piątek, 26 lipca 2013

Od Zero: c.d. Yuki

Przytuliłem ją mocniej.
- A ja lubię, gdy jesteś blisko. - szepnąłem Yuki w włosy. Nic nie trzeba było dodawać. Po chwili pochyliłem się i pocałowałem ją. Uwielbiałem, gdy się śmiała, gdy próbowała ze mnie wycisnąć, o czym myślę. Sposób w jaki rzucała mi wyzwania, których nie mogłem się nie podjąć. Czułem, że chcę ją chronić. Chcę ją mieć przy sobie.
- Kocham cię - szepnąłem.

<Yuki?>

Od Yuki: c.d. Zero

 - Spacer - westchnęłam  - Niech będzie.
 - Jak nie chcesz, możemy nie iść.
 - Nie chodźmy, musimy coś robić, żeby się tu nie zakorzenić.
 - Co?
 - Nie ważne, chodźmy - wyszliśmy przez okno, i zaczęliśmy iść wśród drzew.
 - Co ci jest? - spytał.
 - Mi? Nic, a co?
 - Jesteś jakaś taka rozdrażniona.
 - Rozdrażniana? Serio, może, nie wiem, coś działa mi na nerwy.
 - Chyba nie ja?
 - Chyba. - spojrzał na mnie dziwnie. - Przepraszam, po prostu... - nie mogłam mu powiedzieć o co dokładnie chodziło, to babska sprawa - po prostu trochę mi... niedobrze
 - Taa jasne, a ja jestem królem Egiptu - mimo woli się zaśmiałam.
 - Nie no, jakoś tak wiesz ten tego, nie ważne, idziemy dalej? - spytałam łapiąc go za ręke.
 - Okeeej - powiedział, po nastepnych kilkudziesięciu metrach zatrzymałam się. - Co teraz?
 - Nic po prostu, chce się przytulić - powiedziałam.
 - Przytulić?
 - No przytulić, wiesz takie coś co robią ludzie...
 - Wiem co to znaczy - zaśmiał się. - Jesteś dzisiaj jakaś dziwna, czy to te meteoryty tak na ciebie podziałały? - westchnął.
 - Przytul mnie - podszeł i zrobił to.  - Dziękuję. - powiedziałam patrząc na niego z dołu wtuliłam się w jego białą koszulę - Lubię cie przytulać. - uśmiechnęłam się.  Zero zrobił dziwną minę ale nic nie powiedział.

<Zero? Widzisz co ja za głupie rzeczy wypisuje?!>

Od Zero: c.d. Yuki

- O wszystkim... i o niczym - powiedziałem z poważną miną, cały czas bawiąc się jej włosami.
- Czyli...? - spytała. Uśmiechnąłem się smutno.
- Nieważne. O co pytałaś?
- ... czy możemy coś jednak porobić? - spytała przyglądając mi się badawczo.
- Hmmm... co powiesz na mały spacer w blasku księżyca?

<Yuki?>

Od Yuki: c.d. Zero

Pocałowałam go.  Nie powiem, było miło, ale jakoś nie chciało mi się cały czas siedzieć.
 - Zero, wiesz nie chce mi się tylko siedzieć, poróbmy coś.
 - Hmm - powiedział bawiąc się moimi włosami.
 - Zero mówię do ciebie!
 - Wybacz, zamyśliłem się.
 - Tak? To czym tak myślałeś?

<Zero?>

Powitajmy nową członkinię, Alice!


Imię: Alice Susane
Nazwisko: Cullen
Pseudonim:
Saphira / Sue
Płeć: Kobieta
Wiek: 16 lat
Rodzaj: Zmiennokształtna
Chłopak/Dziewczyna: brak
Charakter: Wierna, odpowiedzialna, kochająca, przyjacielska, szanująca innych, nie dająca wchodzić sobie na głowę, sprawiedliwa, konsekwentna, dystyngowana, odważna, sprytna, mądra, tajemnicza, nie ulega łatwo, ma klasę, nie łatwo ją zdobyć, przekonać,
Moce: zmiana w wilka
Cecha charakterystyczna: tatuaż na prawym ramieniu >link<
Umiejętności: artystyczne, muzyczne
Historia: Jej mama miała gen zmiennokształtnych ale poślubiła zwykłego człowieka po wpojeniu, rok po narodzinach córki, ojciec popełnił samobójstwo kiedy się dowiedział prawdy o żonie i jej genach a matka skręciła sobie kark z rozpaczy i również zmarła. Wtedy A. Sue C. została zaadoptowana przez ciotkę ze strony matki dzięki czemu poznała wspaniały wilczy świat.
Klasa: Klasa B
Hobby i Zainteresowania: uwielbia śpiewać, tańczyć i często rysuje ale przede wszystkim kocha być wilkiem dzięki czemu jest szybsza, silniejsza, ma wyczulone zmysły itp.
Motto: Umiesz liczyć? LICZ NA SIEBIE!
Inne zdjęcia: wilcze zdjęcie
Data dołączenia: 26.07.2013
Ilość upomnień: 0
Ilość opowiadań: 0
Data ostatniego opowiadania: -
Steruje
: Muriel Meg

Od Zero: c.d. Yuki

Uśmiechnąłem się lekko.
- Nie, na razie nie.
- A masz jakiś pomysł...
- Oczywiście. Jest już dosyć późno, możemy poprostu posiedzieć - powiedziałem.
- Hmm... dobra - powiedziała Yuki. Usiadłem na jej łóżku, a ona obok mnie. Przygarnąłem ją do siebie.

<Yuki?>

Od Yuki: c.d. Zero

 - Mówiłam ci, że chciałam z tobą zatańczyć - szepnęłam.
 - No tak, coś wspominałaś - uśmiechnął się. - I jak ?
 - Co jak?
 - No jak się ze mną tańczy?
 - Wspaniale - uśmiechnęłam się. - Tylko jesteś strasznie wysoki
 - Nic na to nie poradzę.
 - Nie, to nie źle, tylko czuje się przy tobie jeszcze mniejsza niż jestem - zaśmiałam się.
 - Ja tak nie uważam.
 - To dobrze - znów zapadło milczenie słychać było tylko wydobywającą się z głośnika melodię, muzyka ucichła, ukłoniłam się
  - Dziękuje - zaśmiałam się. - To co teraz robmy? Masz jeszcze coś zaplanowane?

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

Obejrzałem się za siebie i uniosłem brew.
- Zatańczyć? - upewniłem się.
- Tak.
- A z jakiej to okazji? - spytałem.
- A musi jakaś być.
- ... Nie... - odparłem po chwili namysłu. - Po prostu mnie zaskoczyłaś. - przyznałem. Położyłem dłonie na jej talii i zaczęliśmy tańczyc.

<Yuki?>

Od Yuki: c.d. Zero

 - Okej, zostańmy - uśmiechnęłam się. Patrzyliśmy w gwiazdy jak zaczarowani, jakby to była ostatnia noc, na którą możemy patrzeć. Uśmiechnęłam się na tą myśl. Dobrze, że to jednak nie prawda. Po około pół godzinie wróciliśmy do mojego pokoju, wpadłam na pomysł, może trochę dziwny ale mi wydawał się fajny. Zero stał przy oknie i wpatrywał się w gwiazdy, włożyłam do odtwarzacz pierwszą lepszą płytę. Z głośnika zaczęła wydobywać się melodia. Podeszłam do niego.
 - Zero? - szepnełam - zatańczysz ze mną?

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

Nie przejmowałem się tym. To wydarzenie było piękne. Wolałbym widzieć je tylko raz w życiu, by było wyjątkowe.
- Możemy tu jeszcze chwilę zostać? - szepnąłem Yuki do ucha. 
- A po co?
- Tak sobie...

<Yuki?>

Od Yuki: c.d. Zero

 - Szkoda, że tak szybko się skończył.
 - Tak, ale warto było czekać.
 - Tak, tu masz rację, teraz musimy czekać nastepne kilkanaście lat.
 - Pewnie tak albo i więcej.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

- Taak... - mruknąłem nie odrywając wzroku od nieba. Od dawna czekałem na ten dzień. Uwielbiam gwiazdy, a deszcz meteorytów nie zdarza się co dzień.
Niestety, po kilku minutach się skończyło, ale gwiazdy wydawały się świecić jakby jaśniej.



Westchnąłem cicho. Objąłem Yuki ramieniem. Wreszcie znalazłem spokój.

<Yuki?>

Od Yuki: c.d. Zero

 - Deszcz meteorów? - zdziwiłam się.
 - Yhm.
 - Ale nic się nie stanie ? Nie spadną ? - Zero wybuchnął śmiechem.
 - Nie, nie spadną, tylko tak wyglądają - powiedział. Płożyłam się obok niego.
 - No wiesz, nigdy czegoś takiego nie widziałam, a w filmach zawsze spadały na ziemię i rozwalały wszystko.
 - W filmach, ale nie tutaj, czasem może jakiś spadnie na ziemię, ale nie bój się jakby miały w nas lecieć, to cię obronię, w końcu jestem szybszy - zaśmiał się.
 - Dobrze wiedzieć - uśmiechnęłam się. - Wiesz dokładnie, o której to się zacznie?
 - Mniej więcej. Za chwilę powinniśmy coś zobaczyć - nie mylił się, po kilku minutach z granatowego nieba zaczeły sypać się meteoryty, wyglądały jak spadające gwiazdy tylko bardziej wyraźne i większe.
 - Są piękne - niebo się rozjaśniło mimo zachmurzenia, nie mogłam oderwać od nich oczu.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

Zamiast w pokoju, zatrzymałem się przed akademią i jednym wielkim susem wskoczyłem na dach. Zostawiłem tu Yuki i szybko pobiegłem do swojego pokoju. Wróciłem po sekundzie z kocem w ręce. Było już ciemno i zaczynały się pojawiać gwiazdy. Rozłożyłem koc na lekko skośnym dachu.
- Co będziemy robić? - spytała Yuki siadając na kocu. Położyłem się obok niej.
- Zaraz zacznie się deszcz meteorów. - szepnąłem uśmiechnięty. - Czekałem na to dziesięć lat. Powinnaś to zobaczyć.

<Yuki?>

Od Yuki: c.d. Zero

 - Może masz rację - westchnęłam - cieszmy się tą choć krótką chwilą - Zero uśmiechnął się smutno, leżeliśmy tak przez długi czas, Zero wstał a ja za nim.
 - Wracamy? - spytał.
 - Jak chcesz, ale wrócimy tu kiedyś.
 - Na pewno - uśmiechnął się złapał mnie i zaczął biec w stronę akademi.

<Zero?Brak weny>

Od Yuki cd.o Zero

 - Może masz rację - westchnełam - cieszmy się tą choć krótką chwilą - Zero uśmiechnął się smutno, lezeliśmy tak przez dugi czas, Zero wstał a ja za nim
 - Wracamy? - spytał
 - Jak chcesz ale wrócimy tu kiedyś
 - Na pewno - uśmiechnął się złapał mnie i zaczął biec w stronę akademi.


<<Zero?Brak weny>>

Od Zero: c.d. Yuki

- Hmm... - mruknąłem. - W każdym miejscu, nawet takim jak to, nic nie trwa wiecznie. Spokój przemija, rzeczywistość daje się we znaki. A czemu pytasz? - spytałem.
- Tak po prostu...
- Sądzę, że każdy może tutaj zapomnieć choć na chwilę o problemach i świecie. Ale tylko na chwilę.

<Yuki?>

Od Yuki: c.d. Zero

 Położyłam się obok Zero, patrząc w niebo, rzeczywiście w tym miejscu wyczuwało się magię, wspaniałe uczucie.
 - Czuje się tak jakby już nigdy nie miało stać się nic złego - objął mnie ramieniem.
 - Ja też się tak czasem tutaj czuję.
 - Czy będąc tutaj, odnajdujesz spokój? Możesz odciąć się od rzeczywistści?

<Zero?>