Zero wyszedł z "ponurą" miną, nie wiem co mu tak zawsze psuło humor, musiałam coś powiedzieć nie tak, ale nie wiem co... Ułożyłam się w łóżku i myślałam, nie wiem czy to był dobry pomysł tak myśleć, ale nie mogłam tego powstrzymać, w końcu jednak zasnęłam. Rano obudziłam się jakoś dziwnie ożywiona zeszłam na śniadanie, była tam już mama i... tata.
- Tata? Co ty tutaj robisz nie powinieneś być w łóżku?
- Czuje się znakomicie, jakbym dostał drugie zycie - zaśmiał się.
- Naprawde? To wspaniale, gdzie jest Zero?
- Wyszedł, wstał wcześnie i mówił że idzie sie przejść.
- Aham - usiadłam i zaczełam jeść, nie mogłam w to uwierzyć, że tak szybko mu sie polepszyło, po śniadaniu poszłam jak zwykle biegać, dawno nie biegłam starymi ścieżkami, z czego bardzo się ucieszyłam. Ciągle myślałam o tym. że mój ojciec jest zdrowy, może nie całkiem jeszcze, ale znacznie mu się polepszyło.
<Zero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz