Leżałam tak, i nie byłam w stanie nic zrobić, nagle usłyszałam jakąś melodie, od razu usłyszałam że to Zero ale nie chciałam tego słuchać, zacisnęłam poduszkę na głowie
- Oh! Przestań!!! - ale muzyka grała, zaczęłam biec w stronę okna zmieniłam się w wilka i biegłam jak najdalej od tego miejsca, jak najdalej od niego. Całe życie mi runęło, tak niedawno cieszyłam się z powrotu do zdrowia mojego ojca a teraz ta kłótnia. Ale po co się mam martwic, po co? Przecież to nie wyłącznie moja wina, nie wyłącznie." Nienawidzę cię!" krzyczałam w myślach, dobiegłam do mich kamieniu usiadłam i starałam się nie myśleć. Ale tego wszystkiego było zbyt dużo, to wszystko mnie przytłaczało. Dlaczego tak mi na nim zależ? Co się ze mną dzieje?
<Zero?>
niedziela, 7 lipca 2013
Uwaga!
Od jutra aż do 18 lipca, nie będzie mnie <Kaytlin> z powodu wyjazdu. Proszę więc wszystkich członków o wysyłanie w tym czasie formularzy i opowiadań do Koniki98 . Do mnie również możecie je wysyłać, ale opublikuję je dopiero po powrocie.
Pozdrawiam i przepraszam za problemy
Kaytlin
Od Zero: c.d. Yuki
Zamknąłem oczy. Wiedziałem, że mnie nie usłyszy, ale i tak to powiedziałem:
- Uwierz mi, Yuki, lepiej żebyś mnie nienawidziła... - szepnąłem do siebie powstrzymując natłok emocji. Stałem tak chwilę w bezruchu. Po jakimś czasie jednak wróciłem do swojego pokoju. Miałem ochotę rozwalić całe pomieszczenie, ale powstrzymałem się. Zacisnąłem za to ręce na wezgłowiu łóżka, aż zatrzeszczało i pękło ukazując długą rysę. Rzuciłem plecak na ziemię i usiadłem na ziemi opierając się o drzwi wejściowe.
Westchnąłem ciężko. Po chwili chwyciłem jedyną rzecz, która mogła mnie uspokoić - gitarę. Zacząłem grać jakąś smutną melodię, słowa same pojawiały się w mojej głowie.
- Uwierz mi, Yuki, lepiej żebyś mnie nienawidziła... - szepnąłem do siebie powstrzymując natłok emocji. Stałem tak chwilę w bezruchu. Po jakimś czasie jednak wróciłem do swojego pokoju. Miałem ochotę rozwalić całe pomieszczenie, ale powstrzymałem się. Zacisnąłem za to ręce na wezgłowiu łóżka, aż zatrzeszczało i pękło ukazując długą rysę. Rzuciłem plecak na ziemię i usiadłem na ziemi opierając się o drzwi wejściowe.
Westchnąłem ciężko. Po chwili chwyciłem jedyną rzecz, która mogła mnie uspokoić - gitarę. Zacząłem grać jakąś smutną melodię, słowa same pojawiały się w mojej głowie.
Jestem tu znów
Z dala od ciebie o tysiące mil
Całkowity nieład, tylko rozproszył kawałki tego,
kim jestem.
Próbowałem tak mocno...
Myślałem, że mogę zrobić to sam...
Lecz po drodze straciłem tak wiele...
Z dala od ciebie o tysiące mil
Całkowity nieład, tylko rozproszył kawałki tego,
kim jestem.
Próbowałem tak mocno...
Myślałem, że mogę zrobić to sam...
Lecz po drodze straciłem tak wiele...
Emocje sprawiały, że magia niosła piosenkę do góry, daleko. Nie wiedziałem, czy Yuki to słyszy. W tym momencie chciałem się tylko zatracić w muzyce, nie pamiętać niczego oprócz tej melodii i niosącego przez nią bólu, jaki czułem.
<Yuki?>
Od Yuki: c.d. Zero
Chciałam mu się wyrwać, ale miałam nikłe szanse, wrócilismy do akademii w końcu mnie puścił.
- Wolę zginąć, wiedząc dlaczego i po co! - zaśmiał się. - Śmieszy cię to?
- Przestań, ciągle jak się czegoś dowiadujesz masz kłopoty i ja też!
- To po co mi pomagasz?! Po co?! Po co dałeś mi swoją krew? Mojemu ojcu? Po co mnie uratowałeś, gdy skakałam, przeciez dobrze wiesz, że gdybym zgineła od razu było by ci lżej nieprawdaż? - jego twarz przybrała teraz wyraz gniewu.
- Przyznaj sam, przecież wiesz, że nie kłamię, czemu mi nie pozwoliłeś umrzeć? Przecież nic dla ciebie nie znaczę! Nic, po co to robisz?! Nienawidzę cię!! Idź do tego "co tak bradzo kochasz" ! Zostaw mnie w spokoju i następnym razem jak będę sobie coś chciała zrobić to mnie nie ratuj, bo nie wytrzymam! Nienawidze cię! - łzy poleciały mi po policzkach. Pobiegłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżu i zaczełam płakać.
<Zero?>
- Wolę zginąć, wiedząc dlaczego i po co! - zaśmiał się. - Śmieszy cię to?
- Przestań, ciągle jak się czegoś dowiadujesz masz kłopoty i ja też!
- To po co mi pomagasz?! Po co?! Po co dałeś mi swoją krew? Mojemu ojcu? Po co mnie uratowałeś, gdy skakałam, przeciez dobrze wiesz, że gdybym zgineła od razu było by ci lżej nieprawdaż? - jego twarz przybrała teraz wyraz gniewu.
- Przyznaj sam, przecież wiesz, że nie kłamię, czemu mi nie pozwoliłeś umrzeć? Przecież nic dla ciebie nie znaczę! Nic, po co to robisz?! Nienawidzę cię!! Idź do tego "co tak bradzo kochasz" ! Zostaw mnie w spokoju i następnym razem jak będę sobie coś chciała zrobić to mnie nie ratuj, bo nie wytrzymam! Nienawidze cię! - łzy poleciały mi po policzkach. Pobiegłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżu i zaczełam płakać.
<Zero?>
Od Kaname: c.d. Laurel
Nie wiedziałem jak to się stało. Znowu z kimś się stłukłem. Chyba znowu zanurzę się w ziemię.
- Naprawdę przepraszam... To moja wina- Powiedziałem. Chyba była nowa. Nigdy jej jeszcze nie widziałem. - Nowa jesteś?
- Tak...Ciężko znaleźć kolegę lub koleżankę.
- Wiem coś o tym. Sam nie mogłem znaleźć przyjaciół, ale po paru dniach lub miesiącach kogoś na pewno znajdziesz. - Powiedziałem. Od razu podałem jej swoją dłoń i ją jeszcze raz przeprosiłem.
- Gdzie teraz idziesz?- Powiedziałem.
<Laurel? >
- Naprawdę przepraszam... To moja wina- Powiedziałem. Chyba była nowa. Nigdy jej jeszcze nie widziałem. - Nowa jesteś?
- Tak...Ciężko znaleźć kolegę lub koleżankę.
- Wiem coś o tym. Sam nie mogłem znaleźć przyjaciół, ale po paru dniach lub miesiącach kogoś na pewno znajdziesz. - Powiedziałem. Od razu podałem jej swoją dłoń i ją jeszcze raz przeprosiłem.
- Gdzie teraz idziesz?- Powiedziałem.
<Laurel? >
Likeshine zostaje wyrzucona!
Likeshine Griff zostaje wyrzucane za nie pisanie opowiadań, pomimo pisemnych upomnień.
Imię: Likeshine
Nazwisko: Griff
Pseudonim: Dziobata
Płeć: Kobieta
Wiek: 17 lat
Rodzaj: Gryf
Chłopak: Szuka
Charakter: Miła, pomocna, towarzyska, buntownicza, ciekawska, kocha ryzyko.
Moce: Tworzenie magicznych skrzydeł.
Cecha charakterystyczna: Kolczyki na całych uszach, zielone pióra i futro, dziób, długi ogon i grzywa z piór.
Umiejętności: Nic specjalnego.
Historia: Później opowiem.
Klasa: Klasa B
Hobby i Zainteresowania: Latanie, przeszukiwanie cmentarz, krypt itp., chodzenie tam gdzie nie wolno :P
Motto: Inny nie znaczy gorszy.
Inne zdjęcia: 1
Data dołączenia: 24.06.2013
Data ostatniego opowiadania: -
Steruje: Bellasara2001
Imię: Likeshine
Nazwisko: Griff
Pseudonim: Dziobata
Płeć: Kobieta
Wiek: 17 lat
Rodzaj: Gryf
Chłopak: Szuka
Charakter: Miła, pomocna, towarzyska, buntownicza, ciekawska, kocha ryzyko.
Moce: Tworzenie magicznych skrzydeł.
Cecha charakterystyczna: Kolczyki na całych uszach, zielone pióra i futro, dziób, długi ogon i grzywa z piór.
Umiejętności: Nic specjalnego.
Historia: Później opowiem.
Klasa: Klasa B
Hobby i Zainteresowania: Latanie, przeszukiwanie cmentarz, krypt itp., chodzenie tam gdzie nie wolno :P
Motto: Inny nie znaczy gorszy.
Inne zdjęcia: 1
Data dołączenia: 24.06.2013
Ilość upomnień: 0
Ilość opowiadań: 0Data ostatniego opowiadania: -
Steruje: Bellasara2001
Od Zero: c.d. Yuki
Potrząsnąłem głową, jakbym odganiał natrętną muchę.
- Sama to sobie robisz! Zawsze chcesz wiedzieć coś, przez co potem możesz zginąć!
- Umiem sama o siebie zadbać, przestań mnie w końcu niańczyć! - krzyknęła.
- Cholera, weź się posłuchaj! Powiedz, co o mnie wiesz, co wiesz o świecie wampirów?! Nic! Nawet nie wiesz, jakie to życie jest niebezpieczne! Myślisz, że dlaczego ci nic nie mówię? Dlaczego ci pomagam?! Dlaczego cię pilnuję na każdym kroku?! - wrzasnąłem. Yuki stała jak wryta, a ja dyszałem ciężko przez powstrzymywane odruchy. Nagle poczułem za sobą jego obecność. Odwróciłem się tak, że zasłaniałem swoim ciałem Yuki.
- Witaj... bracie. - rozległ się głos i zza krzaków wyszedł mój brat:
- Odejdź... Ichiru. Nie znajdziesz tu niczego do zabawy - powiedziałem gorzko.
- No wiesz co, Zero? Rozczarowujesz mnie - powiedział, ale wcale nie wyglądał na rozczarowanego. Wyglądał, jakby miał rozwalić wszystko dookoła tylko dlatego, że ja tu jestem. - Czy nie mogę po prostu odwiedzić swojego ukochanego braciszka?
- Ta, powiedz to naszym rodzicom - syknąłem. Ichiru spojrzał na mnie sztucznym, smutnym wzrokiem.
- Wiesz, że tego nie chciałem... - powiedział.
- Oczywiście. Gdzie twoja "pani", co? Myślałem, że się do niej trwale przyszyłeś. - warknąłem. Na twarzy brata wykwitł gniew.
- Nie drwij z niej!
- Bo co? Za to, co zrobiła, mam prawo się mścić.
- Jeśli to jeszcze raz zrobisz, zobaczymy co zostanie po tym, co tak kochasz... - mruknął uśmiechając się paskudnie. Zesztywniałem.
- Nie waż się.
- Więc przestań z niej drwić! - warknął, a ja zamilkłem.
- Po co tu przyszedłeś, Ichiru? - spytałem cicho. Ten uśmiechnął się.
- Porozmawiać z tobą. Na osobności - powiedział zerkając mi przez ramię. Odwróciłem głowę w stronę Yuki, ale nie spuszczałem wzroku z chłopaka.
- Bądź tu o zachodzie słońca. Dostaniesz, czego chcesz - powiedziałem po chwili zastanowienia. Ichiru zamyśli się.
- Zgoda. Tylko przyjdź, bo inaczej... - nie czekając aż dokończy, porwałem Yuki i popędziłem w stronę akademii.
<Yuki?>
- Sama to sobie robisz! Zawsze chcesz wiedzieć coś, przez co potem możesz zginąć!
- Umiem sama o siebie zadbać, przestań mnie w końcu niańczyć! - krzyknęła.
- Cholera, weź się posłuchaj! Powiedz, co o mnie wiesz, co wiesz o świecie wampirów?! Nic! Nawet nie wiesz, jakie to życie jest niebezpieczne! Myślisz, że dlaczego ci nic nie mówię? Dlaczego ci pomagam?! Dlaczego cię pilnuję na każdym kroku?! - wrzasnąłem. Yuki stała jak wryta, a ja dyszałem ciężko przez powstrzymywane odruchy. Nagle poczułem za sobą jego obecność. Odwróciłem się tak, że zasłaniałem swoim ciałem Yuki.
- Witaj... bracie. - rozległ się głos i zza krzaków wyszedł mój brat:
- Odejdź... Ichiru. Nie znajdziesz tu niczego do zabawy - powiedziałem gorzko.
- No wiesz co, Zero? Rozczarowujesz mnie - powiedział, ale wcale nie wyglądał na rozczarowanego. Wyglądał, jakby miał rozwalić wszystko dookoła tylko dlatego, że ja tu jestem. - Czy nie mogę po prostu odwiedzić swojego ukochanego braciszka?
- Ta, powiedz to naszym rodzicom - syknąłem. Ichiru spojrzał na mnie sztucznym, smutnym wzrokiem.
- Wiesz, że tego nie chciałem... - powiedział.
- Oczywiście. Gdzie twoja "pani", co? Myślałem, że się do niej trwale przyszyłeś. - warknąłem. Na twarzy brata wykwitł gniew.
- Nie drwij z niej!
- Bo co? Za to, co zrobiła, mam prawo się mścić.
- Jeśli to jeszcze raz zrobisz, zobaczymy co zostanie po tym, co tak kochasz... - mruknął uśmiechając się paskudnie. Zesztywniałem.
- Nie waż się.
- Więc przestań z niej drwić! - warknął, a ja zamilkłem.
- Po co tu przyszedłeś, Ichiru? - spytałem cicho. Ten uśmiechnął się.
- Porozmawiać z tobą. Na osobności - powiedział zerkając mi przez ramię. Odwróciłem głowę w stronę Yuki, ale nie spuszczałem wzroku z chłopaka.
- Bądź tu o zachodzie słońca. Dostaniesz, czego chcesz - powiedziałem po chwili zastanowienia. Ichiru zamyśli się.
- Zgoda. Tylko przyjdź, bo inaczej... - nie czekając aż dokończy, porwałem Yuki i popędziłem w stronę akademii.
<Yuki?>
Od Yuki: c.d. Zero
- Twój brat? Masz brata? Nic nie mówiłeś.
- Tak, mój brat i tak mam brata i tak nic nie mówiłem.
- Czemu się tak zdenerwowałeś? Przecież to twój brat on ci chyba nic nie zrobi? - milczał. - Zero?
- To sprawa pomiędzy mną, a moim bratem, nie mogę ci powiedzieć.
- A jak ja czegoś ci nie chcę powiedzieć to i tak to ze mnie wyciągniesz, czy to jest fair?
- No nie, ale...
- Ale co? Bo ja nie moge nic wiedzieć, postaw mnie!
- Zaraz poczekaj chwilę już, jesteśmy
- Postaw mnie na ziemi!
- Dobra już ! - ryknął. - Co się z tobą dzieje?!
- Ze mną?! A z tobą? Nic nie wiem, nie mam pojęcia co się dzieje, chyba należ mi się jakies wytłumaczenia chyba, że ja nic nie znaczę?!
<Zero?>
- Tak, mój brat i tak mam brata i tak nic nie mówiłem.
- Czemu się tak zdenerwowałeś? Przecież to twój brat on ci chyba nic nie zrobi? - milczał. - Zero?
- To sprawa pomiędzy mną, a moim bratem, nie mogę ci powiedzieć.
- A jak ja czegoś ci nie chcę powiedzieć to i tak to ze mnie wyciągniesz, czy to jest fair?
- No nie, ale...
- Ale co? Bo ja nie moge nic wiedzieć, postaw mnie!
- Zaraz poczekaj chwilę już, jesteśmy
- Postaw mnie na ziemi!
- Dobra już ! - ryknął. - Co się z tobą dzieje?!
- Ze mną?! A z tobą? Nic nie wiem, nie mam pojęcia co się dzieje, chyba należ mi się jakies wytłumaczenia chyba, że ja nic nie znaczę?!
<Zero?>
Od Zero: c.d. Yuki
Rozglądałem się spięty dookoła.
- Prawie- odparłem prawie szeptem - Ale coś tu nie gra... - Nagle zesztywniałem. Wyczułem znajomy mi zapach... Wystrzeliłem do przodu przyciskając do siebie mocniej dziewczynę.
- Zero... co się stało? - spytała. Patrzyłem przed siebie.
- Nic... ktoś chce złożyć mi wizytę... - mruknąłem cicho.
- Łowcy? - zaniepokoiła się. Pokręciłem głową.
- Nie. Mój brat. - powiedziałem ledwie dosłyszalnie.
<Yuki?>
- Prawie- odparłem prawie szeptem - Ale coś tu nie gra... - Nagle zesztywniałem. Wyczułem znajomy mi zapach... Wystrzeliłem do przodu przyciskając do siebie mocniej dziewczynę.
- Zero... co się stało? - spytała. Patrzyłem przed siebie.
- Nic... ktoś chce złożyć mi wizytę... - mruknąłem cicho.
- Łowcy? - zaniepokoiła się. Pokręciłem głową.
- Nie. Mój brat. - powiedziałem ledwie dosłyszalnie.
<Yuki?>
Od Yuki: c.d. Zero
Biegliśmy tak,( to znaczy Zero biegł ja sobie wygodnie leżałam) niezbyt długo ale dla mnie każda chwila była wiecznością, Spojrzałam w jego szare oczy, tak je lubiłam, były strasznie tajemnicze, prawie nigdy nie wyrażały żadnych emocji, ciągle to samo spojrzenie. Nie patrzył na mnie w ogóle, biegł. Chwilami czułam się tak jakbym nie istniała. Nie wiem czy miałam się z tego powodu cieszyć czy nie. Znów spojrzałam na jego twarz, tatuaż który biegł mu po szyi, pamiętam gdy zaatakowali nas łowcy jak się zażył, było w nim można dostrzec całą wściekłość, przejechałam po nim ręką, ale po chwili ja cofnęłam czując jak Zero napiął mięśnie
- Przepraszam - szepnęłam, zamknęłam oczy, chciałam już być na miejscu, po jakimś czasie się zatrzymaliśmy, wydawało mi się że to trochę za szybko - Już? - zapytałam otwierając oczy.
<Zero?>
- Przepraszam - szepnęłam, zamknęłam oczy, chciałam już być na miejscu, po jakimś czasie się zatrzymaliśmy, wydawało mi się że to trochę za szybko - Już? - zapytałam otwierając oczy.
<Zero?>
Od Zero: c.d. Yuki
Wstałem jak zwykle o świcie, czyli mniej więcej o piątej rano. Przebrałem się i wrzuciłem swoje rzeczy do plecaka. Wyszedłem tak jak wczoraj, przez okno. Bez zastanowienia ruszyłem pędem w stronę jeziora. Zatrzymałem się dopiero przed drzewem, pod którym wczoraj leżałem. Po chwili wahania wyryłem na korze dwa słowa:
Potem zawróciłem w stronę domu. Tym razem szedłem powoli, starając się znowu ogarnąć myśli. Nagle poczułem obecność Yuki. Czekała na mnie. Wyszedłem zza krzaków. Stała do mnie tyłem, chyba mnie nie zauważyła.
- Gotowa? - spytałem cicho. Odwróciła się gwałtownie.
- Tak - odparła. W biegu złapałem ją i ruszyłem w stronę akademii. Nie biegłem tak szybko jak ostatnio, ale szybciej niż zazwyczaj. Chciałem zostawić to wspomnienie za sobą.
<Yuki?>
Chciałbym wiedzieć
Potem zawróciłem w stronę domu. Tym razem szedłem powoli, starając się znowu ogarnąć myśli. Nagle poczułem obecność Yuki. Czekała na mnie. Wyszedłem zza krzaków. Stała do mnie tyłem, chyba mnie nie zauważyła.
- Gotowa? - spytałem cicho. Odwróciła się gwałtownie.
- Tak - odparła. W biegu złapałem ją i ruszyłem w stronę akademii. Nie biegłem tak szybko jak ostatnio, ale szybciej niż zazwyczaj. Chciałem zostawić to wspomnienie za sobą.
<Yuki?>
Od Yuki: c.d. Zero
Nie schodziłam już dzisiaj na kolacje, nie miałam apetytu i nie chciałam narażać się na pytania ze strony rodziców. Zasnęłam nie wiedząc kiedy, w ubraniu, ale to mi nie przeszkadzało, rano dość wcześnie wstałam było około godziny siódmej. Ubrałam się i zeszłam na dół na szczęście moi rodzice jeszcze spali. Napisałam im kartkę aby się nie martwili i wiedzieli, że już wracam. Nie wiedziałam, czy Zero jest jeszcze w pokoju, czy już wyszedł. Na pewno gdziekolwiek by był dogoni mnie, nie miałam zamiaru biegać, ruszyłam w drogę czekając aż przyjdzie. Może był na polowaniu, w końcu musiał nabrać energii, lekcje zaczynają się o 9 powinniśmy zdążyć, zresztą i tak nie chce mi się dzisiaj uczyć.
<Zero?>
<Zero?>
Od Zero: c.d. Yuki
Kiedy wróciłem do domu Yuki, padał deszcz. Byłem cały przemoczony, ale mało mnie to obchodziło. Wszedłem przez otwarte okno, by nikt mnie nie zauważył przy wchodzeniu przez drzwi frontowe. Przez chwilę stałem po środku pokoju, ściekała ze mnie woda.
Po jakimś czasie poszedłem do łazienki umyć się i przemyśleć kilka spraw. Jednak, kiedy wyszedłem, nadal byłem tak samo zagubiony jak parę godzin temu. Rzuciłem się na łózko i z ciężkim westchnieniem zamknąłem oczy. Może jutro okaże się, że to wszystko było tylko snem...
<Yuki?>
Po jakimś czasie poszedłem do łazienki umyć się i przemyśleć kilka spraw. Jednak, kiedy wyszedłem, nadal byłem tak samo zagubiony jak parę godzin temu. Rzuciłem się na łózko i z ciężkim westchnieniem zamknąłem oczy. Może jutro okaże się, że to wszystko było tylko snem...
<Yuki?>
Od Yuki: c.d. Zero
Na niebie zaczęły gromadzić się deszczowe chmury, więc wstałam i poszłam do mojego pokoju, w drodze spotkałam mamę, ale nie miałam ochoty na rozmowy
- Yuki coś się stało?
- Nie nic, to znaczy... nieważne - i odeszałm, zamknełam się w pokoju i położyłam na łóżku. Ciągle sobie powtarzałam czemu jestem taka głupia? Dlaczego? Dobrze, że jutro wracamy już do szkoły, do normalnego, dla mnie świata.
<Zero?>
- Yuki coś się stało?
- Nie nic, to znaczy... nieważne - i odeszałm, zamknełam się w pokoju i położyłam na łóżku. Ciągle sobie powtarzałam czemu jestem taka głupia? Dlaczego? Dobrze, że jutro wracamy już do szkoły, do normalnego, dla mnie świata.
<Zero?>
Powitajmy gorąco nową uczennicę, Tsurume!
Imię: Tsurume
Nazwisko: Yugito
Pseudonim: Tsume
Płeć: Kobieta
Wiek: 17 lat
Rodzaj: kotołak
Chłopak: szuka...
Charakter: Tsurume to energiczna i towarzyska dziewczyna. Często tajemnicza, skryta.
Moce: teleportacja, rozmowa ze zwierzętami, niewidzialność, potrafi kogoś wskrzesić
Cecha charakterystyczna: Normalnie ma krótkie, fioletowe włosy. Uszy, ogon i oczy mają ten sam kolor co włosy. Podczas transformacji jej włosy wydłużają się i zmieniają kolor na jasno niebieski. Oczy ma wtedy czerwone, a uszy i ogon są granatowe.
Umiejętności: Jest wysportowana, czasami gra na harfie lub flecie. Umie i lubi pływać (w przeciwieństwie do większości kotołaków). Ładnie śpiewa.
Historia: Jej prawdziwi rodzice nie mogli się nią opiekować, więc porzucili ją. Znalazła ją pewna kobieta i zaopiekowała się nią. Miała ona już męża, ale nie miała dzieci. Ogon i uszy ukrywała przed nimi, nie chciała by się dowiedzieli kim jest. Ale jej przybrany ojciec zobaczył kiedyś jedno ucho wystające z włosów. Na początku ogarnęła ją panika, ale on nie uważał to za nic nadzwyczajnego i tego samego dnia powiedział jej, że on też taki jest. Ale jej przybrana matka była zwykłym człowiekiem. Kobieta nigdy nie dowiedziała się, kim jest jej mąż i Tsurume. Gdy Tsurume osiągnęła 17 lat "ojciec" wysłał ją do Eris.
Klasa: Klasa B
Hobby i Zainteresowania: Tsurume lubi grać na harfie oraz flecie. Często śpiewa, a czasami - w przeciwieństwie do większości kotołaków - lubi sobie popływać
Motto: -
Inne zdjęcia: W normalnej postaci
Data dołączenia: 07.07.2013
Ilość upomnień: 0
Ilość opowiadań: 0
Data ostatniego opowiadania: -
Steruje: Aniuś
Od Zero: c.d. Yuki
Kiedy odeszła, nawet nie drgnąłem. Zamknąłem za to oczy. Nie miałem już siły. W ciągu ostatnich dni obudziły się we mnie emocje, których nie czułem od ponad dziesięciu lat. To mnie przytłaczało. Byłem tym po prostu zmęczony. Dość. Wstałem z kamienną twarzą.
Ruszyłem w stronę wody. Patrzyłem przed siebie bez celu.
Zanim się obejrzałem, było już całkiem ciemno. Nie chciało mi się wracać, ale musiałem, więc niechętni, spacerem, zacząłem kierować się w stronę domu.
<Yuki?>
Zanim się obejrzałem, było już całkiem ciemno. Nie chciało mi się wracać, ale musiałem, więc niechętni, spacerem, zacząłem kierować się w stronę domu.
<Yuki?>
Od Laurel
Przechadzałam się powoli po Eris. Większość osób patrzyło na mnie
dziwnych wzrokiem. Nie spodobało mi się to, więc założyłam kaptur na
głowę. Niedawno sprawdzałam w której klasie jestem. Okazało się, że w D.
Ale... Byłam tylko ja i jakaś Aim, której nie zdążyłam nawet poznać.
Nikogo jeszcze nie poznałam. Nagle usłyszałam z tyłu szybkie kroki. Ktoś
się ze mną zderzył. Straciłam równowagę i upadłam.
- Przepraszam - ktoś powiedział i podał mi rękę, żeby pomóc mi wstać.
<dokończy ktoś?>
- Przepraszam - ktoś powiedział i podał mi rękę, żeby pomóc mi wstać.
<dokończy ktoś?>
Od Yuki: c.d. Zero
- Więc tak - westchnęłam, - Nie chcesz mówić więc nie mów, tylko nie wiem dlaczego Zero - wstałam, zatrzymałam się na chwile, cały dobry humor prysł.
Zaczęłam odchodzić, nie byłam zła na niego, to było inne uczucie, sama nie wiem jakie. Wolnym krokiem ruszyłam w drogę powrotną, Zero dalej leżał, nie czekałam na niego przecież mógł wrócić w każdej chwili. Wróciłam do domu i wyszłam na taras, pogrążyłam się w myślach..
<Zero?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)