Chciałam krzyknąć, byłam rozdarta, nie chciałam iść, chciałam żeby wiedział, że jestem zła, ale gdybym nie poszła, to było by dziwne. Poszłam za nim patrząc na czubki jego butów, weszliśmy po schodach, a potem do pokoju Zero, stanęłam na środku i założyłam ręce na piersi, czekałam. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się, zmierzyłam go chłodnym wzrokiem.
- Co tak patrzysz, zaraz są lekcje.
- Od kiedy ci się tak spieszy na lekcje?
- Od wczoraj - odgryzłam się, zamilkł i znikł za drzwiami, po chwili wrócił, w ręku trzymał nowy pistolet, wyglądał jak ten stary Bloody Rose tylko był nowszy, spojrzałam na niego.
- I po to wczoraj byłeś w mieście? Po nowy pistolet?
- Tak, i po naboje.
- I tak długo ci to zajeło? Czemu mi nie powiedziałeś? Jak ty byś się czuł gdybym ja wyjechała sobie do miasta i powiedziała że zobaczymy się później i nie wracała bym przez cały dzień - wiedziałam, że trochę przegiełam z tym porównaniem ale cóż...
<Zero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz