piątek, 28 czerwca 2013

Od Kiro


Pewnym krokiem, z słuchawką w uchu wkroczyłem na dziedziniec Akademii. Ustałem. Bacznie rozglądając się po terenie szkoły szukałem jakiegoś punktu który mógł ,,należeć" tylko do mnie. Ławka w cieniu obumarłego drzewa.
Na sam początek wystarczy... - powiedziałem w duchu.
Ruszyłem w stronę ławki. Zrobiłem kilka kroków. Usłyszałem głośny krzyk za mną. Odwróciłem się nie przestając iść. Wpadłem na kogoś. Upadłem na ziemie.
- Jak chodzisz baranie! Nic nie widzisz!? - krzyknąłem.
 
<Dokończy ktoś?>

Powitajmy serdecznie nowego ucznia, Kiro!



Imię: Kiro
Nazwisko: Lian
Pseudonim: brak
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18 lat
Rodzaj: Demon
Partner: Po jego przygodach sercowych woli nikogo nie mieć. Lecz gdy spotka tego "kogoś"...
Charakter: Wygląda na miłego, spokojnego chłopaka lecz wcale taki nie jest. W szkołach zawsze był klasowym buntownikiem. Zmieniło się to z czasem. Jedyną osobą którą szanuje to siostra. Bliźniaczka - Aya
Moce: Porozumiewa się z duchami. Potrafi by jego duch opuścił ciało. Przemiana w demona.
Cecha charakterystyczna: Duże zielone oczy
Umiejętności: Dobrze kłamie. Zna kilka języków. Idealnie uczy.
Historia: Przeszłość miał straszna. Był klasowym buntownikiem, olewał nauczycieli, lekcje, prace domowe. Lecz w pewnym czasie się to zmieniły gdy przeżył zauroczenie chłopakiem. Wszyscy go wyzywali .Jedyną osobą która go wspierała to siostra-bliźniaczka Aya.
Klasa: Klasa C
Hobby i Zainteresowania: Jego ukojeniem są Motory.
Motto: "To nienormalne, by coś co stworzył Bóg było nielegalne"
Data dołączenia: 28.06.13
Ilość upomnień: 0
Ilość opowiadań: 0
Data ostatniego opowiadania: -
Steruje
: Olivia2000.

Od Zero: c.d. Yuki

Złapałem ją za rękę, którą mi odwiązywała bandaże. Odjąłem ją lekko ramieniem.
- Robisz ze mnie jakiegoś wyrachowanego, nieczułego drania - powiedziałem próbując ją trochę rozbawić. - Oczywiście, że czuję. Ale nie w ten sam sposób co ty. Ty czujesz ciałem, jako fizyczny ból. Ja odczuwam to jako ból duszy i umysłu. Uwierz mi, to też ie jest zbyt przyjemne. Zwłaszcza po metalowych strzałach. A z siebie nie rób już takiej fujary. Jesteś wilkołakiem. Wilczą Dziewczyną. Ty możesz czuć normalnie, żyjesz normalnie, kontrolujesz swoje potrzeby, umiesz je zatrzymać, zmienić... możesz decydować o własnym istnieniu. Jak sama widziałaś, ja jestem mordercą. Ty masz czyste serce. A jeśli zapoluję później, nie umrę od tego. Będziesz tylko musiała mnie pilnować. Nie wiem... może mnie uwiążesz... wiem, że nieraz miałaś na to ochotę - powiedziałem krzywiąc się na te słowa. Naprawdę, kiedyś pomyślała, by mnie nie związać.

<Yuki?>

Od Yuki: c.d. Zero

Byłam taka zła, teraz kiedy był głodny kazałam mu leżeć, nic nie pojmowałam wszystko co robiłam wychodziło gorzej niż miało być. Chciałam dobrze... Zostawiłam na chwile i usiadłam na brzegu łóżka, zamknęłam oczy
 - Yuki co jest?
 - Nic..
 - Yuki?
 - Nic mi nie jest! - spojrzałam na niego i zdałam sobie sprawę, że nie potrzebnie wrzasnęłam - Przepraszam, to nie miało tak zabrzmieć, nic mi nie jest po prostu jestem tym wszystkim zmęczona, jestem jak kula u nogi przeze mnie straciłeś całą energię, teraz leżysz ledwo żywy i głodny, raczej głodny bo przecież ciebie nic penie nie boli, a ja ci jeszcze każe leżeć w tym łożu, a sama mogła bym sobie zrobić krzywdę np: w kuchni. - zaśmiał się - Jestem jak wielki worek, który tryska samymi złymi pomysłami, worek bez dna - westchnęłam - Przepraszam że musisz to wszystko znosić, żale ci się jak jakieś dziecko, a ty musisz  mnie słuchać - zaczęłam odwiązywać bandaże, ran nie było widać, westchnęłam, znów mi się nie udało - wybacz że cię trzymałam, nie wiem czemu, przecież sam byś sobie doskonale poradził.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

W końcu zrezygnowałem i się położyłem. Po ca mam ją jeszcze stresować? - usiadłem jednak po chwili opierając się o ścianę. Czułem się niekomfortowo leżąc tak bez ruchu.
Westchnąłem ciężko. 
- Chciałbym. Na świecie są ich setki... ale zniszczyliśmy spory oddział dobrych Łowców i teraz będą lizać rany... jak na razie nas nie zaatakują. Ale musimy mieć się na baczności... A mnie i tak będą ścigać... dopóki im się nie uda - powiedziałem spokojnie, głosem wypranym z emocji. Podświadomie zacisnąłem rękę na łańcuszku Bloody Rose. Krwawa róża... Przez sekundę oczy błysnęły mi na czerwono, ale to wystarczyło, by Yuki znów zaczęła się martwić.
- Jesteś głodny? Ale jesteś za słaby na polowanie... musisz - spojrzałem na nią.
- Spokojnie, Yuki. Nie jestem dzieckiem, dam sobie radę - powiedziałem sucho. Wytrzymywałem tygodnie, wytrzymam parę godzin.

<Yuki?>

Od Yuki: c.d. Zero

 - Nic ci  nie jest? - powiedziałam patrząc na niego dziwnie - Spójrz na siebie, po bandażami jesteś cały w ranach, wiem że szybko się u ciebie goją ale na pewno bolą daj sobie pomóc, ja czuję się dobrze, dzięki tobie - uśmiechnęłam się - Ale ty musisz odpoczywać rozumiesz?
 - Yhm - odpowiedział
 - Przyniosę ci coś do picia - poszłam dosłownie na chwilkę do kuchni po wodę a gdy wróciłam, Zero stał chwiejnie na nogach i trzymał się szfki
 - Oszalałeś!? - Powiedziałam i pomogłam mu położyć się spowrotem na łóżku
 - Yuki nic mi nie jest, naprawdę.
 - Może pielęgniarką to ja ne jestem, ale masz mi tu leżeć co najmiej kilka godzin jeszcze masz napij się - podałam mu szklankę
 - Dzięi, nie musiał... - spojrzałam na niego ostro więc zamilkł, robiłam swoje a Zero ku mojemu zaskoczeniu leżał spokojnie.
 - Zero, czy to byli wszyscy? Czy już nic ci nie grozi? - zapytałam z nadzieją.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

Raz odzyskiwałem przytomność, raz ją traciłem. Czułem, jak Yuki używa magii, by mnie przenieść. Powinienem wstać. To  j a  powinienem jej pomóc, a nie na odwrót. Jednak byłem zbyt słaby...
Straciłem prawie całą krew... jednak nie to było teraz najważniejsze. Pobierałem energię z otaczającego mnie życia, uważając, by nie zabrać nic Yuki. Zbyt wiele przeze mnie wycierpiała. Po paru godzinach czułem już się trochę lepiej. Otworzyłem oczy. Czułem prawie na całym ciele ciasne bandaże i opatrunki. Podniosłem zaskoczony obandażowaną rękę do oczu. Głowa mi ciążyła, ale walczyłem, usiadłem. Poczułem ciepłe ręce na ramionach.
- Połóż się. Musisz zregenerować energię - powiedziała Yuki. Chciała mnie popchnąć z powrotem na poduszki, ale delikatnie zdjąłem jej ręce z ramion. Usiadłem wygodniej. Przyjrzałem się dziewczynie.
- Mi nic nie jest. Jak się czujesz?

<Yuki?>

Od Kaname: c.d. Misao


- Chyba nie. I tak nic z tego co powiedziałaś nie rozumiem, ale ci powiem, że ja nie jestem jak ten wampir który zabił twojego brata.- Powiedziałam. Stała i się smuciła. Trochę jej współczuję, że straciła swojego brata. Przytuliłem ją, żeby dalej się nie smuciła. Nie lubię jak ktoś płacze i się smuci.
- Teraz się nie smuć. Uśmiechnij się.- Powiedziałem, ale i tak się nie roześmiała. Nie wiedziałem co teraz zrobić. Jak ją rozśmieszyć. Może powiem jej kawał? Nie jestem dobry w opowiadaniu kawałach, ale spróbuję.
- Teraz opowiem ci kawał:
Temat pracy dzieci: Ujmij w sposób najbardziej zwięzły trzy następujące dziedziny:
1. RELIGIĘ
2. SEKSUALNOŚĆ
3. TAJEMNICĘ
Jedna praca otrzymała najwyższą ocenę. Zawierała linijkę:
BOŻE, JESTEM W CIĄŻY! ALE Z KIM?- Powiedziałem, ale i tak się smuciła. Nie wiedziałem co jej powiedzieć lub zrobić... Może jej zatańczę? Nie, nie i nie. Ja i taniec? Nie pasujemy do siebie, ale dla niej to zrobię.
- Teraz ci zatańczę.- Przez 5 minut dla niej tańczyłam. I dalej się nie uśmiechała. Myślałam jak zatańczę to będzie się śmiała. Mój taniec chyba nie rozśmiesza. Tylko nie wiem jak ją teraz rozśmieszyć. Może ona mi powie co ja mam jej zrobić.
- Misao dlaczego się nie uśmiechasz? Co ja mam zrobić, żebyś się uśmiechnęła? Tylko powiedź. - Powiedziałem. Miałem przeczucie, że coś wymyśli, zrobię to i się uśmiechnie..

<Misao dokończysz? >

Od Melanie: c.d. Shiki`ego

Usiadłam obok chłopaka. Spojrzałam na niego i znów się położyłam.
- Czy to takie ważne dlaczego go nie lubię ? - zapytałam bardziej siebie niż Shiki'ego. - Po prostu nie kontroluję się. - mruknęłam. Shiki położył głowę obok.
- Nie kontrolujesz ? W jakim sensie ? - zapytał.
- Ta gorsza strona zawsze wygrywa z tą milszą. - wytłumaczyłam. Z powrotem usiadłam na łóżku, a chłopak obok.
- Rozumiem. - powiedział spokojnie. Był bardzo wyciszony jak na wampira.
- Nie nie rozumiesz. - załkałam i wstałam z łóżka. Usiadłam na sobie i wzięłam skrzypce z dołu łóżka. Zaczęłam grać. To mnie uspokoiło. - Przepraszam. - mruknęłam niezadowolona z siebie.

< Shiki ? >

Od Yuki: c.d. Zero

Gdy odzyskałam przytomność, czułam się znacznie lepiej, obok zauważyłam leżącego Zero, przeraziłam się, przytknęłam mu rękę do szyi, oddychał. Był zmęczony, stracił dużo sił i pewnie energii. Rozejrzałam się dookoła, na niebie już pojawiały się prześwity porannego światła. Długo musieliśmy tak leżeć. Szturchnęłam Zero, otworzył lekko oczy nic nie powiedział ale lekko się uśmiechnął, odwzajemniłam uśmiech:
 - Jesteś strasznie zmęczony, śpij, odpoczywaj - chciał coś powiedzieć, ale nie dał rady znów jego oczy się zamknęły, musiałam coś zrobić żeby go przenieść, skupiłam się i użyłam lewitacji, było ciężko, nigdy nie robiłam tego z kimś ale w końcu się udało i uniósł się nad ziemię, nie śpieszyłam się powoli "pchałam" go w stronę szkoły. Gdy byłam już na miejscu, weszłam na drzewo i weszłam do mojego pokoju, było tam otwarte okno, a u Zero nie, rozłożyłam go na moim łóżku. Przyniosłam apteczkę i zaczęłam opatrywać mu rany, wiedziałam że to mu raczej nie pomoże ale może trochę ulży. Czekałam cierpliwie, godziny mijały...

<Zero?>

Od Mai: c.d. Rozalii

Następnego dnia była sobota. Nie wiem czemu, ale jakoś nie miałam na nic ochoty. Leżałam na łóżku i tak jakby czekałam na coś ciekawego.
W końcu nie wytrzymałam. Wybiegłam z pokoju i wyszłam na dziedziniec. Wzięłam mały kamyk i rzuciłam w okno Rozalii. Dziewczyna wyjrzała przez okno i zerknęła na mnie. Machnęłam ręką, by zeszła na dół.

<Rozalia?>

Od Rozalii: c.d. Mai

- Miaau? - kot przechylił głowę. Świetnie.
- No dobra, zostań, tylko mi nie przeszkadzaj bo pożałujesz! - rzekłam zrezygnowana i wróciłam do lektury. Znad książki spoglądałam na kota.
Miał zwykłą, jasno burą sierść i szare oczy, co mogłam dokładnie spostrzec, gdy wskoczył mi na nogi i wygodnie tam umościł. Wyglądał mniej więcej tak:





Nie mogłam się już w ogóle skupić. Następna to Sherlock Holmes. Czytałam kilka części, ale tej jeszcze nie widziałam...

<Mai?>

Od Misao: c.d. Kaname

Przyjrzałam mu się
-I le tak ogólnie masz lat? - Nagle spytałam
- Osiemnaście, a ty?
- Kobiet nie pyta się o wiek - Wyszłam z wnęki w której znajdują się drzwi do sali na korytarz - Tysiąc dziewięćset, dziewięćdziesiąt dziewięć. Moje ludzkie wcielenie ma osiemnastkę
- Ludzkie wcielenie? - Zdziwił się. Uśmiechnęłam się pod nosem
- Kitsune to duch lisa. Zanko: potężne dobre lisy, Yako: niszczycielskie, chaotyczne, złośliwe dzikie lisy. Yako opętują ludzi, sprowadzają choroby i szaleństwo. Jestem Yako - Odwróciłam się by zobaczyć jego reakcję. Stał niewzruszony
- Idę do lasu, idziesz ze mną? - Zapytałam. trochę niechętnie ruszył za mną. Po chwili dotarliśmy do lasu
- Powiesz mi coś o Kitsune?
- Kitsune posiadają wysoką inteligencję, trwałość i magiczne moce. Słowo kitsune jest często tłumaczone jako ducha lisa. Zenko są życzliwi, niebieskie lisy związane z Inari , czasami są po prostu nazywa lisy Inari . Yako wydają się być złośliwe, a nawet szkodliwe. Nasze słabych stron jest bardzo wiele. Pierwsza słaba strona to uczucia. Są silniejsze niż u jakiejkolwiek istoty na świecie. Wszystkie. Miłość, złość, zawód, samotność, smutek, pożądanie... - Spojrzałam mu w oczy - Wszystkie. Dlatego tu jestem . Chce je opanować po śmierci brata
- Czy przypadkiem Kitsune nie są nieśmiertelne?
- Zabił go pewien wampir. Te uczucia które chcę opanować, władają mną. Na przykład samotność. Zostałam sama na świecie po jego śmierci - Nagle uświadomiłam sobie że za dużo powiedziałam - Kolejne słabe strony... Drugą jest wolność. Jest bardzo ważna dla kitsune. Nie akceptujemy być zmuszani do czegoś, czego nie chcemy i nie lubimy być związani lub uwięzieni. Takie postępowanie osłabia Kitsune. Trzecią jest obietnica. Musimy daną obietnice dotrzymać, inaczej to nas osłabia i w nielicznych przypadkach zabija. Czwartą i zarazem ostatnią jest naturalny strach i nienawiść do psowatych. Chcesz coś jeszcze wiedzieć?

<Kaname?>

Od Mai: c.d. Rozalii

Wpatrywałam się w sufit. Nudziło mi się, muzyka koiła nerwy, ale nie zapewniała rozrywki... Zamknęłam oczy. Może uda mi się zasnąć...? Wampiry nie potrzebowały dużo snu, ale jednak... a ja nie spałam od jakiegoś tygodnia...
Westchnęłam ciężko i czekałam na sen. 

<Rozalia?>

Od Rozalii: c.d. Mai

Gdy weszłam do pokoju, zaraz położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać. Zapowiadało się dość interesująco. Całe szczęście, że romansidła nie pasują do Mai. Tak się zaczytałam, że nawet nie zauważyłam pewnego stworzenia, które zaczęło w tę i w tę spacerować po moim pokoju. Pewnie wlazło przez okno.
- Sio! Idź stąd! - krzyknęłam, lecz kot tylko wskoczył na łóżko i zaczął się do mnie łasić. Próbowałam go wywalić, ale się nie dał. W końcu wepchnęłam go za okno i zamknęłam szybę, lecz on sprytnie podniósł szybę łapą i wskoczył do pomieszczenia.
- Dobra, czego ode mnie chcesz? - zapytałam przekrzywiając głowę.

<Mai?>

Od Kaname: c.d. Misao

Nie wiedziałem jak jej do udowodnić, ale wiem, że jestem inny niż ci wszystkie wampiry. Myślałem i myślałem. Nie wiedziałem.
- Ale jak mam ci to udowodnić? Bo sam nie wiem.. -Powiedziałem. Nic nie przyszło mi do głowy. Brak mi pomysłu. Może Misao będzie wiedziała jak mam to jej udowodnić...
- Mmmmm.... - Powiedziała.. Już wiedziałem, że ma chyba już pomysł. Trochę się bałem, bo może coś głupiego wymyśli i muszę do zrobić.
- Jesteś wampirem i żywisz się ludzką lub zwierzęcą krwią.? - Spytała się mnie. Już wiedziałam co wymyśli.
- Tak. A co? - Powiedziałem.
- To przez jeden miesiąc nie pił ludzkiej ani zwierzęcej krwi.
- Ale przecież ja nie mogę.
- A niby to dlaczego? Udowodnił mi w tym zadaniu. Jak tego nie zrobisz to jesteś taki jak ci inni wampiry. I co?
- Dobra. Udowodnię ci to, że jestem inni niż ci wampiry. Od kiedy zaczynamy??
- Mmmm... Może od jutro? Albo nie od dzisiaj.. Ok?
- A nie od jutro?
- Nie. Od dzisiaj. Zmieniłeś zdanie?
- Nie. Dobra od dzisiaj. - Powiedziałem. Byłem zdruzgotany. Dzisiaj prawie nic nie jadłem ani nie piłem. Przecież wampiry nie mogą żyć bez krwi. Ale obiecuję, że udowodnię jej to, że nie jestem jak inni wampir. Przecież każdy to wie. Chyba...

< Misao dokończysz?? >

Od Kaname: c.d. Senri'ego


- Nie bronisz swojego kolegę.? - Powiedziała nauczycielka. Nie lubiłem ją. I nie miałem zamiar być dla niej bardzo dobry.
- Senri sam umie się bronić. Każdy umie się przy pani bronić. - Powiedziałem. Widać była, że się bardzo zdenerwowała., aż pękła cztery ołówki. Myślała, że jest silna.? Każdy głupi umie pęknąć ołówki.
- Co ty powiedziałeś.?? Czy ty uważasz, że ja jestem zła, wredna i głupia.?? - Powiedziała z denerwowaniem nauczycielka.
- Nie. Ja uważam, że ty jesteś bardzo zła i wredna. I jesteś głupsza od osła. Głupszego od pani nie ma na świecie. - Powiedziałem. Senri cały czas się śmiał. Trochę to było śmieszne. Tylko głupia nauczycielka nie ma poczucia humoru.
- A ty z czego się śmiejesz.? - Powiedziała do Senriego.
- Kaname powiedzieć.?? - Powiedział.
- No Kaname, może ty powiesz.. Przecież jesteś najlepszym moim uczniem. - Powiedziała. Śmiałem się jak nie wiem. Ja najlepszy uczniem. A ona najlepszą jest nauczycielką na świecie, ale na serio kłamałem i ona też na pewno.
- Śmiejemy się z pani.
- Co ja takiego zrobiłam.?
- Pani tak się denerwuje, aż picie pani wylała i to dziwnie wygląda. - Powiedział Senri. Jeszcze bardziej się śmialiśmy. I nagle wydarła się na nas.
- Wy za to zostaniecie 8 godzin w szkole.. 
<Senri?>

Od Zero: c.d. Yuki

- Yuki!! - wrzasnąłem. Nic. Nie zważając na ból, wyrwałem się rozrywając ciało. Biegłem najszybciej jak mogłem. Gdy ją zobaczyłem, pochylali się nad nią dwaj łowcy, szykujący sie do zakończenia dzieła. Wycelowałem.
- Gińcie, szmaty. - warknąłem i strzeliłem. Dwóch za jednym zamachem rozsypało się w proch. Rzuciłem się do Yuki i nie zważając na nęcący zapach jej krwi, odwróciłem ją na plecy. Ledwo żyła. Była nieprzytomna, a jej serce zwalniało. Nie! Wyciągnąłem nad nią rękę. Zaczęła kapać na nią moja krew. Skupiłem się i statkami energii zacząłem ją uleczać. Skóra zasklepiała się. Serce biło coraz mocniej. Potem zabrałem się za leczenie jej rozszarpanych pleców. Długo trwało, zanim skóra się zasklepiła. Niestety, zużyłem całą energię. Oczy same mi się zamykały, ale walczyłem. Utrata krwi jeszcze bardziej mnie osłabiła, ale musiałem mieć pewność, że Yuki żyje. Nagle dziewczyna uchyliła lekko oczy.
- Zero? - szepnęła.
- Yuki... wybacz - powiedziałem tylko i upadłem na ziemię. Nie miałem już sił... Pistolet wyleciał mi z dłoni. Zamknąłem oczy. Zemdlałem.

<Yuki?>

Od Yuki: c.d. Zero

Oni wszyscy byli za silni, zaczęłam uciekać gdy uwolniłam się od tych trzech, zatrzymałam się i spojrzałam na Zero, jego wściekłość na twarzy mówiła wszystko, tak się bałam ale nie mogłam zostać tylko bym pogorszyła sprawę, zaczęłam biec, w stronę lasu tam czułam się bezpiecznie i miałam przewagę znałam doskonale tereny tego lasu, biegłam, czułam jak moje łapy ranią się o wystające korzenie ale musiałam biec. Ktoś za mną biegł był to łowca, był sam ale poruszał się bardzo szybko, był coraz bliżej co ja miałam zrobić? Wspięłam się kilkoma susami na czubek jednego z drzew. Było wysoko ale bezpiecznie. Tak mi się jednak tylko wydawało, po chwili usłyszałam jak wampir się zatrzymał i węszył, spojrzał w górę:
 - Mam cię! - krzyknął i z łatwością zaczął się wspinać, był na drugim drzewie na tej samej wysokości, patrzał na mnie, jego oczy były czerwone, różniły się znacznie od oczu Zero gdy był głodny. Skoczył, w tym samym momencie odbiłam się od gałęzi i zderzylismy się, chciał mnie ugryść ale zabrakło mu kilka centymetrów, złapałam go z łatwością pyskiem za głowę i oderwałam ją, jego siła którą we mnie wparował rzuciła mnie o drzewo, uderzyłam tyłem w mosiężny konar i straciłam przytomność, zaczełam spadać. Zmieniłam się po drodze w człowieka, po drodze chaczyłam o gałęzie które niemiłosiernie rozcinały mi skórę, spadłam z łomotem na ziemię, odzyskałam na chwilę świadomość, spojrzałam w bok, bezwładne ciało tamtego wampira leżało w oddali, czułam się jakby ktoś mnie rozrywał, znów straciłam przytomność, w ostatniej chwili świadomości pomyślałam o Zero "Nie umieraj".

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

- Zostawcie ją! - krzyknąłem do łowców. Zaczęli się wyłaniać z krzaków. Szykowałem się do ataku. Nagle wszystko stanęło. Yuki. Walczyłem z uczuciem znieruchomienia. o chwili wszystko ruszyło, a Yuki stała niedaleko mnie pod postacią wilka.
- Uciekaj stąd! - krzyknąłem do niej. - Już! - i nie patrząc, czy to zrobiła, rzuciłem się do ataku.
- Shinu!* - krzyknąłem na jednego z nich, który miał magiczny miecz, Tylko taki metal mógł zabić wampira. Jednym słowem zabiłem go, lecz moja energia zaczęła spadać. Nekromancja jest wyczerpująca. Jednak nie przestawałem. Nagle usłyszałem warknięcie Yuki. Obejrzałem się. Trzech z Łowców nacierało na nią. Błyskawicznie osłoniłem ją przed ciosem.


- Zostawcie ją w spokoju! - warknąłem. Nie przestawali. Nie dali mi wyboru. Wyciągnąłem Bloody Rose**.  Wycelowałem w najbliższego łowcę i strzeliłem. Błysnął niebieski pentagram, a Łowca rozsypał się w proch. Poczułem strzały. Siła uderzenia odpychała mnie do tyłu, jednak nie przestawałem strzelać. Rzuciłem się na jednego i ugryzłem. Zyskałem cenną energię i o jednego przeciwnika mniej. Jednak wciąż zostało ich około dziesięciu. Podniosłem jednego i cisnąłem z całej siły w dwóch kolejnych. Trzask łamanych kości rozległ się po lesie. 
I kolejne strzały. Tym razem były to strzały z magicznego metalu. Przybili mnie do ściany budynku. 
- No hantā subete shinu kamo shirenai!*** - krzyknąłem i Łowcy rozsypali się w proch. Dyszałem ciężko. Ledwo trzymałem się na nogach. Jeszcze te strzały...


- Yuki - szepnąłem i zacząłem się rozglądać. - Yuki?!

<Yuki?>

*Shinu - jap. Zgiń
**Bloody Rose - magiczny pistolet na łańcuchu, który nie może zabić niewinnego człowieka. Potrafi jednak zabić każde magiczne stworzenie, w tym wampiry...
***No hantā subete shinu kamo shirenai! - jap. Niech wszyscy Łowcy zginą!

Od Yuki: c.d. Zero

Położyłam się pod kołdrą i próbowałam zasnąć, ale jak miałam zasnąć w takiej chwili?! Co jeśli oni zrobią coś Zero? Nie mogą! Przecież on jest silny, na pewno sobie z nimi poradzi ale co jeśli nie? Przecież może ich być ogromnie dużo! Opanuj się Yuki, powtarzałam sobie, opanuj się. Leżałam tak płytko oddychając, bałam się że w każdej chwili ktoś tu wejdzie i coś mi zrobi, musiałam się opanować, zaczęłam lewitować nad łóżkiem, to zawsze mi pomagało, odprężyłam się ale nagle usłyszałam wzburzony głos Zero:
 - Zostawcie ją!  - krzyczał do kogoś, czyli już tu byli! Otworzyłam okno na wszelki wypadek zamieniłam się w wlikołaka, byłam wtedy silniejsza, użyłam eteretyki, świat na chwilę zamarł, byłam tylko ja, wyszłam i spojrzałam lekko się wychylając na dach, Zero stał tam a wokół niego kilka osób, jakie mieli zamiary? Nie wiem ale na pewno nie dobre, ktoś napierał na moją moc, nie mogłam dłużej wytrzymać. Odłączyłam ją, wszyscy zaczeli się poruszać, co będzie dalej?

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

Błyskawicznie zaniosłem gitarę do pokoju i pobiegłem na dach, by obserwować okolicę. Kucnąłem, by mnie nie zauważyli.



Nagle poczułem wibrację telefonu. Sms... Yuki! Zeskoczyłem na dół i rozejrzałem się dookoła obnażając kły. Niech zostawią ją w spokoju! Cisza. Skoczyłem w górę i złapałem się framugi pokoju dziewczyny. Szyba była wybita, a wszędzie dookoła leżało mnóstwo szkła. Wszedłem szybko do pokoju.
- Yuki, jesteś cała? - spytałem rozglądając się dookoła.
- T-tak. Tylko się wystraszyłam. Patrz. - powiedziała i podała mi kamień z liścikiem. Warknąłem. Namierzyli nas. Osiągnęli swój cel. Teraz zabiją mnie... i Yuki. Moje oczy i tatuaż zaświeciły na czerwono. Byłem wściekły. Spojrzałem na dziewczynę. Przyglądała mi się w milczeniu. Machnięciem ręki sprawiłem, że całe szkło znikło. Szyba znów była cała. Jednak nie uspokoiłem się.
- Odpocznij. Będę cię pilnować. - powiedziałem i wyskoczyłem za okno lądując na drzewie. Nie pozwolę jej tknąć.

<Yuki?>

Od Yuki: c.d. Zero

 - Ale dlaczego? Dlaczego na ciebie polują? - ale już go nie było - Zero..? - weszłam do środka, zamknęłam okno i usiadłam na łóżku. "Łowcy?", kto to może być? Nie podobało mi się to, ale Zero na pewno wiedział co robi. Położyłam się i myślałam, nagle zgasło światło, przestraszyłam się, przecież nie było burzy ani wiatru.. Coś uderzyło w okno, jakiś świst i znów uderzenie, skuliłam się na łóżku czekając, co się dzieje. Światło się zapaliło, odetchnęłam z ulgą ale na krótko, po chwili znów zgasło i znów ten przerażający świst. I trzask, szyba pękła a do środka wleciał jakiś kamień obwinięty kartką a na niej napis: "Koniec" . Przeraziłam się, wyciągnęłam telefon i napisałam do Zero smsa:

"Boję się, coś się dzieje"

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

Zamknąłem oczy i westchnąłem ciężko.
- Nawet nie wiesz, jak ja znam to uczucie - mruknąłem cicho.
- Więc powiedz, czemu chcesz odejść?
- Nie mogę ci powiedzieć. To cię narazi na niebezpieczeństwo. Całą szkołę narazi na niebezpieczeństwo.
- Zero... - zaczęła, ale nie pozwoliłem jej dokończyć. Cały czas pamiętałem ich przerażające twarze.






Pamiętałem, co się z nimi wiązało...
Wyglądają jak ludzie, lecz kiedy odkryją swoją prawdziwą twarz, żaden wampir się nie ukryje.
Otworzyłem oczy.
- Polują na mnie - powiedziałem w końcu.
- Co? Kto?! - spytała.
- Łowcy... Na razie są na zwiadzie, ale to nie potrwa długo. Kiedy znajdą na mnie haka, a znajda na pewno, zabiją mnie. A nie chciałbym, byś była tego świadkiem - powiedziałem.
- Ale... dlaczego?! - krzyknęła.
- Bo jestem potworem. Dlatego - powiedziałem cicho. Usłyszałem szelest. Gwałtownie się odwróciłem. Są na terenie szkoły. Blisko...

<Yuki?>

Od Yuki: c.d. Zero

Spojrzałam na niego:
 - Dlaczego musisz odejść?
 - Nie mogę ci powiedzieć, nie teraz - wyszłam wzięłam gitarę i zagrałam:

Każdy oddech twój...
Każdy ciała ruch...
Każdy serca chłód...
Każdy krok twych stóp...

Ciągle widzę cię

Każdy jeden dzień...
Każde słowo twe... 
Każdą twoją grę...
Każdą noc jak sen... 

Ciągle widzę cię

Nie czujesz, że 
jesteś mój więc 
serce pęka mi 
z każdym krokiem twym 

Każdy ciała gest ...
Każde twoje "nie" ...
Każdy pusty śmiech ...
Każde kłamstwo też ...

Ciągle widzę cię 


Przestałam grać:
 - Wiesz jakie to cholerne uczucie, że wiesz że nie możesz ale chcesz? Powiedz dlaczego?

<Zero?>

Od Shaniro

Do Eris zapisałam się dwa dni temu pod sam wieczór. Wczoraj był mój pierwszy dzień w Akademii Eris. Zdążyłem chwilkę spóźnić się na pierwszą lekcję. I praktycznie cały czas coś szkicowałem, ale nie zdążyłem skończyć szkicu, bo co jakiś czas nauczyciel spoglądał na to, co robię i wtedy szybko chowałem kartkę pod ławkę. A co rysowałem? Las oczywiście. Jedne sprawy słyszałem, drugich nie. Czyli tak jak zwykle. Ale z poprzednich szkół wywalili mnie z zupełnie innych spraw.
Dzisiaj przyszedłem na lekcję punktualnie. Weszliśmy do klasy jak zwykle w akademiach. W klasie, do której należałem były oprócz mnie same dziewczyny. Dzień podobny jak wczoraj. Kończyłem szkic, kiedy nauczyciel nie patrzy i jedno usłyszałem… i drugiego nie. Klasyka w moim przypadku. Była akurat Historia Magii. Lekcja, która najmniej przypadła mi do gustu. Chociaż w sumie żądnych nie lubię.

Dzisiaj…


Przez 50% lekcji rysuję. Po pewnym czasie nauczyciel zauważył, ze nie skupiam się na lekcji. Zdążyłem schować kartkę pod ławkę, ale widział, że się nie skupiam.
-Shaniro. – powiedział nerwowo nauczyciel; spojrzałem na niego – Powtórzysz to, co przed chwilą mówiłem?
-Yyyyyyy. – nie wiedziałem o czym on wtedy gadał. Próbowałem coś wymyślić, ale akurat całkowicie nic nie słuchałem.
-O czarnej mag… - szepnęła cicho czerwono włosa dziewczyna za mną.
-Yuki – zwrócił się do dziewczyny – Nazywasz się Shaniro? Nie.
-Trudno. – kontynuował nauczyciel. – Wróćmy do lekcji.
Nauczyciel nadal coś tam gadał a ja, że skończyłem szkic zacząłem słuchać co on tam ględzi. Masakrycznie przynudzał.


C.D.N.

Od Yuki cd.o Shiki`ego

- To nie tak że nie mam, po prostu go nielubię, nie chcę go używać
- Nie chcesz?
- Tak, wybacz ale nie lubię o tym mówic, to ma związek z przeszłością mojej rodziny
 - Okej jak chcesz, nie musimy o tym gadać - uśmiechnął się
 - Dzięki i przepraszam. No to może opowiesz mi co lubisz robić? Masz jakieś szczególne zainteresowania? - zapytałam.


<<Shiki? Nic się nie stało :p>>

*Tak na serio to zapomniałam napisać nazwiska XD

Od Zero: c.d. Yuki

Milczałem. Czułem jej smutek. Westchnąłem cicho. Zacząłem grać. Próbowałem jej wszystko wytłumaczyć...

W głębi, byłam w głębi
Pod tą skórą
Czekając, by znów usłyszeć swe imię

Tak mi przykro
Nic mnie nie zatrzyma
Wciąż cię uwielbiam
Lecz słyszę ich wołanie
I nic nie mnie zatrzyma

W głębi
(Czy naprawdę mnie chcecie?)
Coraz głębiej
(Czy naprawdę mnie chcecie?)
Usłyszę twój głos
(Czy naprawdę mnie chcecie?)
Jednak już go nie zrozumiem
(Ale naprawdę to nie ja)

Tak mi przykro
Nic mnie nie zatrzyma
Wciąż cię uwielbiam
Lecz słyszę ich wołanie

Patrzyłem na niebo
Kiedy dowiedziałem się, że będę płynąć do domu
Nie potrafię zdradzić swego gatunku
Oni są tutaj
Nadszedł mój czas

Tak mi przykro
Nic mnie nie zatrzyma
(Czy naprawdę mnie chcecie?)
Wciąż cię uwielbiam
Lecz słyszę ich wołanie (wołanie)
I nic nie mnie zatrzyma 


Czułem cały czas na sobie wzrok Łowców... Jeszcze teraz nie jestem gotowy, by umrzeć... ona mi to uświadomiła.

<Yuki?>

Od Yuki: c.d. Zero

Leżałam na łóżku, nagle usłyszałam melodie i słowa, to była piosenka, grał ją Zero, piosenka była śliczna i smutna, podeszłam do okna, siedział na gałęzi grał, otworzyłam je i usiadłam na parapecie, słuchałam w ciszy piosenki, była naprawdę piękna, po policzku spłynęła mi łza. Siedzieliśmy tak w milczeniu pogrążeni smutną melodią piosenki, wszystko się tak pokomplikowało, dlaczego mu to powiedziałam? Nagle dźwięk gitary ucichł, spojrzałam na niego, a on patrzył się na mnie:
 - Zero... ja przepraszam, po prostu nie mogłam tego dłużej ukrywać, ale to nic ni znaczy... - co ja mówiłam, przecież to dużo znaczyło? - Po prostu zapomnij - odwróciłam twarz i ukryłam ją w dłoniach.

<Zero?>

Od Misao: c.d. Kaname

Przewróciłam oczami.
- Raczej nikt nie lubi kogoś kto tępi jego rasę od tysięcy lat - Już chciałam otwierać drzwi gdy znów mnie zatrzymał. To już się robiło denerwujące
- Nie wszystkie wampiry są takie
- Wskaż mi chociaż jednego - Warknęłam. Wyczułam jego delikatne wahanie ale jednak się odezwał
- Na przykład ja - Wskazał na siebie. ''Odważny jak na kogoś w obecności starszego od siebie ducha lisa''
- Udowodnij - Zbierał się we mnie gniew. Odwróciłam się i spojrzałam mu prosto w oczy. Trochę się zdziwił gdy zobaczył że nie są różowawe tylko krwisto czerwone. Po chwili się uspokoiłam i znów były różowe.
- Już się nie śpieszysz na lekcję? - Zażartował
- Co to za szkoła bez wagarów? - Oparłam się o drzwi. Przewrócił oczami - No więc udowodnisz mi że nie jesteś taki jak te wszystkie wampiry czy mam tak stać?
- Ale niby dlaczego was gnębiły?
- No nie wiem, nie wytłumaczył mi tego żaden wampir którego spotkałam. Wiem natomiast od mojej dalekiej kuzynki że wampiry zabijały kitsune związku z.. - Chwilę się zastanowiłam. Jednak wypaliłam prosto z mostu, nie zabawiając się w żadne gierki - Krwią

< Kaname dokończysz? >

Od Shiki'ego: c.d. Kaname

Nie wiedziałem co powiedzieć. Z natury jestem bardzo szczery, ale nie zdradzę nowo poznanego kolegę. Co mam zrobić? Szybko musiałem coś wymyślić.
- To powiesz mi, czy nie? - upierała się pani nauczycielka.
- Przepraszam, ale nie mogę tego pani powiedzieć. Nie zdradzę kolegi...
- Szlacheckie masz zachowanie.
- Dziękuję - wtrąciłem się do wypowiedzi nauczycielki.
- Proszę, nie przerywaj mi! - krzyknęła na głos.
- Dobrze.
- Sza! - powiedziała i odwróciła wzrok na Kaname. - Ale skoro tak bronisz kolegi... to dlaczego nie zostaniesz z nim razem?
- Ja?! - cały czas się buntowałem.
- A kto?
- Ale ja nie mogę!
- A to niby dlaczego?! - Nauczycielka coraz bardziej traciła cierpliwość.
- Bo nie! Tak, nie może tego pani zrozumieć?! - Czy to przez to, że zacząłem rozmawiać z Kaname stałem się taki buntowniczy?
- Senri Shiki! - podniosła głos.
- Wolę Shiki!
- I znów się wtrąciłeś w moje słowo!
- Przepraszam.
- A więc Shiki i Kaname zostają po lekcjach przez 4 godziny!
- Dlaczego?! Niby co ja takiego zrobiłem? - znów moje buntownicze instynkty się włączyły.
- Wszystko zrobiłeś, nie rozumiesz?
- No jakoś nie... Mam sesję zdjęciową po lekcjach.
- Jesteś modelem? - zapytała ciekawska nauczycielka.
- Tak. To wypuści mnie pani?
- A co mnie twoje ambicje interesują?! Kaname, a ty dlaczego tak cicho siedzisz? Nie bronisz kolegi?

< Kaname ^_^ >