środa, 31 lipca 2013

Od Zero: c.d. Yuki

- Nie chowam się - powiedziałem obejmując ją od tyłu. Podskoczyła ze strachu.
- Boże, Zero! Zawału przez ciebie kiedyś dostanę - mruknęła.
- Wybacz. Musiałem wrócić po coś do pokoju, ale już jestem - mruknąłem. Puściłem ją, ale chwyciłem za rękę i pociągnąłem na kanapę. Ta usiadła obok mnie, a ja objąłem ją ramieniem.
- Co puściłeś? - spytała.
- Zombieland.
- Serio? - spytała z niedowieżaniem.
- No. Mam słabość do tego filmu. - powiedziałem z szatańskim uśmieszkiem.
- A niby to czemu?
- To świetna komedia.
- Dla ciebie, czy dla mnie?
- Dla wszystkich. 

<Yuki?>

Od Yuki c.d. Zero

 - Było pięknie, miło, romantycznie i.. ogólnie było fajnie - uśmiechnęłam się
 - No to do zobaczenia - powiedział całując mnie w policzek.
 - Nie odchodź jeszcze, dopiero 9. Możemy pooglądać film czy coś - szepnęłam.
 - Skoro chcesz - złapałam go za ręke i pociągnełam do pokoju, gdzie był telewizor, zamknełam drzwi
 - Zaraz przyjdę, idę do łazienki.
 - Okej  - mruknął i usiadł na kanapię, wrócilam dosłownie po jakichś trzech minutach, rozejrzałam się po pokoju, nie było Zero, telewizor był włączony a pilot leżał na kanapie.
 - Yyym.. Zero? - spytałam zdziwiona. - Nie chowaj się - zawołałam. - Dość już niespodzianek.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

Chwyciłem nasze rzeczy i objąłem dziewczynę w pasie. Skoczyłem z wieżowca, lądując miękko na ziemi w parku, gdzie zostawiliśmy rowery.
- Wariat z ciebie - zaśmiała się Yuki. Cmoknąłem ją w policzek.
- Wiem o tym. - powiedziałem. Wrzuciłem wszystko do koszyka z tyłu roweru i wsiadłem na niego. - Ale wrócimy szybszą drogą, ok?
- Jasne - odparła ochoczo dziewczyna. Uśmiechnąłem się lekko i zacząłem jechać. Tym razem jechaliśmy dość wolno, napawając się wieczorem.
Do Eris dotarliśmy w niespełna godzinę później, choć jazda do miasta zajęła nam ponad dwie. Oddaliśmy rowery i poszliśmy na górę. Weszliśmy do pokoju Yuki. Uśmiechaniem się do niej lekko.
- Jak podobał się wieczór?

<Yuki?>

Nowa Para!


Od dziś Zero i Yuki są parą! Życzmy im szczęścia i wszystkiego co najlepsze w miłości!

Od Yuki c.d. Zero

 - Skoro tak twierdzisz - uśmiechnęłam się.
 - Ja to wiem - zaśmiał się.
 - No dobra niech ci będzie, kocham cię.
 - Ja ciebie też.
 - Jestem głodna - zaśmiał sie i podał mi z kosza kanapkę - A ty nie jesz?
 - Nie jestem głodny - uśmiechnął się i wstał, patrzył na rozciągające się na dole ulice i budynki, gdy skończyłam jeść wstałam i podeszłam do niego, wplotłam swoją dłoń w jego ręke, objał mnie ramieniem, staliśmy tak w milczeniu.
 - Piękny widok.
 - Tak - uśmiechnął się  - Ale niedługo będziemy musieli wracać, dochodzi 20.
 - No to trzeba się zbierać  - uśmechnełam się.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

Pocałowałem ją w policzek.
- Ja niczego nie chcę i nie potrzebuję. Tylko, byś była szczęśliwa i bezpieczna - mruknąłem jej do ucha.
- Ale... - chciała zaprotestować, ale położyłem jej pale na ustach.
- Żadnego ale. Jesteś najlepszym prezentem jaki kiedykolwiek mógłbym dostać. - powiedziałem i pocałowałem ją.

<Yuki?>

Od Yuki c.d. Zero

 - Zwariowałeś? To musiało kosztować fortunę.
 - Hmm, myślałaem że ci się spodoba.
 - Żartujesz? Jest piękna, ale nie musiałeś.
 - Wiem, że nie musiałem.
 - Najpierw kupujesz mi pistolet, teraz tą bransoletke, a ja nic dla ciebie nie mam - westchnełam.

<Zero?>

Od Misao: c.d. Kaname


Położyłam się.
- Ale się nażarłam... - Mruknęłam
- Ja też
- To co robimy? - Spytałam rozglądając się - Jest!!!
- Co? - Zdziwił się. Wskazałam na dwa stalowe pręty wysokie jak wieżowce, od których była przywiązana kula do której się wsiada. Gdy nadszedł czas kula była wystrzeliwana w górę, a potem spadała w dół. Zaśmiał się - Nie boisz się?
- Czy ty wiesz kim ja jestem? Jasne że się nie boję! - W moich oczach pojawiły się niebezpieczne błyski, i przez chwilę miały swoją naturalną barwę <czerwień>. Poszliśmy tam. Kaname kupił bilety. Po chwili już wsiadaliśmy. Kula była przezroczysta <oprócz podłogi>.
- Za pięć....cztery...trzy...-Odliczaliśmy> dwa...jeden - I wystrzeliło. Jaka to by była za zabawa jakbyśmy się nie darli? Kula się obracała w wszystkie strony. Po jakiś pięciu lotach w górę i w dół znów znaleźliśmy się na ziemi. Ledwie co stałam ponieważ kręciło mi się w głowie. Oparłam się o Kaname, przytulając się
- Co teraz? - Spytałam bardziej wtulając się w niego.
- Nie mam pojęcia
- Byliśmy już na diabelskim młynie, tutaj, na wszystkich kolejkach... Co powiesz na tunel strachów? - Spytałam się. Zgodził się więc poszliśmy do tunelu. Nie był aż taki straszny, ale cały podstęp był w tym że nigdy nie wiesz co i kiedy cię zaatakuje. Właśnie byliśmy w połowie, gdy koło wagonów <i przez nie> przelatywały lisy z kilkoma ogonami
- Serio? - Spytałam uśmiechając się. Hah, Kitsune są w tunelu strachu!

< Kaname? >

Od Zero: c.d. Yuki

Usiadłem rozprostowując nogi i wpatrując się w piękny widok. Yuki usiadła obok mnie. Słońce właśnie zachodziło, a światła zaczęły się zapalać, dzięki czemu powstał przepiękny krajobraz.


Położyłem się na plecach, splatając ręce nad głową i wzdychając cicho. Przymknąłem oczy i odprężyłem się. Nagle jednak sobie o czymś przypomniałem. Usiadłem i objąłem Yuki ramieniem.
- Mam coś dla ciebie - szepnąłem i podałem jej małą papierową torebkę. Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona i wyjęła to:


<Yuki?>

Od Yuki c.d. Zero

 - Jest pięknie nigdy nie widziałam Londynu od tej strony - uśmiechnęłam się.
 - Jest piękny, to prawda.
 - Może gdzies usiądziemy?
 - Okej na wyskości czy gdzieś niżej?
 - Na wyskości - uśmiechnełam się i zanim zdążyłam mrugnąc oczami Zero już załapał mnie w pasie i skoczył w górę, znajdowaliśmy się na dachu jakiegoś wiezowca, był z tamtąd piękny widok. Rozłożyliśmy koc i usiedliśmy.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

Zjechaliśmy na dół i zaczęliśmy jeździć uliczkami Londynu. Objechaliśmy prawie całe miasto, pokazałem Yuki Pałac Buckingham, Big Ben'a, przejechaliśmy się Golden Eye, przejechaliśmy przez most nad Tamizą i zwiedzaliśmy różne zabytki. Czasem wtrącałem jakąś ciekawostkę, a Yuki wydawała się zainteresowana, co jeszcze bardziej mnie nakręcało.
W końcu, gdy zaczęło się powoli ściemniać, kupiłem nam lody i usiedliśmy na ławce w parku.
- Jak się podobała wycieczka? - spytałem.

<Yuki?>

Od Yuki c.d. Zero

 - Jak tu pięknie, wiedziałeś, że można dojechać do Londynu lasami?
 - Tak, wiesz, mam dużo wolnego czasu.
 - Nie wątpię - spojrzałam jeszcze raz na widok po czym pojechałam za Zero, nie miałąm pojęcia dokąd mnie prowadzi, ale zdałam się na niego na pewno będzie miło, uśmiechnełam się na tą myśl.
 - Daleko jeszcze? - zapytałam, uśmiechnął się.
 - Nie, jeszcze trochę - odpowiedział.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

- W prawo - powiedziałem i skręciłem. Ścieżka była tu szeroka i dość równa, więc jechaliśmy obok siebie. Narzucałem dość szybkie tempo, więc po chwili zwolniłem trochę, by Yuki zbyt szybko się nnie zmęczyła. To dość długa droga.
Po jakiś piętnastu minutach jazdy dziewczyna spytała:
- Gdzie właściwie jedziemy?
- Jeszcze jakieś dwadzieścia minut jazdy. - powiedziałem.
Po tych dwudziestu minutach ukazał nam się ten widok:


Chociaż wydawało się, że cały czas jechaliśmy lasami, byliśmy teraz niemal w centrum Londynu. zatrzymałem się.
- Zabieram cię na małą wycieczkę - powiedziałem.

<Yuki?>

Od Yuki c.d. Zero

 - Może być  - uśmiechnęłam się, trochę dupa mnie już bolała od tych korzeni, ale nie dam mu tej satysfakcji.
- No to jedziemy? - prześcignęłam go trochę, uśmiechnął się i ruszył za mną, jechaliśmy tak ramię w ramię, moje łydki już nie mogły wytrzymać, ale się nie poddawałam.
 - Dobrze ci idzie - powiedział.
 - Tobie też nie najgorzej - uśmiechneałam się szyderczo, przed nami rozwidlała się droga - No to gdzie teraz?

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

- A gdzie chcesz jechać? - spytałem.
- Nie wiem, zaskocz mnie. - powiedziała. Zmarszczyłem lekko nos.
- Droga łatwa, czy trudna? - spytałem.
- Trudna.
- Więc w drogę - powiedziałem i wsiadłem na rower. Ruszyłem w stronę lasu. Rower podskakiwał na korzeniach, wybijałem rower w powietrze, by ominąć najgorsze pułapki. Odwróciłem głowę i stanąłem na chwile, by Yuki mnie dogoniła. Nawet nieźle jej szło.
- I jak jazda? - spytałem.

<Yuki?>

Od Yuki c.d. Zero

Przytuliłam się mocno do niego, cieszyłam się ze się pogodziliśmy
 - Lubisz jeździć na rowerze? - spytałam.
 - No nawet, dawno nie jeździłem.
 - No to może pojedziemy?
 - Okej, teraz?
 - Yhm - poszliśmy do budynku gdzie można było wypożyczać ze szkoły różne rzeczy, wzieliśmy rowery. Poszłam jeszcze spakować koc i coś do jedzenia. - Ty prowadź - uśmiechnęłam się. - Zdam się na ciebie?


<Zero?>

Od Kaname: c.d. Misao

- Hmhh.. No nie wiem. Ja zawsze w lunaparku się zazwyczaj bawię. Na przykład na diabelskim młynie, kolejce górskiej i jeszcze tam inne świetne zabawy. - powiedziałem.
- Aha... Dobrze wiedzieć. - Powiedziała Misao. Więc co teraz będziemy robili? No nie wiem. Może pójdziemy na kolejny raz na diabelski młyn? To odpada. Byliśmy przecież. Teraz muszę coś innego wymyślić. No przecież mieliśmy mieć jeszcze piknik.
- Dobra to rozkładamy piknik? - Powiedziałem.
- Czemu nie. Prawie o tym zapomniałam.
- Ja o niczym nie zapominam. - Powiedziałem. To akurat był do żartów. Ja chyba cały czas o wszystkim zapominam. Tylko sobie przez chwilką przypomniałem. Dobra nie zmieniając tematu. Od razu zaczęliśmy rozpakowywać jedzenie. Jedzenia było bardzo sporo. Po paru minutach rozpakowywania jedzenia w końcu rozpakowywaliśmy wszystko.
- No to co jemy? - Powiedziała Misao.
- Chyba tak... - Powiedziałem. I od razu zaczęliśmy jedzenie. Jedliśmy i gadaliśmy. Było bardzo śmiesznie.

< Misao?? >