pełnym biegu opuściliśmy mury Eris. Obok znajdował się las, a dziewczyna zmierzała właśnie w jego kierunku. Powoli zaczynała nudzić mnie ta zabawa, więc przyspieszyłem. W końcu złapałem ją za ramię i odwróciłem do siebie. Moja twarz wyrażała obojętność. Spojrzałem jeszcze raz w jej oczy i niespiesznie czekałem, aż coś powie.
<dokończy ktoś?>
Drgnąłem. Amulet na mojej szyi nieznacznie zapulsował. Przeniosłem wzrok z mapy na ciemnowłosą dziewczynę, która bacznie mi się przyglądała. Musiała być jedną z magicznych, inaczej by mnie nie widziała. Ludzie jakby nie zważali na jej obecność, stała tam jak duch. Przeszedł mnie dobrze znany dreszcz. Dziewczyna posłała mi ironiczny uśmiech, który odwzajemniłem. Spojrzałem prosto w jej oczy, próbując wyczytać z nich cokolwiek... znalazłem tylko milczące wyzwanie. A potem dziewczyna odwróciła się i odeszła. Przyspieszyłem kroku próbując ją dogonić, wyciągnąłem szyję rozglądając się za nią w tłumie. Zniknęła. Użyłem mojej mocy, a ludzie znów zaczęli rzucać mi przelotnie spojrzenia traktując jak kolejnego przechodnia w tłumie.
- Uważaj! - mruknęła jakaś dziewczyna z naburmuszoną miną oglądając zdeptanego przeze mnie buta.
Zbyłem ją machnięciem ręki. Rozejrzałem się wokoło za jakimś szybkim środkiem transportu. W życiu tam nie dojdę. Mój wzrok padł na czarny motocykl, Harley Davidson. Uśmiechnąłem się szeroko.Miałem szczęście. Właściciel motocykla, około dziewiętnastoletni gówniarz, właśnie ściągał kask. Podkradłem się do niego niezauważalnie.
- Daj mi to. - rzuciłem tylko, wysyłając impulsy do jego mózgu.
Po chwili miałem już kluczyki w ręku. Uśmiechnąłem się ponuro do chłopaka, który właśnie podawał mi kask.
- Nie będzie potrzebny. - powiedziałem.
Wsiadłem na motocykl i dodałem gazu. Świat wokół stawał się jedną wielką plamą. W sumie moglem użyć skrzydeł, ale nie odmówiłbym sobie tej przyjemności.
Za kilka chwil byłem już na miejscu. Zaparkowałem pojazd na parkingu i skierowałem się do wejścia. Na podjeździe stało dużo samochodów. Też trzeba będzie pomyśleć o jakimś. Otworzyłem drzwi wejściowe, a mój wzrok od razu skierował się w kierunku drzwi z napisem recepcja. Łatwo poszło. Otworzyłem drzwi i spojrzałem na recepcjonistkę. Rozmowa poszła gładko, wszelkie formalności również, kobieta nie dopytywała się o nic. Szybko odebrałem klucze i opuściłem pomieszczenie.
Nagle moim oczom znów ukazała się dziewczyna. Ta dziewczyna. Stała za oknem, znów rzucając mi wyzwanie. Posłałem jej cyniczny uśmiech. Odwzajemniła go. A potem po raz kolejny zniknęła. Westchnąłem i szybkim krokiem skierowałem się za nią. Ona też przyspieszyła, nie oglądając się za siebie. W pełnym biegu opuściliśmy mury Eris. Obok znajdował się las, a dziewczyna zmierzała właśnie w jego kierunku. Powoli zaczynała nudzić mnie ta zabawa, więc przyspieszyłem. W końcu złapałem ją za ramię i odwróciłem do siebie. Moja twarz wyrażała obojętność. Spojrzałem jeszcze raz w jej oczy i niespiesznie czekałem, aż coś powie.
<dokończy ktoś?>
Od Misao: c.d. Kaname
Przewróciłam oczami
- Mam pomysł - Spojrzałam na niego - Pójdziemy na Inugami. To japoński horror. Zgadzasz się?
- Jasne że tak - Uśmiechnął się. Kupiłam bilety i weszliśmy do sali. Było w niej ciemno. Zajęliśmy miejsca
- O czym jest ten film? - Spytał
- Zobaczysz - Zaśmiałam się. Film był dosyć straszny.
~Po filmie~
Wyszliśmy z sali
- Jak ci się podobał? - Spytałam
- Dobry
- Może pójdziemy do lasu?
- Znów?
- Kocham lasy. I pola. I łąki...Może powiem od razu że uwielbiam naturę - Zaśmiałam się
<Kaname?>
- Mam pomysł - Spojrzałam na niego - Pójdziemy na Inugami. To japoński horror. Zgadzasz się?
- Jasne że tak - Uśmiechnął się. Kupiłam bilety i weszliśmy do sali. Było w niej ciemno. Zajęliśmy miejsca
- O czym jest ten film? - Spytał
- Zobaczysz - Zaśmiałam się. Film był dosyć straszny.
~Po filmie~
Wyszliśmy z sali
- Jak ci się podobał? - Spytałam
- Dobry
- Może pójdziemy do lasu?
- Znów?
- Kocham lasy. I pola. I łąki...Może powiem od razu że uwielbiam naturę - Zaśmiałam się
<Kaname?>
Powitajmy serdecznie nową uczennicę, Ayano!
Imię: Ayano
Nazwisko: Gensai
Pseudonim: Hikari
Płeć: kobieta
Wiek: 300 lat <nieśmiertelna>
Rodzaj: anioł
Chłopak: nie ma
Charakter: wrażliwa, czasami ponura, z głową w chmurach, nieśmiała przed ludźmi, pełna szalonych pomysłów, buntująca się.
Moce: Zmienianie się w inne formy, takie jak zwierzęta, rośliny, a nawet zjawiska takie jak światło, wiatr, tęcza. Potrafi jednym skinieniem rozweselić innych, lub wprawić w dowolny nastrój. Kontaktuje się ze zwierzętami. Dodatkowo ma zdolności artystyczne.
Cecha charakterystyczna: anielskie skrzydła i ogólny anielski wygląd .
Umiejętności: umie bardzo ładnie rysować, śpiewać i tańczyć,
Historia: opowie później.
Klasa: Klasa C
Hobby i Zainteresowania: Śpiewanie, różne artystyczne zajęcia, obcowanie ze zwierzętami, latanie pośród chmur, czytanie.
Motto: Iwanu ga hana
Inne zdjęcia: -
Data dołączenia: 30.06.2013
Ilość upomnień: 0
Ilość opowiadań: 0
Data ostatniego opowiadania: -
Steruje: wikisek
Od Zero: c.d. Yuki
Długo czuwałem. Musiałem przemyśleć w spokoju pewne sprawy niecierpiące zwłoki. Nie czułem upływu czasu. Liczyło się tylko rozwiązanie problemu.
Po kilku godzinach wreszcie wszystko dokładnie przemyślałem. Spojrzałem na zegarek. Pierwsza w nocy. Westchnąłem. Poczułem zmęczenie i ciężar kilkunastu nieprzespanych nocy. Nawet dla wampira to sporo. Wziąłem prysznic i przebrałem się w spodnie od dresu służące mi za piżamę. Położyłem się spokojnie spać po raz pierwszy od długiego czasu. Jednak wciąż byłem czujny...
<Yuki?>
Po kilku godzinach wreszcie wszystko dokładnie przemyślałem. Spojrzałem na zegarek. Pierwsza w nocy. Westchnąłem. Poczułem zmęczenie i ciężar kilkunastu nieprzespanych nocy. Nawet dla wampira to sporo. Wziąłem prysznic i przebrałem się w spodnie od dresu służące mi za piżamę. Położyłem się spokojnie spać po raz pierwszy od długiego czasu. Jednak wciąż byłem czujny...
<Yuki?>
Od Yuki: c.d. Zero
W końcu po jakieś godzinie zaczęłam wracać do akademii, wiedziałam że Zero wie o tym że mnie nie ma, ale nie obchodziło mnie to, mogłam nawet zginąć. Wracałam w moim pokoju paliło się światło, zdziwiłam się bo nie przypominam sobie żebym zapomniała je wyłączyć, wspięłam się po schodach i nacisnęłam klamkę. Drzwi były zamknięte jak należy, otworzyłam je i weszłam, wszystko było na swoim miejscu ale światło się paliło, ktoś tu był ale nie znalazł tego co chciał. Położyłam się i zasnęłam.
<Zero?>
<Zero?>
Powitajmy gorąco nowego ucznia, Hiro Collinsa!
Imię: Hiro
Nazwisko: Collins
Pseudonim: Akumu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: Sam już nie pamięta, ale około tysiąca lat
Rodzaj: Hm.. skomplikowane. W jego żyłach krąży krew demonów, i aniołów.
Dziewczyna: nie ma
Charakter: Skryty i tajemniczy, nie dopuszczający do siebie nikogo. Zamyślony, unikający ludzi, często wredny i sarkastyczny. Czasami chamski, innym razem przyjazny.
Moce: Przyzywanie istot ciemności bądź światła,paraliżowane i wsączania "jadu", złych lub dobrych emocji do umysłów innych, manipulacja ludźmi i zwierzętami, umiejętność wtapiania się w tłum i znikania.
Cecha charakterystyczna: tajemnicza aura roztaczana wokół niego.
Umiejętności: Talent do gry na wielu instrumentach, śpiewanie, rozwinięte umiejętności sportowe i kondycja fizyczna, boks, karate, czasami rysuje, dużo biega.
Historia: Przez całe życie jego natura walczy z jego duszą. Powoli przegrywa tą walkę, upadając coraz niżej. W końcu znalazł się na Ziemi, ale to nie koniec jego wędrówki.
Klasa: Klasa C
Hobby i Zainteresowania: Granie na instrumentach muzycznych i śpiewanie,
bieganie, boks, oglądanie japońskich horrorów i starych filmów,
słuchanie muzyki.
Motto: "Przeszłość jest lustrzanym odbiciem twojej duszy"
Inne zdjęcia: -
Data dołączenia: 30.06.2013
Ilość upomnień: 0
Ilość opowiadań: 0
Data ostatniego opowiadania: -
Steruje: Nugat
Motto: "Przeszłość jest lustrzanym odbiciem twojej duszy"
Inne zdjęcia: -
Data dołączenia: 30.06.2013
Ilość upomnień: 0
Ilość opowiadań: 0
Data ostatniego opowiadania: -
Steruje: Nugat
Od Kiro: c.d. Shaniro
- Spokojnie, ja ze śmiechu nie leje w gacie jak ty. -rzuciłem za śmiechem. -Co? Nie możesz mnie zgasić bo nie wiesz kim jestem?
-Jeszcze się tego dowiem... - Popatrzył na mnie z pogardą. Odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę Akademii.
-Jeszcze się tego dowiem... - Popatrzył na mnie z pogardą. Odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę Akademii.
~*~*~*~*~PÓŹNIEJ~*~*~*~*~
Odebrałem plan lekcji i klucze do pokoju. Należę do klasy ,,C" .. Przypomniałem o telefonie od Aya'i. Szybko odnalazłem telefon. Popatrzyłam na ciemny ekran.
,,Rozładował się..." pomyślałem.
Ruszyłem w stronę pokoju. Otworzyłem drzwi, Nie oglądając pokój rzuciłem się na łóżko. Pogrążyłem się w marzeniach. Chwile później ktoś zapukał do drzwi.
- Właź! -krzyknęłam. To był Shaniro.
<dokończ Shaniro. >
Od Zero: c.d. Yuki
Usiadłem na środku pokoju i próbowałem oczyścić umysł. Blokowałem wszelkie myśli z zewnątrz i swoje własne. Ostatnio zawładnęło mną za dużo emocji... musiałem się ich pozbyć, zacząć myśleć racjonalnie.
Skupiłem się. Musiałem być w każdej chwili gotowy. Skoro JEJ się nie chciało, trudno. Od teraz niech sama naraża swoje życie. Westchnąłem starając się powstrzymać gniew i irytację. Naiwna...
<Yuki?>
Skupiłem się. Musiałem być w każdej chwili gotowy. Skoro JEJ się nie chciało, trudno. Od teraz niech sama naraża swoje życie. Westchnąłem starając się powstrzymać gniew i irytację. Naiwna...
<Yuki?>
Od Yuki: c.d. Zero
Skoro tak się wścieka to po co sprawdza mnie na każdym kroku? Lepiej było by dla niego gdyby ci cholerni łowcy mnie znaleźli i zabili, przynajmniej miał by spokój. Mogli to zrobić dzisiaj, ale ktoś im przeszkodził. Mam to gdzieś idę do kina. Ubrałam się i wyszłam. Na niebie gromadziły się już ciemne chmury, pewnie w nocy będzie padać, złapałam taksówkę i pojechałam znów do centrum. Wiedziałam że Zero słyszy moje myśli starałam się nie myśleć, ale im bardziej się starałam tym więcej myśli mi przychodziło do głowy. Skoro tak długo szłam przez ulice opustoszałą od ludzi czemu ci łowcy nie wyskoczyli? Jak by chcieli to już dawno by mnie zabili. Usiadłam w kinie i film zaczął lecieć. Minęło około dwóch godzin, dochodziła 23, wyszłam z kina i zaczęłam iść w stronę powrotną, taksówki jeździły o wiele rzadziej, więc ciężko było jakąś znaleźć, gdy doszłam na skraj lasu, zamieniłam się w wilka zaczęłam biec w stronę mojego ulubionego miejsca, po kilku minutach dobiegłam dwa duże kamienie połyskiwały w świetle księżyca, usiadłam i rozkoszowałam się tym widokiem..
<Zero?>
<Zero?>
Od Zero: c.d. Yuki
Prychnąłem.
- Nie znasz ich. Jesteś strasznie naiwna, jeśli myślisz, że paru świadków im przeszkodzi. Ich to nie obchodzi. Zabijają ich albo wymazują pamięć. Albo jeszcze coś im robią. Teraz sobie mówisz, że się nie będziesz ukrywać. Pożyj sobie jeszcze kilka lat bojąc się zasnąć, bo w każdej chwili mogą przebić cię zabić, rozszarpać. Ale nie. Bo ty jesteś wielce wszechwiedząca i odważna. Możesz sobie myśleć, że pozjadałaś wszystkie rozumy, że jestem taki głupi i strachliwy. Ale prawda jest taka, że mam większe doświadczenie w tych sprawach niż ty - warknąłem jej w twarz. - A tylko spróbuj mnie walnąć. Zobaczymy, czy ci to wyjdzie na dobre - prychnąłem i wyszedłem. Na chwilę obecną miałem jej serdecznie dosyć. Zamknąłem się w swoim pokoju na klucz i zamknąłem okno zasłaniając rolety. Miałem już dość.
<Yuki?>
- Nie znasz ich. Jesteś strasznie naiwna, jeśli myślisz, że paru świadków im przeszkodzi. Ich to nie obchodzi. Zabijają ich albo wymazują pamięć. Albo jeszcze coś im robią. Teraz sobie mówisz, że się nie będziesz ukrywać. Pożyj sobie jeszcze kilka lat bojąc się zasnąć, bo w każdej chwili mogą przebić cię zabić, rozszarpać. Ale nie. Bo ty jesteś wielce wszechwiedząca i odważna. Możesz sobie myśleć, że pozjadałaś wszystkie rozumy, że jestem taki głupi i strachliwy. Ale prawda jest taka, że mam większe doświadczenie w tych sprawach niż ty - warknąłem jej w twarz. - A tylko spróbuj mnie walnąć. Zobaczymy, czy ci to wyjdzie na dobre - prychnąłem i wyszedłem. Na chwilę obecną miałem jej serdecznie dosyć. Zamknąłem się w swoim pokoju na klucz i zamknąłem okno zasłaniając rolety. Miałem już dość.
<Yuki?>
Od Yuki: c.d. Zero
- A ja nie! - powiedziałam stanowczym głosem a twarz Zero wykrzywiła się w zdenerwowanie - Pomyśl, im właśnie o to chodzi, myślą sobie że teraz kiedy nas zaatakowali nie będziemy ryzykować i się ujawniać, ja nie mam zamiaru siedzieć tu i czekać aż nas zaatakują, tu czy gdzie indziej i tak jesteś szybki dogonisz mnie w kilka chwil nawet gdybym była na końcu miasta, po drugie jeszcze raz powiesz że przez ciebie to ci znowu przyłożę, - spojrzał na mnie dziwnie - wiem że cie to nie boli ale będę miała satysfakcje, przecież sama się w to wpakowałam a po trzecie czy gdybyś ty był łowcą zaatakowałbyś mnie w środku dnia na ruchliwej uliczce gdzie jest pełno ludzi dla których widok rozszarpujących się wampirów to chyba nie codzienny widok?
<Zero?>
<Zero?>
Od Zero: c.d. Yuki
Lekko mnie zdziwiła, ale opanowałem się szybko. Założyłem ręce na piersi.
- Cóż, gdybyś nie zauważyła, wczoraj zaatakowała nas około dwudziestka śmiertelnych Łowców. Oboje o mało nie zginęliśmy, a oni mogą się czaić w każdym zakamarku. Siedzę u siebie i nagle zorientowałem się, że cię nie ma. Jak myślisz, co wpadło mi pierwsze na myśl? - spytałem ironicznie.
- Sam mówiłeś, że teraz nas nie zaatakują.
- Powiedziałem, że jest małe prawdopodobieństwo, że zaatakują nas otwarcie w najbliższym czasie. To nie znaczy, że nas nie śledzą. A przeze mnie dybią na ciebie. Nie wiem jak ty, ale ja na razie wolę nie ryzykować... I nie ruszać się z akademii.
<Yuki?>
- Cóż, gdybyś nie zauważyła, wczoraj zaatakowała nas około dwudziestka śmiertelnych Łowców. Oboje o mało nie zginęliśmy, a oni mogą się czaić w każdym zakamarku. Siedzę u siebie i nagle zorientowałem się, że cię nie ma. Jak myślisz, co wpadło mi pierwsze na myśl? - spytałem ironicznie.
- Sam mówiłeś, że teraz nas nie zaatakują.
- Powiedziałem, że jest małe prawdopodobieństwo, że zaatakują nas otwarcie w najbliższym czasie. To nie znaczy, że nas nie śledzą. A przeze mnie dybią na ciebie. Nie wiem jak ty, ale ja na razie wolę nie ryzykować... I nie ruszać się z akademii.
<Yuki?>
Od Yuki: c.d. Zero
Wziełam telefon i napisałam do Zero:
"Możesz do mnie przyjść?"
"Po co? Coś się stało?"
"Niee, nic, po prostu muszę ci coś powiedzieć"
"Zaraz przyjdę..."
Nie wiem co miały znaczyć te kropki no ale Zero jak to Zero. Faktycznie nie mineła nawet chwila i rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyłam, stał tam i dziwnie się patrzył jakby coś podejrzewał.
- Wejdź proszę - powiedziałam zbyt dziwnym na mnie tonem.
- Mów o co chodzi?
- Wiem wszystko.
- Wszystko, czyli co?
- Po co mnie dzisiaj sledziłeś? - spytałam, a na jego twarzy malował się wyraz jakby zaskoczenia, pewnie myślała że jestem taka "głupia" i go nie wyczułam.
<Zero?>
"Możesz do mnie przyjść?"
"Po co? Coś się stało?"
"Niee, nic, po prostu muszę ci coś powiedzieć"
"Zaraz przyjdę..."
Nie wiem co miały znaczyć te kropki no ale Zero jak to Zero. Faktycznie nie mineła nawet chwila i rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyłam, stał tam i dziwnie się patrzył jakby coś podejrzewał.
- Wejdź proszę - powiedziałam zbyt dziwnym na mnie tonem.
- Mów o co chodzi?
- Wiem wszystko.
- Wszystko, czyli co?
- Po co mnie dzisiaj sledziłeś? - spytałam, a na jego twarzy malował się wyraz jakby zaskoczenia, pewnie myślała że jestem taka "głupia" i go nie wyczułam.
<Zero?>
Od Zero: c.d. Yuki
Grzebałem coś w laptopie, kiedy nagle poczułem niepokój. Nie wiedziałem, skąd się to wzięło, ale skupiłem się próbując wykryć jego źródło. Po chwili zorientowałem się, że nie czuję mgiełki myśli Yuki. Wyszła gdzieś. Zmarszczyłem czoło. Wychodzić tuż po ataku Łowców?! Średnio to mądre... Wyszedłem i krążyłem po obrzeżach miasta, gdzie czułem jej niedawną obecność. Kiedy wracała, dochodziła dziewiętnasta. Dziewczyna parę razy obejrzała się jakby wyczuwając moją obecność, ale szła dalej.
Gdy zauważyłem, że w jej pokoju pali się światło, wróciłem z westchnieniem do siebie.
<Yuki?>
Gdy zauważyłem, że w jej pokoju pali się światło, wróciłem z westchnieniem do siebie.
<Yuki?>
Od Yuki: c.d. Zero
Siedziałam właśnie na ławce na dworze i jadłam kanapkę, Zero nie było, ale nie zdziwiło mnie to, tak myślałam ze go nie będzie, w końcu musiał "nadrobić" zaległości. Lekcje się skończyły, dzisiejszy dzień miałam doskonale zaplanowany, pobiegłam szybko do pokoju, przebrałam się i wyszłam. Opuściłam tereny zamku, ruszyłam ku centrum miasta, miałam zaplanowane zakupy i nie zamierzałam zmieniać planów. Po trzech godzinach, gdy już kupiłam to co chciałam wyruszyłam do stajni którą kiedyś już odwiedziłam. Miło było usiąść na końskim grzbiecie po długiej przerwie. Kolejna godzina, już wracałam do domu, miałam wrażenie że ktoś mnie śledzi a raczej za mną idzie, ale na pewno nie miał złych zamiarów, to było pewne. Ale nie chciałam zaprzątać sobie tym głowy, wróciłam do pokoju, była godzina 19. Nie było to późno więc musiałam jakoś zorganizować sobie czas...
<Zero?>
<Zero?>
Od Kaname: c.d. Senri'ego
Chciałem już jej wygarnąć, ale Senri mi
nie pozwolił. Musiałem się powstrzymać. Nie chciałem, żeby Senri jeszcze
kilka godzin siedział w sali i patrzał się na brzydką nauczycielkę.
Więc poszliśmy za panią nauczycielką. Zostawiła nas w najgorszej klasie.
Dała cztery segregatory kartek.
- Tu macie segregatory z kartkami. - Powiedziała Nauczycielka.
- Jakbym nie zauważył.- powiedziałem. Nie miałem w zamiar być dla niej bardzo miły. Moja cierpliwość się już skończyła. Wiem Senri będzie na mnie bardzo zły, ale po prostu nie wytrzymam.
- Masz coś to tego?- powiedziała nauczycielka. Chciałem coś powiedzieć z serca, ale Senri trzymał moją rękę.
- Przestań. Będziesz tego żałował.- powiedział. Trochę miał rację. ale ja nie wytrzymam.
- Wie jaki pani ma problem?- powiedziałem.
- Jaki ja mam? Chyba ty.- powiedziała nauczycielka.
- Pani ma wielki problem. Jest pani egoistką i głupią blondynką. Głupszej od pani nie widziałem. I teraz będę na panią mówiła zła i brzydka ropucha. - Wykrzyczałem. Nie mogłem już wytrzymać.
- Chyba przesadziłeś. - powiedział Senri.
- Nie przesadziłem. Niech się cieszy, że chociaż ma przezwisko ropucha niż gorsze.
- Za to Kaname i Senri macie 13 godzin siedzieć w sali i odrabiać lekcje. Zrozumiałeś Kaname?- Powiedziała nauczycielka.
- Nie. Pani nigdy nie rozumiem.- powiedziałem.
- Dobra macie 15 godzin. Jeszcze więcej. Mogę dać nawet 24. Tylko jak ze chcesz Kaname.
<Senri?>
- Tu macie segregatory z kartkami. - Powiedziała Nauczycielka.
- Jakbym nie zauważył.- powiedziałem. Nie miałem w zamiar być dla niej bardzo miły. Moja cierpliwość się już skończyła. Wiem Senri będzie na mnie bardzo zły, ale po prostu nie wytrzymam.
- Masz coś to tego?- powiedziała nauczycielka. Chciałem coś powiedzieć z serca, ale Senri trzymał moją rękę.
- Przestań. Będziesz tego żałował.- powiedział. Trochę miał rację. ale ja nie wytrzymam.
- Wie jaki pani ma problem?- powiedziałem.
- Jaki ja mam? Chyba ty.- powiedziała nauczycielka.
- Pani ma wielki problem. Jest pani egoistką i głupią blondynką. Głupszej od pani nie widziałem. I teraz będę na panią mówiła zła i brzydka ropucha. - Wykrzyczałem. Nie mogłem już wytrzymać.
- Chyba przesadziłeś. - powiedział Senri.
- Nie przesadziłem. Niech się cieszy, że chociaż ma przezwisko ropucha niż gorsze.
- Za to Kaname i Senri macie 13 godzin siedzieć w sali i odrabiać lekcje. Zrozumiałeś Kaname?- Powiedziała nauczycielka.
- Nie. Pani nigdy nie rozumiem.- powiedziałem.
- Dobra macie 15 godzin. Jeszcze więcej. Mogę dać nawet 24. Tylko jak ze chcesz Kaname.
<Senri?>
Od Kaname: c.d. Misao
Nie wiedziałam co powiedzieć. Zatkało mnie to pytanie.
- Mmmm... - Powiedziałem.
- No powiedź, ale szczerze. - Powiedziała Misao.
- Po prostu miła jesteś i ładna.- Powiedziałem. Chyba zanurzę się w ziemię. Nie wiedziałem jak ona to przyjmie. Czy będzie na mnie zła czy będzie dalej się uśmiechała.
- Może pójdziemy na spacer?- Zadałem pytanie.
- Czemu nie. Możemy iść. Lepsze niż stanie przed klasą.- Powiedziała. Więc poszliśmy na długi spacer. Pierwsze gdzie poszliśmy był park. Chcieliśmy zobaczyć kaczki i ich nakarmić. Drugą rzeczą do poszliśmy na lody. Jedliśmy i się śmialiśmy. Była bardzo fajna zabawa. Teraz nie wiedziałem gdzie ją zabrać.
- Gdzie teraz idziemy?- Powiedział Misao. Nie wiedziałem gdzie iść, ale wpadło mi coś do głowy.
- Może pójdziemy do kina?
- Możemy iść. Dlaczego nie, ale na jaki film?- Powiedziała.
- Nie wiem na jaki film chcesz..
- A na jaki ty chcesz?
- Mi to obojętnie. Będzie dobrze jak ci się spodoba. To jaki film wybierasz?- Powiedziałem.
< Misao? >
- Mmmm... - Powiedziałem.
- No powiedź, ale szczerze. - Powiedziała Misao.
- Po prostu miła jesteś i ładna.- Powiedziałem. Chyba zanurzę się w ziemię. Nie wiedziałem jak ona to przyjmie. Czy będzie na mnie zła czy będzie dalej się uśmiechała.
- Może pójdziemy na spacer?- Zadałem pytanie.
- Czemu nie. Możemy iść. Lepsze niż stanie przed klasą.- Powiedziała. Więc poszliśmy na długi spacer. Pierwsze gdzie poszliśmy był park. Chcieliśmy zobaczyć kaczki i ich nakarmić. Drugą rzeczą do poszliśmy na lody. Jedliśmy i się śmialiśmy. Była bardzo fajna zabawa. Teraz nie wiedziałem gdzie ją zabrać.
- Gdzie teraz idziemy?- Powiedział Misao. Nie wiedziałem gdzie iść, ale wpadło mi coś do głowy.
- Może pójdziemy do kina?
- Możemy iść. Dlaczego nie, ale na jaki film?- Powiedziała.
- Nie wiem na jaki film chcesz..
- A na jaki ty chcesz?
- Mi to obojętnie. Będzie dobrze jak ci się spodoba. To jaki film wybierasz?- Powiedziałem.
< Misao? >
Od Mai: c.d. Rozalii
Zmarszczyłam nos.
- To już nie ode mnie zależy. - powiedziałam.
- A od kogo?
- Od niego - powiedziałam głaskając kota palcem po głowie.
- Co?
- Nawet jeśli bym go wzięła, może do ciebie uciekać. Nie ode mnie zależy, z kim będzie chciał żyć. Mnie może zacząć się bać... Zwierzęta nie przepadają zbytnio za wampirami.
<Rozalia?>
- To już nie ode mnie zależy. - powiedziałam.
- A od kogo?
- Od niego - powiedziałam głaskając kota palcem po głowie.
- Co?
- Nawet jeśli bym go wzięła, może do ciebie uciekać. Nie ode mnie zależy, z kim będzie chciał żyć. Mnie może zacząć się bać... Zwierzęta nie przepadają zbytnio za wampirami.
<Rozalia?>
Od Rozalii: c.d. Mai
- Małe zawody? - już mi oczy błyszczały. Wezbrała we mnie determinacja.
- Może być - zgodziła się Mai.
- W takim razie chodźmy - kurcze, nareszcie coś się dzieje. Myślałam, że zasnę przez ostatnie dni. Takie nudy nie licząc tego kota. Poszłyśmy do ogrodu. Wzięłam kawałek kredy i namalowałam tarczę. Oblizałam usta. Miałam teraz ochotę na coś więcej niż soczek pomidorowy, ale wiedziałam, że nigdy nie zdołałabym się na to, żeby wbić komuś kły w gardło. Westchnęłam.
- W sumie, jeśli chcesz, weź go sobie - Mai popatrzyła na mnie dziwnie.
- Nie łuk! Kota. Mi nie jest potrzebny...
<Mai? Potrzebny ci kotek? xd>
- Może być - zgodziła się Mai.
- W takim razie chodźmy - kurcze, nareszcie coś się dzieje. Myślałam, że zasnę przez ostatnie dni. Takie nudy nie licząc tego kota. Poszłyśmy do ogrodu. Wzięłam kawałek kredy i namalowałam tarczę. Oblizałam usta. Miałam teraz ochotę na coś więcej niż soczek pomidorowy, ale wiedziałam, że nigdy nie zdołałabym się na to, żeby wbić komuś kły w gardło. Westchnęłam.
- W sumie, jeśli chcesz, weź go sobie - Mai popatrzyła na mnie dziwnie.
- Nie łuk! Kota. Mi nie jest potrzebny...
<Mai? Potrzebny ci kotek? xd>
Od Shaniro: c.d. Kiro
- Kiro… - szepnąłem uśmiechając się.
- Coś cię bawi? – warknął Kiro.
- Twoje imię. – chamsko odpowiedziałem. Patrzeliśmy sobie prosto w oczy. Zaczęło kropić.
- Skoro tak, to może podasz mi swoje? – spytał z wyraźną złością.
- I niby, do czego ci ono?
- Czyli jest aż tak głupie, że nie chcesz żeby inni je znali? – sprowokował mnie, co już nieźle mnie wkurzyło.
- Shaniro. Zadowolony?! – spytałem pytanie ironiczne do bruneta. Z nieba runęło deszczem. Byliśmy cali mokrzy.
- A pewnie, że tak. – uśmiechnął się chamsko. – Wracaj do akademii piesku, bo sierść ci przemoknie. – zażartował se ze mnie. <inne istoty magiczne łatwo rozpoznają animagów>.
- Bardzo śmieszne. – powiedziałem z nerwami ironicznie. – Nie zsikaj się ze śmiechu.
<Kiro?>
- Coś cię bawi? – warknął Kiro.
- Twoje imię. – chamsko odpowiedziałem. Patrzeliśmy sobie prosto w oczy. Zaczęło kropić.
- Skoro tak, to może podasz mi swoje? – spytał z wyraźną złością.
- I niby, do czego ci ono?
- Czyli jest aż tak głupie, że nie chcesz żeby inni je znali? – sprowokował mnie, co już nieźle mnie wkurzyło.
- Shaniro. Zadowolony?! – spytałem pytanie ironiczne do bruneta. Z nieba runęło deszczem. Byliśmy cali mokrzy.
- A pewnie, że tak. – uśmiechnął się chamsko. – Wracaj do akademii piesku, bo sierść ci przemoknie. – zażartował se ze mnie. <inne istoty magiczne łatwo rozpoznają animagów>.
- Bardzo śmieszne. – powiedziałem z nerwami ironicznie. – Nie zsikaj się ze śmiechu.
<Kiro?>
Od Zero: c.d. Yuki
Słyszałem jak Yuki powoli się budzi. Czas iść. Wstałem i wyszedłem przez otwarte okno. Codzienny gwar akademii powoli budził się ze snu. Ale dzisiaj nie mogłem pójść do szkoły. Nie w tym stanie. Nie, kiedy byłem tak głodny. Moje rany jeszcze się nie zasklepiły i wątpiłem, czy zagoją się same w najbliższym czasie. Ruszyłem biegiem w stronę miasta. Czas na polowanie.
~~~~~~ Potem ~~~~~~
Polowałem cały dzień. Dochodziła pierwsza, więc w akademii była właśnie przerwa na lunch. Stałem ukryty między drzewami i obserwowałem przez okno ludzi na stołówce. Jeszcze nie przyszła. Odwinąłem bandaż z ręki. Rana przestała krwawić, lecz wciąż była świeża. Metal. Zapobiegał szybkiemu gojeniu się ran. Westchnąłem. Za parę dni już powinno być lepiej...
Wtedy ją zobaczyłem. Siedziała przy stoliku i jadła kanapkę. Była cała i zdrowa. Skubała kanapkę siedząc przy stoliku niedaleko okna. Usatysfakcjonowany, wróciłem do swojego pokoju.
<Yuki?>
~~~~~~ Potem ~~~~~~
Polowałem cały dzień. Dochodziła pierwsza, więc w akademii była właśnie przerwa na lunch. Stałem ukryty między drzewami i obserwowałem przez okno ludzi na stołówce. Jeszcze nie przyszła. Odwinąłem bandaż z ręki. Rana przestała krwawić, lecz wciąż była świeża. Metal. Zapobiegał szybkiemu gojeniu się ran. Westchnąłem. Za parę dni już powinno być lepiej...
Wtedy ją zobaczyłem. Siedziała przy stoliku i jadła kanapkę. Była cała i zdrowa. Skubała kanapkę siedząc przy stoliku niedaleko okna. Usatysfakcjonowany, wróciłem do swojego pokoju.
<Yuki?>
Od Yuki: c.d. Zero
Noc minęła szybko i dość przyjemnie biorąc pod uwagę spanie na sofie, wstałam rano, ubrałam się i wyszłam na moje poranne biegi, Zero już nie było, mogłam się tego spodziewać, ale wiedziałam że tak czy owak w końcu "odejdzie". Pogoda nie była zbyt fajna, chmury zakryły słońce i wiał wiatr, było zimno ale biegi dobrze robiły na chłód. Wróciłam do pokoju, włączyłam laptopa i przejrzałam pocztę, za pół godziny zaczynały się lekcje. Wyszłam i powolnym krokiem ruszyłam w stronę sali w której miały zacząć się lekcje.
<Zero?>
<Zero?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)