- Uwierz mi, Yuki, lepiej żebyś mnie nienawidziła... - szepnąłem do siebie powstrzymując natłok emocji. Stałem tak chwilę w bezruchu. Po jakimś czasie jednak wróciłem do swojego pokoju. Miałem ochotę rozwalić całe pomieszczenie, ale powstrzymałem się. Zacisnąłem za to ręce na wezgłowiu łóżka, aż zatrzeszczało i pękło ukazując długą rysę. Rzuciłem plecak na ziemię i usiadłem na ziemi opierając się o drzwi wejściowe.
Westchnąłem ciężko. Po chwili chwyciłem jedyną rzecz, która mogła mnie uspokoić - gitarę. Zacząłem grać jakąś smutną melodię, słowa same pojawiały się w mojej głowie.
Jestem tu znów
Z dala od ciebie o tysiące mil
Całkowity nieład, tylko rozproszył kawałki tego,
kim jestem.
Próbowałem tak mocno...
Myślałem, że mogę zrobić to sam...
Lecz po drodze straciłem tak wiele...
Z dala od ciebie o tysiące mil
Całkowity nieład, tylko rozproszył kawałki tego,
kim jestem.
Próbowałem tak mocno...
Myślałem, że mogę zrobić to sam...
Lecz po drodze straciłem tak wiele...
Emocje sprawiały, że magia niosła piosenkę do góry, daleko. Nie wiedziałem, czy Yuki to słyszy. W tym momencie chciałem się tylko zatracić w muzyce, nie pamiętać niczego oprócz tej melodii i niosącego przez nią bólu, jaki czułem.
<Yuki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz