- Oszukaniec - westchnęłam, na co Zero się roześmiał
- Wracamy?
- Yhm - usiechnałam się. Wróciliśmy do akademi. - Idzimy do ciebie?
- Dobra.
- Tylko wezmę jakiś film - zaśmiałam się.
- Yhm, no dobra - powiedział, wóciłam do pokoju i wziełam z półki kilka pierwszych płyt. Wróciłam do Zero - Mam takie - podałam mu płyty, były tam takie filmy jak. "Dziewczyna na urodziny", "Norbit", "Avatar", i jeszcze jakiś przygodowy.
<Zero?>
środa, 7 sierpnia 2013
Od Zero: c.d. Yuki
Mój koń nadal był czujny, ale chyba przyzwyczaił się do mojej obecności. Postanowiłem zaryzykować. Cmoknąłem na niego i ruszyłem szybciej.
- Kto pierwszy! - powiedziałem i ścisnąłem łydkami boki konia. Ruszył galopem.
- Hej, oszukujesz! - krzyknęła Yuki. Zaśmiałem się cicho. Słyszałem za sobą tętent kopyt. Popędziłem konia. Jednak Yuki niedługo zaczynała mnie doganiać i do stadniny dotarliśmy w tym samym czasie.
- Remis. - powiedziałem.
- Gdybyś nie oszukiwał, wygrałabym! - powiedziała dziewczyna zsiadając z konia. Poszedłem jej śladem wywracając oczami.
- Pomarz sobie.
Wciąż się przekomarzając, rozsiodłaliśmy i oporządziliśmy konie. Zaprowadziliśmy je do boksów.
- Mów sobie co chcesz, i tak bym wygrała.
- Oczywiście - powiedziałem ze sporą dawką sarkazmu. Dała mi sójkę w bok, a ja poczochrałem jej z uśmiechem włosy.
<Yuki?>
- Kto pierwszy! - powiedziałem i ścisnąłem łydkami boki konia. Ruszył galopem.
- Hej, oszukujesz! - krzyknęła Yuki. Zaśmiałem się cicho. Słyszałem za sobą tętent kopyt. Popędziłem konia. Jednak Yuki niedługo zaczynała mnie doganiać i do stadniny dotarliśmy w tym samym czasie.
- Remis. - powiedziałem.
- Gdybyś nie oszukiwał, wygrałabym! - powiedziała dziewczyna zsiadając z konia. Poszedłem jej śladem wywracając oczami.
- Pomarz sobie.
Wciąż się przekomarzając, rozsiodłaliśmy i oporządziliśmy konie. Zaprowadziliśmy je do boksów.
- Mów sobie co chcesz, i tak bym wygrała.
- Oczywiście - powiedziałem ze sporą dawką sarkazmu. Dała mi sójkę w bok, a ja poczochrałem jej z uśmiechem włosy.
<Yuki?>
Od Yuki c.d. Zero
- No dobra ale nie dzisiaj - uśmiechnęłam się. Pocałowałam go znów po czym wstałam. - Musimy się zbierać, muszę odstawić konie za pół godziny.
- Szkoda, ale okej- pomógł mi spakowac rzeczy do plecaków po czym wsiedliśmy na konie i ruszyliśmy do stajni.
<Zero? Brak weny znowu...>
- Szkoda, ale okej- pomógł mi spakowac rzeczy do plecaków po czym wsiedliśmy na konie i ruszyliśmy do stajni.
<Zero? Brak weny znowu...>
Od Kaname: c.d. Misao
-Eeeee... - Powiedziałem. - Szczerze ja nie umiem jeździć konno. Od
maleństwa chciałem umieć konia, ale to nić. Praktycznie wszyscy mnie
uczyli. I nic. Jak byłem mały mia m jedno marzenia. Chciałem mieć
stajnie z Koniami, ale obiecałem sobie, że to zrobię. Więc to zrobię.
- Ty chcesz mieć konia, ale nie umiesz jeździć? - Powiedziała Misao.
- To trochę dziwnie, ale tak. Dobra pójdziesz jeździć tym koniem? Chyba on się już nudzi. - Powiedziałem.
- Dobra, ja jadę a ty oswój swojego konia, ok? Chyba za tobą nie przypada.
- Ok. Nie ma sprawy!.....
- I jakby co będę tutaj za godzinkę. - Powiedziała Misao i odjechała ze swoim koniem. Ten mój koń chyba nie lubi mnie. Chciałem go pogłaskać, ale nic z tego. Ciekawe jak ma na imię? Jeszcze pana się nie pytałem. Więc poszedłem jak mówiłem..
- Proszę pana jak ten koń ma na imię? - Zapytałem się konia.
- Ten koń?
- Tak.
- On jeszcze nie ma imię.
- Dlaczego?
- My go znaleźliśmy w lesie wczoraj. Nie mieliśmy jeszcze czasu, na jego imię.
- On był w lesie?
- Tak. Poszedłem lasem do mojej córki. Nagle zauważyłem za drzewem, że ktoś tak biegł. Trochę się bałem, ale poszedłem. Zauważyłem, że na przeciwko drzewa a krzakiem leżał czarny koń. trochę smutno mi się zrobiło. Był cały brudny. Nawet był głodny. Przygarnąłem go. Ciągle szukamy kto by chciał go przygarnąć. my mamy miejsce, ale on musi mieć kogoś kto by się z nim ciągle bawił, rozmawiał nawet karmił. Jak chcesz to sam go nazwij... - Powiedział właściciel koni.
- Ale ja?
- Tak, ty.. On cię chyba polubił.
- Chyba nie. Jak chciałem go pogłaskać, to się przesuwa. A jak chciałem go nakarmić to uciekł do stajni. - Powiedziałem. Nie jestem pewny, że mnie lubi.
- Ale ten koń nie do wszystkich przychodzi, żeby pojeździć. Mieliście wybrać jakiego konia chcecie. Ty wziąłeś go, a on poszedł. To innych ludzi to ucieka był chce nawet kopnąć.
- Dobrze bardzo dziękuję. - Powiedziałem. Wziąłem marchewkę i poszedłem do konia. Ciekawe jak go nazwać. Nie mam pojęcia. To czarnego konia. Był czarny, duży i uparty.
- No proszę.. Dzisiaj nic nie jadłeś. - Powiedziałem. Nie wziął. Poddałem się. Bardzo bym chciałem go zaadoptować, ale on mnie nie lubi. Koń Misao, ją bardzo lubi. Chyba ją też zaadoptuje. Będziemy mieli przynajmniej konie. Tylko, że mój kon mnie nie lubi.
- już jestem. - Wykrzyczała Misao.
- Cześć.. - Powiedziałem,
- Co tak siedzisz na trawie. Nakarm konia. Pobaw się.
- Ale on mnie nie lubi.
- Na pewno cię lubi. - Powiedziała Misao.
- Misao mam prośbę jak nazwać konia? I ja chcę tego konia zaadoptować ty też własnego?
< Misao? Jestem genialna, z tymi Koniami. :D Ty masz pomysły.. :D>
- Ty chcesz mieć konia, ale nie umiesz jeździć? - Powiedziała Misao.
- To trochę dziwnie, ale tak. Dobra pójdziesz jeździć tym koniem? Chyba on się już nudzi. - Powiedziałem.
- Dobra, ja jadę a ty oswój swojego konia, ok? Chyba za tobą nie przypada.
- Ok. Nie ma sprawy!.....
- I jakby co będę tutaj za godzinkę. - Powiedziała Misao i odjechała ze swoim koniem. Ten mój koń chyba nie lubi mnie. Chciałem go pogłaskać, ale nic z tego. Ciekawe jak ma na imię? Jeszcze pana się nie pytałem. Więc poszedłem jak mówiłem..
- Proszę pana jak ten koń ma na imię? - Zapytałem się konia.
- Ten koń?
- Tak.
- On jeszcze nie ma imię.
- Dlaczego?
- My go znaleźliśmy w lesie wczoraj. Nie mieliśmy jeszcze czasu, na jego imię.
- On był w lesie?
- Tak. Poszedłem lasem do mojej córki. Nagle zauważyłem za drzewem, że ktoś tak biegł. Trochę się bałem, ale poszedłem. Zauważyłem, że na przeciwko drzewa a krzakiem leżał czarny koń. trochę smutno mi się zrobiło. Był cały brudny. Nawet był głodny. Przygarnąłem go. Ciągle szukamy kto by chciał go przygarnąć. my mamy miejsce, ale on musi mieć kogoś kto by się z nim ciągle bawił, rozmawiał nawet karmił. Jak chcesz to sam go nazwij... - Powiedział właściciel koni.
- Ale ja?
- Tak, ty.. On cię chyba polubił.
- Chyba nie. Jak chciałem go pogłaskać, to się przesuwa. A jak chciałem go nakarmić to uciekł do stajni. - Powiedziałem. Nie jestem pewny, że mnie lubi.
- Ale ten koń nie do wszystkich przychodzi, żeby pojeździć. Mieliście wybrać jakiego konia chcecie. Ty wziąłeś go, a on poszedł. To innych ludzi to ucieka był chce nawet kopnąć.
- Dobrze bardzo dziękuję. - Powiedziałem. Wziąłem marchewkę i poszedłem do konia. Ciekawe jak go nazwać. Nie mam pojęcia. To czarnego konia. Był czarny, duży i uparty.
- No proszę.. Dzisiaj nic nie jadłeś. - Powiedziałem. Nie wziął. Poddałem się. Bardzo bym chciałem go zaadoptować, ale on mnie nie lubi. Koń Misao, ją bardzo lubi. Chyba ją też zaadoptuje. Będziemy mieli przynajmniej konie. Tylko, że mój kon mnie nie lubi.
- już jestem. - Wykrzyczała Misao.
- Cześć.. - Powiedziałem,
- Co tak siedzisz na trawie. Nakarm konia. Pobaw się.
- Ale on mnie nie lubi.
- Na pewno cię lubi. - Powiedziała Misao.
- Misao mam prośbę jak nazwać konia? I ja chcę tego konia zaadoptować ty też własnego?
< Misao? Jestem genialna, z tymi Koniami. :D Ty masz pomysły.. :D>
Subskrybuj:
Posty (Atom)