piątek, 5 lipca 2013

Od Zero: c.d. Yuki

Zerknąłem na dziewczynę z lekkim uśmiechem.
- Musisz nauczyć się kłamać  powiedziałem, gdy wyszliśmy z posiadłości.
- Co?
- Stajesz się bardzo nerwowa kiedy kłamiesz i łatwo poznać, kiedy to robisz - powiedziałem. Yuki spojrzała na mnie spod byka.
- Bo ty to jesteś od tego ekspertem, co? - burknęła. Zasępiłem się.
- Muszę. - powiedziałem i zamilkłem. Szliśmy tak przez chwilę w milczeniu, aż po chwli doszliśmy nad jezioro:


- To tutaj - powiedziałem cicho. Nie czułem niczyjej obecności w pobliżu, więc domki były puste. Zerknąłem na dziewczynę, czekając na jej reakcję.

<Yuki?>

Yuki zmienia wygląd!

 Teraz wygląda tak:



Imię: Yuki
Nazwisko:
Pseudonim: Yuki-Chi
Płeć: Kobieta
Wiek: 16 lat
Rodzaj: Wilkołak
Chłopak: Brak
Charakter: Yuki w towarzystwie znajomych jest bardzo pewna siebie, miła zabawana i pełna energi natomiast przy obcych staje się cicha i ostrożna.
Moce: lewitacja, eteretyka,
Cecha charakterystyczna: duże bursztynowe oczy
Umiejętności: jazda konna, siatkówka, gra na gitarze, gotowanie
Historia: Yuki pochodzi z normalnej rodziny, jest jedynaczką, a jej rodzice zawsze byli pochłonięci pracą i nie zwracali uwagi na wychowanie córki, do wszystkiego co w życiu osiągneła przyniła się sama. Stopniowo coraz bardziej napięte stosunki między Yuki a rodzicami prowadziły do częstych kłótni, już w wieku dziewięciu lat Yuki zauważyła u siebie "dziwne zdolności" i postanowiła coś z tym zrobić. Tak znalazła Eris, jej rodzice nie wiedzą o tym, że Eris nie jest normalną szkołą.
Klasa: Klasa B
Hobby i Zainteresowania: Uwielbia grać w siatkówkę i jeździć konno, w wolnych chwilach fotografuje wszystko co się da, gra na gitarze i gotuję.
Motto: "Tylko ten kto odkrywa życie, może odkryć skarb"
Inne zdjęcia: 1 2 3 4 5 6 7                                      
Data dołączenia: 21.06.2013
Ilość upomnień: 0
Ilość opowiadań: 84
Data ostatniego opowiadania: 05.07.2013
Steruje: Koniki98

Od Yuki: c.d. Zero

Jak chcesz i tak nie mam co robić, skąd wiesz że tutaj jest jezioro? Nawet ja nie wiem....
Jak biegłem z tobą to je mijaliśmy nie pamiętasz?
Biegłeś tak szybko, że ledwo otwierałam oczy...
Aha, no to rzeczywiście mogłaś nie zobaczyć, to idziemy?
Tak tylko się przebiorę zejdź już na dół.
No i zaczęłam się ubierać, postawiłam na ciepłą kurtkę bo wiedziałam że będzie wiało nad jeziorem. Po jakimś czasie zeszłam na dół. Zero już czekał, był ubrany tylko w koszulę, zawsze mu było tak zimno?
 - Pa mamo, wrócimy później.
 - Idziecie robić te badania?
 - Tak, właśnie - zaśmiałam się cicho.
 - Do widzenia - powiedział uprzejmym głosem Zero i wyszliśmy.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

Nie ma co, nudzi ci się.  - wysłałem jej myśl.
Żebyś wiedział. - pomyślała. Uśmiechnąłem się lekko. Sam nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić, ale nie miałem jeszcze tyle energii co Yuki, więc po prostu leżałem na plecach na podłodze. To odpręża. Nagle wpadłem na pomysł.
Co powiesz na małą wycieczkę? -spytałem. Przez chwilę myśli krążyły jej po głowie, aż skupiła się na jednej konkretnej.
A dokładnie?
Niedaleko stąd jest fajne jezioro. Dzięki niemu przekonałem twoją matkę. Pójdziemy tam? Zamknięta przestrzeń mnie przytłacza - powiedziałem zmęczony.

<Yuki?>

Od Yuki: c.d. Zero

Biegałam przez blisko godzinę, w końcu zaczęłam wróciłam do domu. Było dość zimno więc ubrałam polar i poszłam na górę. Słyszałam, że Zero już wrócił bo krzątał się po pokoju, weszłam do mnie usiadłam w fotelu i zaczęłam czytać ale, długo nie poczytałam. Zaczęłam się po prostu nudzić, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie chciałam iść do Zero, bo jakoś się trochę bałam, że mnie wyśmieje gdy przyjdę i powiem mu, że mi się nudzi. Wzięłam z podłogi gumową piłkę i zaczęłam nią uderzać w ścianę pokoju Zero. W końcu to też mi się znudziło.

<Zero?Wymyśl coś xd>

Od Zero: c.d. Yuki

Właściwie nie wiem, czemu wyszedłem. Może czułem się przytłoczony tym domem? Może nie chciałem im przeszkadzać?  Nie wiem. Po prostu chodziłem bez celu. Nawet gdybym mógł, nie zapolowałbym tu. Ale nie mogę. I nie chcę.
Mijający mnie ludzie dziwnie na mnie patrzyli, jakbym był kosmitą, istotą innego gatunku. Co właściwie nie odbiegało zbytnio od prawdy. Westchnąłem. Nagle wyczułem obecność umysłu Yuki. Wyraźnie odcinał się na tle szarych myśli ludzi. Ale nie chciałem jej przeszkadzać... niech robi co chce. Oparłem się o ścianę jakiegoś sklepiku, w cieniu. Patrzyłem na przechodzących obok ludzi.

<Yuki?>

Od Yuki: c.d. Zero

Zero wyszedł z "ponurą" miną, nie wiem co mu tak zawsze psuło humor, musiałam coś powiedzieć nie tak, ale nie wiem co... Ułożyłam się w łóżku i myślałam, nie wiem czy to był dobry pomysł tak myśleć, ale nie mogłam tego powstrzymać, w końcu jednak zasnęłam. Rano obudziłam się jakoś dziwnie ożywiona zeszłam na śniadanie, była tam już mama i... tata.
 - Tata? Co ty tutaj robisz nie powinieneś być w łóżku?
 - Czuje się znakomicie, jakbym dostał drugie zycie - zaśmiał się.
 - Naprawde? To wspaniale, gdzie jest Zero?
 - Wyszedł, wstał wcześnie i mówił że idzie sie przejść.
 - Aham - usiadłam i zaczełam jeść, nie mogłam w to uwierzyć, że tak szybko mu sie polepszyło, po śniadaniu poszłam jak zwykle biegać, dawno nie biegłam starymi ścieżkami, z czego bardzo się ucieszyłam. Ciągle myślałam o tym. że mój ojciec jest zdrowy, może nie całkiem jeszcze, ale znacznie mu się polepszyło.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

Uśmiechnąłem się smutno.
- Nie musisz dziękować. Naprawdę. - powiedziałem i wszedłem do "swojego" pokoju przymykając drzwi. Położyłem się zmęczony na łóżku. Że ona mi jeszcze dziękuje... zamknąłem oczy.
Tyle razy naraziłem jej życie, mogła przeze mnie tyle razy zginąć... a ona dziękuje mi za użyczenie jedynej rzeczy, której mogłem jej dać. To było niesprawiedliwe... Powinna mnie nienawidzić...
W nocy leżałem w piżamie wpatrując się w sufit. Słyszałem bicie serca  i spokojny oddech wszystkich domowników. Najsłabszy z nich był prawdopodobnie ojca Yuki, ale czułem, że zdrowieje. Czułem się nieswojo słuchając bicia ich serc, kiedy moje milczało. Jednak tego już nic nie zmieni.
Zamknąłem oczy i po chwili zasnąłem.

<Yuki?>

Od Hiroshi`ego

Była sobota, długo oczekiwany dzień bez nauki. Wyszedłem aby się przewietrzyć, na dworze nie było za ciepło, idealnie. Wziąłem gitarę i wyszedłem na dziedziniec, w przeciwieństwie do dni w których były lekcje, nie było tam żadnych osób, co jakiś czas ktoś wychodził i gdzieś się oddalał lub przychodził i chował się w gmachu. Usiadłem na ławce i zacząłem przygrywać różne melodie, nie mogłem się skupić, coś cały czas mnie rozpraszało ale nie wiedziałem co to było. Poddałem się, odstawiłem gitarę i spojrzałem w stronę okien w których mieściły się pokoje uczniów,  z jednego, otwartego okna wydobywała się przepiękna delikatna melodia, tuż obok wielkiej gałęzi dębu. Bez zastanowienia wspiąłem się na tą gałąź i wsłuchałem w melodie. To była harfa, grała na niej jakaś dziewczyna o zadziwiających fioletowych włosach, była jak zahipnotyzowana gdy na niej grała, po jakimś czasie przestała i wpatrywała się we mnie, pewnie wyczuła moją obecność:
 - Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać, pięknie grasz.

<Keia?>

Od Yuki: c.d. Zero

 - Tak, ja też mam taką nadzieję - powiedziałam krótko i wyszłam do ojca, ręka ze szklanką tak mi drżała że bałam się iż szklanka mi spadnie, ale moje obawy były mylne, doszłam do pokoju i weszłam po cichu do ojca - Witaj tato, mam dla ciebie lekarstwo, jest trochę niedobre ale pomieszałam je z twoim ulubionym sokiem więc powinno ci smakować - oby, myślałam w duchu.
 - Dziękuje ci, wiesz gdzie jest mama?
 - Pewnie siedzi w ogrodzie albo w kuchni, zawołać ją?
 - Nie, nie musisz.
 - Wypij tato, na pewno poczujesz się lepiej.
 - Na długo zostajesz u nas? - dopiero teraz dotarło do mnie, że przecież mam szkołę i muszę wrócić, piątek dobiegał ku końcowi, w poniedziałek były lekcje, sądząc po zawrotnej prędkości Zero, na pewno jak wyruszymy w niedziele to zdążymy.
 - Pewnie do niedzieli.
 - Zdążysz wrócić?
 - Tak... - zapadło milczenie, po jakimś czasie pusta szklanka wylądowała na szafce nocnej.
 - Nie było takie złe - zaśmiał się mój tata.
 - No to dobrze - odwzajemniłam uśmiech. - Odpoczywaj, niedługo pewnie przyjdzie mama. Wróciłam do swojego pokoju, po chwili usłyszałam pukanie, otworzyłam, był to Zero:
 - Jak ojciec? - zapytał swoim zwykłym, bezbarwnym głosem.
 - Wypił wszystko i chyba niczego nie podejrzewa, mam nadzieje że mu pomoże.
 - Tak, na pewno.
 - Zero... - odwrócił się. - Chciałam ci podziękować... Tyle dla mnie zrobiłeś, jeszcze swoim kosztem... Dziękuje.

<Zero?>

Od Luny c.d Aim

Spojrzałam na nią.
- Nie, nie chcę sprawiać kłopotu... - powiedziałam z przepraszającym uśmiechem.
- Jeśli chcesz to po prostu powiedz - odparła Aim.
- No idź, idź... Przynajmniej zostanę sam z moją książką - dodał Shao z lekkim uśmiechem. Po chwili zastanowienia, odparłam
- Raz, może dwa... - powiedziałam i poszłam za Aim. Po jakimś czasie Aim pokazała mi cel i podała łuk. Naciągnęłam i przez chwilę celowałam, po czym wypuściłam cięciwę. Strzała poleciała i trafiła.
- Nieźle strzelasz - powiedziała Aim.
- E tam, to nic takiego... - odparłam lekko zmieszana.
- A ty? Pokażesz jak strzelasz? - dodałam i spojrzałam na nią

<Aim, dokończysz?>

Od Shao c.d Kei


Westchnąłem. Czy Luna zawsze musi mną tak pomiatać? Spojrzałem na nią, a ta zadowolona stała jeszcze w miejscu.
- No, to... Po lekcjach na dziedzińcu, ok? - powiedziałem, a one się zgodziły. Zawróciłem i poszedłem w stronę sali lekcyjnej.
- Myślałam że w końcu nie pójdzie - usłyszałem szept Kei.
- Łatwo go na coś namówić, albo raczej zmusić do czegoś - powiedziała Luna i zaśmiała się. Spojrzałem na nią i znów ją przyłapałem na tym, że zapomniała jaki mam słuch. Szybko odwróciła wzrok. Dopiero teraz przypomniało mi się, że mam odsłonięte <kocie> uszy, więc szybko zakryłem je włosami.

~Po lekcjach, w drodze do dziedzińca~

Powoli ruszyłem w stronę dziedzińca. Wyciągnąłem książkę i poszedłem dalej. Nagle ktoś mnie popchnął. Spojrzałem w tą stronę, ale ta osoba już uciekała po korytarzu. Zdziwiło mnie to. Schowałem książkę. Spojrzałem na zegarek. Lekcje skończyły się 5 minut temu... Musiałem się zaczytać i nie zdałem sobie sprawy, kiedy zwalniałem. Pacnąłem się w czoło i poszedłem szybciej. Na miejscu były już Keia i Luna. Luna już zaczęła iść w moją stronę z oburzoną miną (bo chwilę mnie nie było), ale ja wyciągnąłem rękę a ona stanęła w miejscu.
- Sorry, zaczytałem się - powiedziałem. Luna zirytowana spojrzała na mnie, a z miny Kei nie można było nic wyczytać.

<Keia?>

Od Zero: c.d. Yuki

- Nie szczerzę się. I nie moja wina, że rozmawiacie tak głośno. - powiedziałem biorąc sok. Nalałem pół szklanki i zerknąłem na dziewczynę.
- Naprawdę chcesz to oglądać? - spytałem cicho. Pokręciła głową i wyszła za drzwi. Słyszałem jak tam stoi, a myśli przelatują jej w głowie z zawrotną prędkością. Westchnąłem i wygrzebałem z plecaka scyzoryk. Naciąłem bliznę po wcześniejszej ranie i nadstawiłem nadgarstek nad szklankę. Po niecałej minucie, była już pełna. Zawiązałem z powrotem opatrunek. Byłem zmęczony. Wiedziałem, że to przez utratę krwi. Wstałem powoli.
- Yuki... Wyszedłem i podałem jej szklankę. - mam nadzieję, że to pomoże...

<Yuki?>

Od Yuki: c.d. Zero

Wyszłam szybko do sklepu po sok, mój tata w końcu musiał go wypić razem z krwią, ciekawe czy się nie skapnie, że coś z tym sokiem jest nie tak? Nie miałam daleko do sklepu więc po jakichś 15 minutach już wracałam, weszłam do kuchni:
 - Mam ten sok, Zero jest u góry?
 - Tak.
 - Ok, no to ja lece.
 - Dokąd?
 - Musimy jeszcze z Zero... zrobić kilka testów do tego projektu,  - uśmiechnełam się i już chciałam wychodzić.
 - A ten sok też wam potrzebny do testów?
 - A ten, nie tylko się napijemy - i pobiegłam szybko unikając kolejnych pytań, weszłąm po schodach i zapukałam, otworzył mi drzwi szczerząc się.
 - Sok do badań?
 - Ej, nie podsłuchuj! To nie sprawiedliwe, że słyszysz wszystko i przestań się tak szczerzyć, masz tu ten sok.

<Zero?>

Od Shaniro: c.d. Kiro

Kiedy już opuściłem pokój Kiro zatrzaskując za sobą drzwi z hukiem przede mną stała wielka żaba o bagiennej barwie. Otworzyłem szeroko oczy w zdziwieniu. Wpadłem na dość głupi pomysł i uśmiechnąłem się wrednie. Spojrzałem zza pleców na zamknięte drzwi. Złapałem płaza w rękę i szybko otworzyłem drzwi trzymając zwierzę za sobą.
- Czego jeszcze tutaj chcesz? – spytał z zirytowaniem.
- Po pierwsze: Nie jestem kujonem. – odpowiedziałem z jadowitym uśmieszkiem. Kiro nie wiedział dlaczego. – Po drugie:… - nie dokończyłem i rzuciłem mu szybko w twarz żabą. Zapewne nie było to przyjemne doświadczenia dla płaza jak i dla demona. Ponownie zatrzasnąłem głośno drzwi i wybiegłem ze skrzydła Klasy C. Kiro szybko podążył za mną, w między czasie wyrzucając żabę za siebie, która spadła na równo czarny dywan, który leżał zwinięty w kącie do wyniesienia.

<Kiro… Co dalej się stało?> 

Od Aim: c.d. Shao


- Jestem Aim. - lekko się ukłoniłam - No, też jestem nowa ale... nieważne.
- Luna, a to Shao. - Dziewczyna podała mi dłoń. Odwzajemniłam gest. Chłopak udał że nie widzi całej tej sytuacji i powrócił do czytanie książki. .
- Czym jesteś? -Zapytała.
- Elfem. A ty? -Powiedziałam niechętnie.
- Aniołem ciemności. -odpowiedziała radośnie. Popatrzyła na mój łuk z zainteresowaniem.
- Chcesz postrzelać?

<Luna dokończysz? >

Od Kei: c.d. Shao


- Co taki nie w sosie ? - zmrużyłam oczy. Chłopak coś odburknął a dziewczyna się zaśmiała. - Jestem Keia, również nowa - podałam dłoń, głównie po to, by wypełnić ciszę.
- Shao - mruknął lekko podnosząc kącik ust
- Luna - przymknęłam żwawo oczy dziewczyna
- Która klasa ? - spojrzałam. Nowi znajomi spojrzeli na siebie i oboje równo wydukali swoje klasy.
- B - chłopak odpowiedział przenikliwe, próbując przekrzyknąć Lunę
- C. - oznajmiła przygryzając zęby na chłopaka
- To może jako nowi znajomi, wybierzemy się po lekcjach na jakiś spacer, aby się lepiej poznać, czy coś w tym stylu ? - uśmiechnęłam się odgarniając grzywkę z oczu
- Ni... - chłopak zaczął, ale dziewczyna rzuciła nań przenikliwe spojrzenie
- Czemu nie. - powiedziała wzruszając ramionami.

< Luna ? Shao ? >