wtorek, 30 lipca 2013

Od Zero: c.d. Yuki

- Yuki... - szepnąłem kładąc jej dłoń na policzku. - To ja powinienem cię przepraszać. Wiedziałem, że na mnie czekałaś, ale nie przewidziałem, że zajmie to tak długo... Masz pełne prawo się złościć. Chcę tylko, byś wiedziała, że robię to wszystko dla ciebie - mruknąłem.
- Wiem, Zero... - powiedziała. Pocałowałem ją delikatnie.

<Yuki? Brak weny>

Od Yuki c.d. Zero

Wróciłam na lekcje i ku mojemu zdziwieniu faktycznie był tam Shaniro, uśmiechnęłam się pod nosem i usiadłam w ławce, lekcje były nudne ale jakoś dało się przeżyć. Po 15 wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku, wyjęłam z plecaka pistolet i przypatrywałam mu się chwile, później włożyłam go z powrotem do plecaka i pomyślałam o Zero, było mi głupio, nie potrzebnie tak na niego naskoczyłam w końcu zrobił to dla mnie muszę go przeprosić, jak na zawołanie przez okno wskoczył Zero, podszedłem do niego.
 - Zero...
 - Yuki...
 - Musze ci coś powiedzieć.
 - Ja tez - odpowiedział.
 - Ja pierwsza... - westchnęłam. - Chciałam cię przeprosić, nie powinnam tak na ciebie naskakiwać, w końcu nie robiłeś nic złego, chociaż mogłeś mi powiedzieć, ale to nie ważne, przepraszam, że się tak zachowałam, wiesz, po prostu byłam zła.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

Westchnąłem ciężko i puściłem ją. Sam ruszyłem w stronę swojej klasy, gdzie miałem kolejną lekcję.
Przez resztę dnia nie odezwałem się ani słowem, siedziałem i patrzyłem się w okno, nawet nie próbując słuchać, co mówi nauczyciel. Jak na razie miałem prawie same najwyższe oceny, więc chyba przymknął na to oko.
Po lekcjach bez słowa ruszyłem do siebie. Zjadłem jakąś kanapkę, obojętny na smak i stałem przed oknem, wpatrując się w słońce. Wpadłem w jakieś dziwne otępienie i nie byłem pewien, czy będę chciał je przerwać. 

<Yuki?>

Od Yuki c.d. Zero

Zamarłam. Pistolet. Zachciało mi się śmiać. Dostałam od chłopaka pistolet. Spojrzałam na Zero.
 - Yyyy dziękuje - powiedziałam zaskoczona biorąc broń do ręki, była trochę ciężka. - Nie spodziewałam się - uśmiechnął się. - Ale nie myśl sobie ze dawanie mi... - chciałam powiedzieć prezentów, ale się powstrzymałam - jakichś rzeczy cię usprawiedliwia, mogłeś chociaż napisać krótkiego smsa, że nie dasz rady - powiedziałam. - aż zaczęłam grac w siatkówkę z innymi - westchnęłam.
 - To chyba dobrze? - powiedział milczałam. - Przepraszam, Yuki, wiem, masz rację, mogłem napisać - powiedział obejmując mnie od tyłu.
 - Ale po co, w końcu lepiej jeśli wiem mniej, jestem tylko dziewczyną - odsunęłam się - Wybacz, ale muszę iść na lekcje, może będzie tam Shaniro, mój nowy kolega, pogadam sobie z nim - powiedziałam z sarkazmem.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

- Wiem, wybacz, ale... ech.. to nie jest zwykła broń. Nie kupi jej się w zwykłym ludzkim sklepie. Poszedłem po nią do wuja...
- Nie mówiłeś mi, że masz wuja w Londynie - przerwała mi.
- Sam przypomniałem sobie o nim dopiero wczoraj. Nie miałem nawet pewności, czy jeszcze żyje... ale żyje. Straciłem rachubę czasu. Zrozum, nie widzieliśmy się od dziesięciu lat, myślał, że nie żyję. - powiedziałem cicho. Po chwili wyciągnąłem nowy pistolet do Yuki.
- Ato jest dla ciebie.
- Dla mnie? Dajesz mi pistolet? - spytała. Kiwnąłem głową z poważną miną.
- Tak. Już zbyt wiele razy cię naraziłem. Tym możesz się bronić. Zabije tylko wtedy, gdy trafisz w samo serce... inaczej unieruchamia i człowieka i wampira, jak też inne magiczne stworzenia. Proszę, weź to. tedy już będę spokojny.

<Yuki?>

Od Yuki c.d. Zero

Chciałam krzyknąć, byłam rozdarta, nie chciałam iść, chciałam żeby wiedział, że jestem zła, ale gdybym nie poszła, to było by dziwne. Poszłam za nim patrząc na czubki jego butów, weszliśmy po schodach, a potem do pokoju Zero, stanęłam na środku i założyłam ręce na piersi, czekałam. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się, zmierzyłam go chłodnym wzrokiem.
 - Co tak patrzysz, zaraz są lekcje.
 - Od kiedy ci się tak spieszy na lekcje?
 - Od wczoraj - odgryzłam się, zamilkł i znikł za drzwiami, po chwili wrócił, w ręku trzymał nowy pistolet, wyglądał jak ten stary Bloody Rose tylko był nowszy, spojrzałam na niego.
 - I po to wczoraj byłeś w mieście? Po nowy pistolet?
 - Tak, i po naboje.
 - I tak długo ci to zajeło? Czemu mi nie powiedziałeś? Jak ty byś się czuł gdybym ja wyjechała sobie do miasta i powiedziała że zobaczymy się później i nie wracała bym przez cały dzień - wiedziałam, że trochę przegiełam z tym porównaniem ale cóż...

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

Zdziwiony jej zachowaniem zagrodziłem jej drogę. Chciała mnie wyminąć, ale chwyciłem ją za ramiona.
- Puść mnie!
- Najpierw daj mi coś powiedzieć. Nie, nie polowałem wczoraj.
- Wiedziałam - mruknęła.
- Ale... miałem ku temu powód.
- Czyli...?
Zawahałem się.
- Poszedłem do miasta, by coś załatwić. Ale mam to u siebie w pokoju. Do końca przerwy zostało piętnaście minut. Chodź ze mną, a wszystko ci wyjaśnię...

<Yuki?>

Od Yuki c.d. Zero

Obudziłam się rano przed siódmą, wstałam, ubrałam się i poszłam biegać. Wciąż byłam zła na Zero. Biegłam lasem przez jakieś czterdzieści minut po czy wróciłam do Eris, wzięłam szybki prysznic i udałam się na lekcje. O 12 wyszłam na dziedziniec i ruszyłam w stronę naszej ławki. Siedział tam oparty o oparcie.
  - Hej.. - wstał zeby się przywitac, usiadłam bez słowa.
 - Spóźniłeś się - powiedziałam.
 - Wiem, przepraszam - prychnęłam.
 - Tak długo polowałeś, że zapomniałeś Zero? To do ciebie niepodobne - powiedziałam z sarkazmem, a może wcale nie polowałeś? - spojrzałam na niego mrużąc oczy - Polowałeś wczoraj? - zawahał się, westchnełam i uśmiechneałam się głupio - Jaka ja jestem głupia, wcale nie polowałeś. - Odwróciłam wzrok i wstałam zmierzając w strone szkoły.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

Wyszedłem od wujka około dwudziestej pierwszej. Pamiętałem jego minę, gdy dawał mi bliźniaczy pistolet Bloody Rose. Położył go na stole przede mną z dużym pojemnikiem nabojów.
- Nie chcę chyba wiedzieć, do czego jest ci to potrzebne - powiedział wtedy z kamienną twarzą. - Zmieniłeś się.
Uśmiechnąłem się kwaśno.
- Powiedzmy że wiele przeszedłem od tamtego czasu. - powiedziałem biorąc broń i pudełko. Zerknąłem na zegarek. Było późno. Zasiedziałem się i przegapiłem spotkanie z Yuki.. Wstałem.
- Muszę iść. Już jestem spóźniony. - powiedziałem.
- Zero... uważaj na siebie - powiedział wuj. Uśmiechnąłem się bez humoru.
- O to się nie martw.
- I odwiedź mnie jeszcze kiedyś.
- Obiecuję! - krzyknąłem na odchodnym. Zanim jeszcze wyszedłem na główną ulicę, puściłem się biegiem.
Do Eris dotarłem jakąś minutę później. Wszedłem do pokoju Yuki przez okno. Dziewczyna spała. Uklękłem obok jej głowy i pocałowałem w czoło.
- Śpij spokojnie - szepnąłem.

<Yuki?>

Od Yuki c.d. Zero

Leżałam w bezruchu przez ponad godzinę i nic. Powoli byłam coraz bardziej zła. Wyszłam z domu i skierowałam się w stronę boiska do siatkówki. Było tam kilka osób rozpoznała kogoś z mojej klasy.
 - Hej mogę z wami pograć?
 - Jasne - odpowiedział jakiś chłopak, chyba był to Shaniro, uśmiechnęłam się i zaczęłam grać, na początku czułam się trochę obco, w końcu pół roku ze sobą chodziliśmy do klasy, a prawie w ogóle ze sobą nie gadaliśmy, ale po jakieś pół godzinie wszyscy śmialiśmy się razem, było naprawdę fajnie, dochodziła 19 i powoli przestałam się przejmować wystawieniem przez Zero. Graliśmy dalej, było fajnie, w końcu znów poczułam jak to jest grać w siatkówkę. Ale w końcu zaczęliśmy się rozchodzić, pożegnałam się z tymi co zostali i zaczęłam wracać do pokoju, zimny powiew wiatru owiał mi twarz i przywrócił do rzeczywistości, od razu pomyślałam o Zero, byłam na niego zła, nie ukrywam. Wróciłam do pokoju i zmęczona padłam na łóżko.

<Zero?>

Od Mai: c.d. Hiro

Westchnęłam ciężko i spojrzałam na ledwo żywą kobietę leżącą u moich stóp. Jakoś straciłam apetyt. Trąciłam ją stopą, a ona jęknęła słabo. Westchnęłam ciężko.
- Zaraz wracam - mruknęłam. Już w biegu porwałam kobietę i zostawiłam ją na ławce w parku koło szpitala. Bliżej nie podejdę. Zdążyłam jeszcze szybko zapolować i po kilku minutach byłam z powrotem. Hiro nie zmienił pozycji choćby o centymetr. Westchnęłam zakładając ręce na piersi.
- Skoro, jak wnioskuję, wróciłaś, to możesz mi proszę wyjaśnić, jak przeżyłeś? - spytałam sucho.

<Hiro?>

Od Hiro: c.d. Mai

- Widzę, że małe polowanie sobie urządzasz. - powiedziałem, jak gdyby nigdy nic.
Mai otarła sobie usta ręką
- Widzę, że już ci przeszło.
Spojrzałem na nią zdziwiony. Byłem ciekaw, co takiego tym razem powiedziałem jej jako Akumu,
- Jakieś pół godziny temu kazałeś mi iść sobie... choć ująłeś to innymi słowami. - oznajmiła - Akumu jest zwykłym prostakiem.
- Ja jestem Akumu... tak jakby. - mruknąłem.
- Na jedno wychodzi.
Uśmiechnąłem się lekko.
- Nie zmieniłaś się prawie wcale.
- Ty też nie.
Ta pogawędka lekko mnie zmęczyła, nie odzyskałem jeszcze pełni sił. Zmęczony usiadłem na kłodzie i schowałem głowę w dłoniach. Szkoda, że nic nie jest łatwe i proste w tym skomplikowanym świecie.

<Mai? dalej brak weny :/>

Od Zero: c.d. Yuki

Siedziałem z wujkiem przy stole. Nalał mi do kubka gorącej herbaty i usiadł na przeciwko.
- Nie widziałem cię od lat... się z tobą działo? - spytał roztrzęsiony. Był moim ostatnim i ulubionym członkiem rodziny. Ostatnio widziałem go miesiąc po tym, jak zmieniłem się w wampira.
- Byłem tu i tam... teraz chodzę do szkoły na południowym krańcu Londynu. - Ta informacja zaskoczyła mężczyznę.
- To tam jest szkoła? Toż to nie miejsce dla dzieci! - oburzył się Moore. Pokeciłem głową.
- To nie jest zwykła szkoła... zresztą, nieważne. Przyszedłem cię o coś poprosić.
- Ależ proś o co chcesz, Zero - powiedział. Wyciągnąłem Bloody Rose i położyłem przed sobą na stole. Moore zamarł.
- Potrzebuję więcej nabojów. I nowej broni.

<Yuki?>

Od Yuki c.d. Zero

Wróciłam znudzona na lekcje, ciągnęły się jeszcze przez dwie godziny w końcu zadzwonił upragniony dzwonek oznajmiający koniec lekcji. Wyszłam na dziedziniec z nadzieją, że Zero tam będzie, ale nie było go. Pewnie jeszcze poluje, pomyślałam w duchu i zrezygnowana wróciłam do pokoju. Przebrałam się i postanowiłam pojechać do miasta na konie. Przebrałam się w bryczesy, wzięłam kask, który ciężko było mi znaleźć w bałaganie w mojej szafie, rękawiczki i pojechałam do miasta do znajomej stajni, nie byłam umówiona, ale liczyłam, że jakiś koń się znajdzie i tak było. Dawno nie siedziałam w siodle, po godzinie wróciłam do akademia dochodziła 17, ale Zero znowu nie było. Może zapomniał? Wróciłam do pokoju i założyłam zła słuchawki na uszy.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

Pobiegłem w stronę Londynu, ale nie po to, by zapolować. Musiałem odwiedzić pewnego... przyjaciela.
Założyłam na głowę kaptur bluzy i szedłem przez siebie przez zatłoczone uliczki miasta. Wszedłem w ciemny zaułek znajdujący się niedaleko Big Bena. Wszedłem do starego sklepu z antykami. Kiedy otworzyłem drzwi, zadzwonił stary, pordzewiały dzwonek. Za ladą siedział mężczyzna w średnim wieku w okrągłych okularach i wypłowiałej marynarce w kratę. Na dźwięk dzwonka podniósł głowę znad książki.
- Dzień dobry, w czym mogę... - zaczął, ale wtedy mnie dostrzegł. - Kim jesteś?
- Witam, panie Moore. - powiedziałem zrzucając kaptur. Mężczyzna zamarł.
- Zero...? Skąd...? Jak? - próbował z siebie wydusić. Okrążył ladę i wyszedł stając przede mną. Miał szeroko otwarte z zaskoczenia oczy. Po chwili podszedł i przytulił mnie mocno. Odwzajemniłem uścisk.
- Cześć, wujku.

<Yuki?>

Od Yuki c.d. Zero

 - Ty i to twoje przeczucie - westchnęłam. - Czyli nie masz zamiaru iść na popołudniowe lekcje?
 - Nie - uśmiechnął się. - A ty?
 - Ja idę, nie chce od razu na poczatku olewać lekcji, a te godziny wole sobie zostawić na później, będziesz polował?
 - Nie wiem, chyba tak.
 - No to spotkamy się później?
 - Yhm, do zobaczenia - rozległ się dzwonek oznajmiający koniec przerwy, Zero pocałował mnie w policzek i odszedł, ja w przeciwną stronę ruszyłam do sali.

<Zero?>

Od Misao: c.d. Kaname

Pomyślałam chwilę i przyjrzałam się obrazkowi
-Nigdy nie byłam w lunaparku... Ani na pikniku więc jasne że tak - Uśmiechnęłam się.

~W lunaparku~

Kaname miał ze mną przechlapane, ponieważ ciągnęłam go na wszystkie najbardziej ''niebezpieczne'' kolejki i atrakcje. Ale oczywiście poszliśmy również na diabelski młyn. Potem grzecznie usiadłam na kocyku
-Ile ty masz w sobie energii? - Zapytał siadając koło mnie
-Dużo - Uśmiechnęłam się do niego szerzej. Patrzyłam się na ludzi. Było gorąco, więc wszyscy chodzili skąpo ubrani. Spojrzałam na kobietę w mini i króciutkiej bluzce - Nadal nie rozumiem tego wieku
-Dlaczego?
-Zobacz na nią - Wskazałam na kobietę - Ubiera się jak prostytutka, a muzyka w słuchawkach jej mp4 brzmi jakby się pociąg wykoleił. Ludzie mogą mieć różne gusta no ale bez przesady
-A jaką muzykę lubisz?
-Coś spokojnego, za żadne skarby nie klasyczna! Tylko taka ballada... Co się robi na takich piknikach?

< Kaname? Misao ma już 2 000 lat więc wybacz jej te małe opóźnienie XD>