Biegliśmy tak,( to znaczy Zero biegł ja sobie wygodnie leżałam) niezbyt długo ale dla mnie każda chwila była wiecznością, Spojrzałam w jego szare oczy, tak je lubiłam, były strasznie tajemnicze, prawie nigdy nie wyrażały żadnych emocji, ciągle to samo spojrzenie. Nie patrzył na mnie w ogóle, biegł. Chwilami czułam się tak jakbym nie istniała. Nie wiem czy miałam się z tego powodu cieszyć czy nie. Znów spojrzałam na jego twarz, tatuaż który biegł mu po szyi, pamiętam gdy zaatakowali nas łowcy jak się zażył, było w nim można dostrzec całą wściekłość, przejechałam po nim ręką, ale po chwili ja cofnęłam czując jak Zero napiął mięśnie
- Przepraszam - szepnęłam, zamknęłam oczy, chciałam już być na miejscu, po jakimś czasie się zatrzymaliśmy, wydawało mi się że to trochę za szybko - Już? - zapytałam otwierając oczy.
<Zero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz