- To dopiero połowa mojego planu - powiedziałem tajemniczo się uśmiechając. Usiadłem obok niej. - Tutaj przychodzę, kiedy chcę oczyścić umysł lub się uspokoić - powiedziałem. - Czuję wprost magię tego miejsca i to mnie odpręża. - powiedziałem kładąc się na miękkiej trawie. Przymknąłem oczy.
- Znałem to miejsce zanim znalazłem Eris. Przychodziłem tu co noc, najczęściej po polowaniu. A potem doszedłem do akademii... dawno tu nie byłem. - mruknąłem napawając się spokojem tego miejsca.
- Tu jest wspaniale - szepnęła Yuki.
- Taak... I nie tylko. To miejsce jest pełne dobrej magii i nie wejdzie tu nikt, kto ma złe zamiary. - powiedziałem nie otwierając oczu.
- Skąd to wiesz? - spytała.
- Sprawdzałem. - odparłem po prostu. Po chwili wahania dodałem:
- I gdyby cokolwiek, kiedykolwiek się stało, zniknąłbym... to zawsze tu wrócę.
- Czemu mi to mówisz? - szepnęła.
- Tak tylko...
<Yuki?>
czwartek, 25 lipca 2013
Od Yuki: c.d. Zero
Zatkało mnie, miejsce wyglądało jak z bajki.
- Ale tu pięknie, jak ty to znalazłeś, nie wiedziałam żę istnieją takie miejsca - zaśmiał się.
- Kiedyś na to wpadłem.
- Wygląda jakbyśmy byli na planie jakiegoś filmu fantazy.
- Może... - podeszłam do kolorowych kwiatów.
- Nigdy nie widziałam czegoś takiego, pięknie tu, dziękuje, że mi to pokazałeś podszedłam do niego i pocałowałam go
- Przyjemność po mojej stronie - uśmiechnął się.
Usiadłam na trawie i przyglądałam się barwnym ptakom i motylom.
- To było to co przede mną ukrywałęś? Udało ci się jest idealnie - wziełam wdech rozkoszując się piękną wonią otaczającą ten wspaniały świat.
<Zero?>
- Ale tu pięknie, jak ty to znalazłeś, nie wiedziałam żę istnieją takie miejsca - zaśmiał się.
- Kiedyś na to wpadłem.
- Wygląda jakbyśmy byli na planie jakiegoś filmu fantazy.
- Może... - podeszłam do kolorowych kwiatów.
- Nigdy nie widziałam czegoś takiego, pięknie tu, dziękuje, że mi to pokazałeś podszedłam do niego i pocałowałam go
- Przyjemność po mojej stronie - uśmiechnął się.
Usiadłam na trawie i przyglądałam się barwnym ptakom i motylom.
- To było to co przede mną ukrywałęś? Udało ci się jest idealnie - wziełam wdech rozkoszując się piękną wonią otaczającą ten wspaniały świat.
<Zero?>
Od Zero: c.d. Yuki
Objąłem ją od tyłu ramionami.
- Chyba nikt z Eris nie miał łatwego życia - powiedziałem cicho. Pocałowałem ją w czubek głowy.
- Mhm... - mruknęła cicho. Zerknąłem na zegarek.
- A teraz, jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym cię zabrać w pewne fajne miejsce... - powiedziałem. Zerknęła na mnie.
- Okej...
- Chodź - pociągnąłem ją i wyszliśmy. Chwyciłem ją mocno i pobiegłem, ale wolniej niż zwykle. Po chwili dotarliśmy tu:
- I jak? - szpenąłem jej do ucha.
<Yuki?>
- Chyba nikt z Eris nie miał łatwego życia - powiedziałem cicho. Pocałowałem ją w czubek głowy.
- Mhm... - mruknęła cicho. Zerknąłem na zegarek.
- A teraz, jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym cię zabrać w pewne fajne miejsce... - powiedziałem. Zerknęła na mnie.
- Okej...
- Chodź - pociągnąłem ją i wyszliśmy. Chwyciłem ją mocno i pobiegłem, ale wolniej niż zwykle. Po chwili dotarliśmy tu:
- I jak? - szpenąłem jej do ucha.
<Yuki?>
Od Yuki: c.d. Zero
Westchnęłam z zrezygnowaniem.
- No dobra, niech ci będzie. No więc jak zauważyłeś, jestem jedynaczką, moi rodzice są ludźmi sukcesu, nigdy ich jakoś nie obchodziło moje zdanie, mówili mi, że powinnam się cieszyć tym, że mam za co żyć, no więc nasze stosunki nie były zbyt udane, zaczęłam zamykać się przed nimi, nie mówiłam im o niczym, co się dzieje poza domem, o tym że dziwnie się zachowuje, gdy miałam dziewięć lat, wtedy to się zaczęło, byłam na koloniach, byliśmy podzieleni na młodszą grupę i starszą w starszej był taki chłopak, który odstawał od innych, wiedziałam o tym ale się tym nie przejmowałam, w tamtych dniach lubiłam wieczorami wychodzić sobie na spacery, nie miałam jakoś zbytnio przyjaciół, byłam samotniczką, i tego pewnego wieczoru wybuchło zamieszanie na plaży, wszyscy zebrali się wokół ogniska, ja stałam z tyłu i poczułam szarpnięcie ręki, spojrzałam, nikogo nie było, ale z ręki ciekła mi krew i czułam pulsujący ból w oddali widział jak ktoś uciekał, był to ten chłopak, on był wilkołakiem, to przez niego stałam się tym czym jestem. Na początku oczywiście nie wiedziałam o tym, myślałam że to jakiś głupi żart, potem wszystko zaczęło się zmieniać moje moce zaczęły się ujawniać, budziłam się rano lewitując nad łóżkiem, zaczęłam powoli nad tym panować ale, wtedy było coraz gorzej czułam w sobie zwierzę, wilka, czułam jak chce się wyrwać z mojego ciała, gdy pierwszy raz się zmieniłam byłam przerażona, potem poszperałam w internecie i znalazłam coś o wilkołakach, to, że potrzebują ludzkiego mięsa, to była nieprawda - zaśmiałam się ironicznie. - wcale mnie nie ciągnęło do ludzi, tylko pewnego dnia, była pełnia, wtedy jakoś nie dało się nas tym panować tak jak do teraz, w lesie gdzie się ukrywałam, było dziecko, głód był tak silny że nie mogłam wytrzymać, przegryzłam sobie nogę żeby bólem odwrócić pożądanie mięsa, do dziś mam ślad, udało się, ale od tego czasu jestem bardziej ostrożna, i tak w końcu odnalazłam Eris, szkołę, w której nie muszę ukrywać tego kim jestem. - uśmiechnęłam się smutno.
<Zero?>
- No dobra, niech ci będzie. No więc jak zauważyłeś, jestem jedynaczką, moi rodzice są ludźmi sukcesu, nigdy ich jakoś nie obchodziło moje zdanie, mówili mi, że powinnam się cieszyć tym, że mam za co żyć, no więc nasze stosunki nie były zbyt udane, zaczęłam zamykać się przed nimi, nie mówiłam im o niczym, co się dzieje poza domem, o tym że dziwnie się zachowuje, gdy miałam dziewięć lat, wtedy to się zaczęło, byłam na koloniach, byliśmy podzieleni na młodszą grupę i starszą w starszej był taki chłopak, który odstawał od innych, wiedziałam o tym ale się tym nie przejmowałam, w tamtych dniach lubiłam wieczorami wychodzić sobie na spacery, nie miałam jakoś zbytnio przyjaciół, byłam samotniczką, i tego pewnego wieczoru wybuchło zamieszanie na plaży, wszyscy zebrali się wokół ogniska, ja stałam z tyłu i poczułam szarpnięcie ręki, spojrzałam, nikogo nie było, ale z ręki ciekła mi krew i czułam pulsujący ból w oddali widział jak ktoś uciekał, był to ten chłopak, on był wilkołakiem, to przez niego stałam się tym czym jestem. Na początku oczywiście nie wiedziałam o tym, myślałam że to jakiś głupi żart, potem wszystko zaczęło się zmieniać moje moce zaczęły się ujawniać, budziłam się rano lewitując nad łóżkiem, zaczęłam powoli nad tym panować ale, wtedy było coraz gorzej czułam w sobie zwierzę, wilka, czułam jak chce się wyrwać z mojego ciała, gdy pierwszy raz się zmieniłam byłam przerażona, potem poszperałam w internecie i znalazłam coś o wilkołakach, to, że potrzebują ludzkiego mięsa, to była nieprawda - zaśmiałam się ironicznie. - wcale mnie nie ciągnęło do ludzi, tylko pewnego dnia, była pełnia, wtedy jakoś nie dało się nas tym panować tak jak do teraz, w lesie gdzie się ukrywałam, było dziecko, głód był tak silny że nie mogłam wytrzymać, przegryzłam sobie nogę żeby bólem odwrócić pożądanie mięsa, do dziś mam ślad, udało się, ale od tego czasu jestem bardziej ostrożna, i tak w końcu odnalazłam Eris, szkołę, w której nie muszę ukrywać tego kim jestem. - uśmiechnęłam się smutno.
<Zero?>
Od Zero: c.d. Yuki
- Bo twoje zachowanie mnie niepokoi - powiedziała dziewczyna.
- Niepotrzebnie - powiedziałem i uśmiechnąłem się lekko.
- T o powiesz mi?
- Nie.
- Czemu?
- Bo jeszcze na to nie pora - powiedziałem. - Jedną rzecz zrobimy jak się już ściemni... - powiedziałem. - A inną niedługo. Ale do tego czasu...
- Co? - spytała.
- Ja ci opowiadałem o sobie. Teraz twoja kolej.
<Yuki?>
- Niepotrzebnie - powiedziałem i uśmiechnąłem się lekko.
- T o powiesz mi?
- Nie.
- Czemu?
- Bo jeszcze na to nie pora - powiedziałem. - Jedną rzecz zrobimy jak się już ściemni... - powiedziałem. - A inną niedługo. Ale do tego czasu...
- Co? - spytała.
- Ja ci opowiadałem o sobie. Teraz twoja kolej.
<Yuki?>
Od Yuki: c.d. Zero
Spojrzałam na niego spode łba, w milczeniu ruszyliśmy do akademii, z twarzy Zera nie znikał uśmiech, co było dziwne, powoli mnie to irytowało. Weszliśmy do pokoju, poszłam do kuchni po coś do jedzenia, wróciłam z chipsami i kolą, usiadłam obok chłopaka. Piłam powoli przyglądając mu się.
- Poczęstuj się
- Nie dzięki, nie mam ochoty - uśmiechnął się.
- Aham - odstawiłam szklankę. - Powiesz mi wreszcie? - zapytałam, zaśmiał się.
- Wiedziałem, że nie wytrzymasz.
<Zero?>
- Poczęstuj się
- Nie dzięki, nie mam ochoty - uśmiechnął się.
- Aham - odstawiłam szklankę. - Powiesz mi wreszcie? - zapytałam, zaśmiał się.
- Wiedziałem, że nie wytrzymasz.
<Zero?>
Od Zero: c.d. Yuki
Zamyślałem się na chwilę. Szybko wysuszyłem włosy i ruszyliśmy w stronę wyjścia.
- To co, wpadłeś na coś? - spytała.
- Może... - powiedziałem tajemniczo. Zerknęła na mnie z ukosa.
- Nie powiesz mi?
- Nie.
- Mam się bać? - spytała.
- No raczej - mruknąłem unosząc kącik ust w zawadiackim uśmiechu.
<Yuki?>
- To co, wpadłeś na coś? - spytała.
- Może... - powiedziałem tajemniczo. Zerknęła na mnie z ukosa.
- Nie powiesz mi?
- Nie.
- Mam się bać? - spytała.
- No raczej - mruknąłem unosząc kącik ust w zawadiackim uśmiechu.
<Yuki?>
Od Yuki: c.d. Zero
Kurczowo złapałam się ręki Zero
- Chcę do brzegu.
- Yuki, nic ci nie grozi
- Może, ale wole czuć podłoże pod stopami, odcholuj mnie do brzegu.
- Jak chcesz - zaśmiał się, złapał mnie w tali i podpłynął do brzegu, usiadłam na murku. - Nie było tak źle, co?
- Może dla ciebie nie, ale dla mnie 7 m to dużo, uwierz.
- No dobra, idę jeszcze popływać chwilę.
- Ja już wychodzę, bo muszę wysuszyć włosy, zobaczymy się w poczekalni, pa.
- Okej.
Kilka minut później
- No w końcu - powiedziałam.
- Przecież nie było mnie kilka minut.
- No może.
- Ja musiałem z tobą siedzieć dwie godziny w sklepach.
- Ciesz się że tylko dwie, mogło być dłużej - zaśmiałam się. - Dzisiaj idziemy do mnie?
- Okej, co będziemy robić?
- Nie wiem dzisiaj ty coś wymyśl, wczoraj prawie cały czas ja coś wymyślałam.
<Zero?>
- Chcę do brzegu.
- Yuki, nic ci nie grozi
- Może, ale wole czuć podłoże pod stopami, odcholuj mnie do brzegu.
- Jak chcesz - zaśmiał się, złapał mnie w tali i podpłynął do brzegu, usiadłam na murku. - Nie było tak źle, co?
- Może dla ciebie nie, ale dla mnie 7 m to dużo, uwierz.
- No dobra, idę jeszcze popływać chwilę.
- Ja już wychodzę, bo muszę wysuszyć włosy, zobaczymy się w poczekalni, pa.
- Okej.
Kilka minut później
- No w końcu - powiedziałam.
- Przecież nie było mnie kilka minut.
- No może.
- Ja musiałem z tobą siedzieć dwie godziny w sklepach.
- Ciesz się że tylko dwie, mogło być dłużej - zaśmiałam się. - Dzisiaj idziemy do mnie?
- Okej, co będziemy robić?
- Nie wiem dzisiaj ty coś wymyśl, wczoraj prawie cały czas ja coś wymyślałam.
<Zero?>
Ashiraii odchodzi!
Imię: Ashiraii.
Nazwisko: Varicaas.
Pseudonim: Ash.
Płeć: kobieta.
Wiek: 19 lat
Rodzaj: zmiennokształtna.
Chłopak/Dziewczyna: aktualnie nie ma, nie szuka.
Charakter: Ashiraii to typ samotniczki. Zawsze trzyma się z boku i nie lubi być w centrum uwagi. Jest opryskliwa oraz często bezczelna. Nienawidzi kompromisów. We wszystkim rywalizuje. Zaledwie kilka osób potrafi wytrzymać w jej towarzystwie. Przeważnie jest wredna i złośliwa. Kocha sprawiać przykrość słabszym. Jest optymistką. Dla samej siebie zawsze jest najlepsza oraz niepokonana.
Moce: potrafi zamienić się w dowolne zwierzę, widzi aury ludzi, może sprawić komuś ból poprzez samo patrzenie oraz potrafi kontrolować umysły (w tym czytanie w myślach).
Cecha charakterystyczna: ma niesamowicie niebieskie oczy które świecą w ciemności oraz długie ciemnobrązowe włosy.
Umiejętności: potrafi doskonale korzystać z łuków, może bezszelestnie się poruszać, umie "wtopić się w tło", bardzo szybko biega, ma doskonały wzrok, jej celność jest niezawodna, potrafi oswajać dzikie zwierzęta, zna wiele języków obcych, ma niesamowity talent artystyczny.
Historia: jako dziecko Ash przeżyła wielką traumę. Na jej oczach jej ojciec zamordował brata Ashiraii. Kilka lat później matka dziewczyny zmarła. Ash wylądowała u swojej babci. Po niedawnej kłótni postanowiła wyprowadzić się i żyć na własną rękę.
Klasa: B
Hobby i Zainteresowania: łucznictwo, języki obce, sztuka, zwierzęta.
Motto: Istnieją ludzie, którym nawet śmierć zaglądająca w oczy nie przeszkodzi, by przekląć innych.
Inne zdjęcia: aktualnie brak (dojdą później).
Data dołączenia: 12.07.2013
Ilość upomnień: 0
Ilość opowiadań: 1
Data ostatniego opowiadania: 13.07.2013
Steruje: Ashiraii.
Od Zero: c.d. Yuki
Wziąłem głębszy oddech i zanurkowałem. Podpłynąłem do dziewczyny i ciągnąc ją delikatnie za nogę, zaciągnąłem ją za głęboką wodę. Wynurzyłem się.
- Co ty wyprawiasz, puść mnie! - pisnęła. Uśmiechnąłem się.
- Spokojnie, to tylko siedem metrów...
- Tylko?!
- Chyba nie myślisz, że pozwolę ci utonąć. - powiedziałem poważnie i chwyciłem ją za rękę.
<Yuki?>
- Co ty wyprawiasz, puść mnie! - pisnęła. Uśmiechnąłem się.
- Spokojnie, to tylko siedem metrów...
- Tylko?!
- Chyba nie myślisz, że pozwolę ci utonąć. - powiedziałem poważnie i chwyciłem ją za rękę.
<Yuki?>
Od Yuki: c.d Zero
- No jasne - uśmiechnęłam się i powoli weszłam do wody, była zimna, skrzywiłam się lekko, na co Zero się zaśmiał. Po chwili przywykłam do zimnej wody i zaczęłam pływać, Zero jak zwykle pływał na najgłębszym basenie.
- Yuki, choć tutaj - zawołał.
- Nie żartuj, chcesz żebym się utopiła?
- Nie jest aż tak głęboko.
- Może dla ciebie, przypomnę ci że jesteś odemnie wyższy i umiesz lepiej pływać.
- Jak chcesz.
<Zero?>
- Yuki, choć tutaj - zawołał.
- Nie żartuj, chcesz żebym się utopiła?
- Nie jest aż tak głęboko.
- Może dla ciebie, przypomnę ci że jesteś odemnie wyższy i umiesz lepiej pływać.
- Jak chcesz.
<Zero?>
Od Zero: c.d. Yuki
Zapiąłem niechętnie elektroniczny kluczyk do szafki na nadgarstku. Zerznąłem na Yuki i uśmiechnąłem się lekko.
- Ładnie ci tak - powiedziałem. Uśmiechnęła się.
- Dzięki.
Weszliśmy na basen. Od razu mój nos zaatakował smród duszącego chloru. Westchnąłem i wszedłem do chłodnej wody. Po chwili wynurzyłem się i zerknąłem na Yuki.
- Idziesz?
<Yuki?>
- Ładnie ci tak - powiedziałem. Uśmiechnęła się.
- Dzięki.
Weszliśmy na basen. Od razu mój nos zaatakował smród duszącego chloru. Westchnąłem i wszedłem do chłodnej wody. Po chwili wynurzyłem się i zerknąłem na Yuki.
- Idziesz?
<Yuki?>
Od Yuki c.d. Zero
Zobaczyłam jego kwaśny uśmiech.
- Tak zakup,y ale frajda - dokuczyłam mu. Pojechaliśmy do centrum miasta i weszliśmy do pierwszego sklepu z odzieżą, ja poszłam do stojaków, a Zero opadł na fotel. Zaczęłam przymierzać różne rzeczy po jakieś godzinie wyszliśmy z tego sklepu i poszliśmy do sklepu z obuwiem. Następna godzina minęła. Poszliśmy na lody, a potem na basen, był duży, ale nie było dzisiaj zbyt dużo ludzi, ucieszyłam się, pewnie Zero woli gdy jest mniej, Zero poszedł do swojej przebieralni, a ja do swojej. Po 15 spotkaliśmy się na pływalni.
<Zero?>
- Tak zakup,y ale frajda - dokuczyłam mu. Pojechaliśmy do centrum miasta i weszliśmy do pierwszego sklepu z odzieżą, ja poszłam do stojaków, a Zero opadł na fotel. Zaczęłam przymierzać różne rzeczy po jakieś godzinie wyszliśmy z tego sklepu i poszliśmy do sklepu z obuwiem. Następna godzina minęła. Poszliśmy na lody, a potem na basen, był duży, ale nie było dzisiaj zbyt dużo ludzi, ucieszyłam się, pewnie Zero woli gdy jest mniej, Zero poszedł do swojej przebieralni, a ja do swojej. Po 15 spotkaliśmy się na pływalni.
<Zero?>
Od Zero: c.d. Yuki
Poszedłem do siebie. Wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w świeże rzeczy. Spakowałem co trzeba do plecaka. Zjadłem jakieś tam śniadanie i usiadłem przed książką. Miałem jeszcze ponad godzinę, więc postanowiłem zabić jakoś czas.
Godzinę później zapukałem do drzwi Yuki.
- Gotowa? - spytałem.
- Już, już! - zawołała i po chwili wyszła. Uśmiechnąłem się kwaśno. To chodźmy na te zakupy.
<Yuki?>
Godzinę później zapukałem do drzwi Yuki.
- Gotowa? - spytałem.
- Już, już! - zawołała i po chwili wyszła. Uśmiechnąłem się kwaśno. To chodźmy na te zakupy.
<Yuki?>
Od Yuki: c.d. Zero
- Szkoda, chciałam z tobą zatańczyć - zaśmiał się. - No co? Na serio, chciałam, ale jak ty nie idziesz, to ja też nie, na pewno chcesz iść ze mną na zakupy?
- No mogę, jakoś to zniosę - uśmiechnął się.
- No dobra, no to ja idę teraz do pokoju, muszę się trochę ogarnąć i wgl. przyjdziesz do mnie tak za dwie godziny dobra? I weźmiesz ze sobą coś na basen.
- Okej, no to do zobaczenia. - pocałował mnie w policzek i się rozstaliśmy.
<Zero?>
- No mogę, jakoś to zniosę - uśmiechnął się.
- No dobra, no to ja idę teraz do pokoju, muszę się trochę ogarnąć i wgl. przyjdziesz do mnie tak za dwie godziny dobra? I weźmiesz ze sobą coś na basen.
- Okej, no to do zobaczenia. - pocałował mnie w policzek i się rozstaliśmy.
<Zero?>
Od Zero: c.d. Yuki
Pokręciłem głową.
- Ja nie mogę. Jak chcesz, to pójdę z tobą na basen, ale do klubu raczej nie - powiedziałem cicho.
- Czemu nie możesz? - spytała.
- Cóż, dla mnie jest tam za głośno i jest tam o wiele za dużo ludzi... - powiedziałem. - Może skuszę się na te twoje zakupy, ale do klubu nie idę.
<Yuki?>
- Ja nie mogę. Jak chcesz, to pójdę z tobą na basen, ale do klubu raczej nie - powiedziałem cicho.
- Czemu nie możesz? - spytała.
- Cóż, dla mnie jest tam za głośno i jest tam o wiele za dużo ludzi... - powiedziałem. - Może skuszę się na te twoje zakupy, ale do klubu nie idę.
<Yuki?>
Od Mai: c.d. Hiro
Odwróciłam wzrok.
- Sam do tego doprowadziłeś - powiedziałam zimno.
- Popełniłem parę błędów i mam za to płacić do końca życia? - spytał cicho.
- Wszyscy płacimy za swoje błędy - odparłam równie cicho. Cofnęłam się do cienia. Nie chciałam, by mnie widział.
- Co się stało? - spytał po chwili.
- Ty się stałeś.
<Hiro?>
- Sam do tego doprowadziłeś - powiedziałam zimno.
- Popełniłem parę błędów i mam za to płacić do końca życia? - spytał cicho.
- Wszyscy płacimy za swoje błędy - odparłam równie cicho. Cofnęłam się do cienia. Nie chciałam, by mnie widział.
- Co się stało? - spytał po chwili.
- Ty się stałeś.
<Hiro?>
Od Yuki: c.d. Zero
- Hmm, nie wiem, chyba nie, chyba pójdę na zakupy do miasta - skrzywił się. - Spokojnie, nie musisz iść ze mną - zaśmiałam się.
- No wiesz, nie przepadam za zakupami - powiedział.
- Rozumiem, potem może wpadnę na basen jak chcesz możesz iść ze mną, a później nie wiem. Może pójdziemy do jakiegoś klubu wieczorem?
<Zero?>
- No wiesz, nie przepadam za zakupami - powiedział.
- Rozumiem, potem może wpadnę na basen jak chcesz możesz iść ze mną, a później nie wiem. Może pójdziemy do jakiegoś klubu wieczorem?
<Zero?>
Od Hiro: c.d. Mai
Czułem, że znów powracam. Codziennie, jakbym rodził się na
nowo. Ten przejmujący ból, jakby coś rozsadzało cię na milion kawałków.
Dzień w dzień, a raczej noc w noc. Zamrugałem oczami, światło księżyca
mnie raziło... księżyc? Gdzie jestem? Jego światło oświetlało sylwetkę
dziewczyny. - Znowu ty? - zapytałem zawadiacko. Zaraz jednak zorientowałem się, że coś z nią nie tak. - Płakałaś? - zapytałem cicho. Nagle wampirka podniosła na mnie wzrok, patrząc dziko. - Co cię to w ogóle obchodzi?! Spojrzałem na nią wzrokiem karconego szczeniaka. - Obchodzi mnie... - mruknąłem. Dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę. Dziwne. I tak może jedna, dwie noce, a później znowu nieskończona samotność w jakiś lochach. - Nie rozumiem, dlaczego wszyscy traktują mnie jak wroga... - wyszeptałem. <Mai?> |
||
---|---|---|
Od Zero: c.d. Yuki
- Wybacz, nie chciałem cię wystraszyć - powiedziałem szczerze. Tak naprawdę, w ogóle nie spodziewałem się, że Yuki tu będzie. Wracałem z miasta i wtedy ją zauważyłem.
- I jak tam nocna eskapada? - spytałem obejmując dziewczynę od tyłu.
- Dobrze - mruknęła.
- Cóż, dzisiaj jest sobota, więc mamy wolne - powiedziałem. - Masz jakieś plany?
<Yuki?>
- I jak tam nocna eskapada? - spytałem obejmując dziewczynę od tyłu.
- Dobrze - mruknęła.
- Cóż, dzisiaj jest sobota, więc mamy wolne - powiedziałem. - Masz jakieś plany?
<Yuki?>
Od Yuki: c.d. Zero
Wybiegłam z akademia i skierowałam się jak zwykle w znajomą już ścieżkę, dobiegłam do dwóch kamienie i położyłam się na trawie, tylko w czasie pełni moje wilcze ciało robiło się głodne i musiałam polować na świeże surowe mięso, nie było to moje ulubione zajęcie ale powstrzymywało mnie od zaatakowania czegokolwiek innego. Tak więc po chwili ruszyłam na łowy, po jakieś godzinie już byłam najedzono, księżyc wciąż wysoko świecił zostały jeszcze co najmniej dwie godziny, wyczułam w lesie obecność innych wilkołaków. Uczniowie z akademii też pewnie polowali. Ruszyłam w stronę rzeki w głębi lasu, ugasiłam pragnienie i czekałam.
Gdy księżyc znikł za drzewami, poczułam się swobodnie i mogłam się zmienić w człowieka, ruszyłam wolnym krokiem w stronę akademi. Miałam wrażenie ze ktoś za mną idzie, odwróciłam się do tyłu i nasłuchiwałam, nikogo nie było, znów się odwróciłam i stał przede mną Zero z szerokim uśmiechem gdyby nie jego ręka, wydarłabym się na cały las
- Oszalałeś! Chcesz żebym dostała zawału?! Nie rób tego więcej - mruknełam.
<Zero?>
Gdy księżyc znikł za drzewami, poczułam się swobodnie i mogłam się zmienić w człowieka, ruszyłam wolnym krokiem w stronę akademi. Miałam wrażenie ze ktoś za mną idzie, odwróciłam się do tyłu i nasłuchiwałam, nikogo nie było, znów się odwróciłam i stał przede mną Zero z szerokim uśmiechem gdyby nie jego ręka, wydarłabym się na cały las
- Oszalałeś! Chcesz żebym dostała zawału?! Nie rób tego więcej - mruknełam.
<Zero?>
Od Zero: c.d. Yuki
Uśmiechnąłem się smutno.
- Idź. Ale masz wrócić - powiedziałem poważnie. Uśmiechnęła się lekko.
- Wrócę. - powiedziała i wybiegła. Patrzyłem za nią przez chwilę. Później wyszedłem na dach i przyglądałem się księżycowi. Nie tylko Yuki więzi księżyc. Skoczyłem z dachu i pobiegłem w stronę miasta. Nie chcę powtórki z ostatniej pełni.
<Yuki?>
- Idź. Ale masz wrócić - powiedziałem poważnie. Uśmiechnęła się lekko.
- Wrócę. - powiedziała i wybiegła. Patrzyłem za nią przez chwilę. Później wyszedłem na dach i przyglądałem się księżycowi. Nie tylko Yuki więzi księżyc. Skoczyłem z dachu i pobiegłem w stronę miasta. Nie chcę powtórki z ostatniej pełni.
<Yuki?>
Od Yuki: c.d. Zero
- Nie wiem - mruknęłam i przeciągnęłam się, wzięłam pilot i wyłączyłam telewizor, po czym skuliłam się pod kocem
- Zimno ci?
- Nie, trochę, ale to nic - usmiechnełam się, objął mnie ramieniem - Idziemy na spcer? - wyjrzałam przez okno, patrzyłam jak księżyc wysuwa się zza drzew i wtedy do mnie dotarło, że dzisiaj jest pełnia.
- Jak chcesz.
- Muszę iść - wstałam szybko, spojrzał na mnie dziwnie. - Dzisiaj jest pełnia, zapomniałam.
- Przecież umiesz się kontrolować.
- Tak, ale w normalne dzień, a w pełnie muszę się zmienić, tak czy owak, przepraszam, dopiero jak księżyc zajdzie, będe znów miała postać człowieka. - pocałowałam go lekko. - Muszę iść.
<Zero?>
- Zimno ci?
- Nie, trochę, ale to nic - usmiechnełam się, objął mnie ramieniem - Idziemy na spcer? - wyjrzałam przez okno, patrzyłam jak księżyc wysuwa się zza drzew i wtedy do mnie dotarło, że dzisiaj jest pełnia.
- Jak chcesz.
- Muszę iść - wstałam szybko, spojrzał na mnie dziwnie. - Dzisiaj jest pełnia, zapomniałam.
- Przecież umiesz się kontrolować.
- Tak, ale w normalne dzień, a w pełnie muszę się zmienić, tak czy owak, przepraszam, dopiero jak księżyc zajdzie, będe znów miała postać człowieka. - pocałowałam go lekko. - Muszę iść.
<Zero?>
Od Zero: c.d. Yuki
Oglądałem komedię ze średnim zainteresowaniem. Częściej przyglądałem się Yuki. Sposób, w jaki się śmiała urzekał mnie. Bawiłem się kosmykiem jej wilgotnych włosów. Pachniały lekko moim szamponem.
Tak minęły jakieś dwie godziny filmu. Gdy zaczęły się pojawiać napisy końcowe, dochodziła dziewiętnasta. Za oknem powoli zaczynało się ściemniać.
-To co chcesz teraz porobić? - spytałem nie przestając bawić się jej włosami.
<Yuki? Mam to samo>
Tak minęły jakieś dwie godziny filmu. Gdy zaczęły się pojawiać napisy końcowe, dochodziła dziewiętnasta. Za oknem powoli zaczynało się ściemniać.
-To co chcesz teraz porobić? - spytałem nie przestając bawić się jej włosami.
<Yuki? Mam to samo>
Od Yuki: c.d. Zero
Podeszłam do telewizora i zaczęłam szukać jakichś filmów, które moglibyśmy obejrzeć. Po długich staraniach w końcu coś znalazłam i włożyłam do odtwarzacza. Wzięłam koc i usiadłam na kanapie naprzeciwko, po chwili wrócił Zero i dosiadł się do mnie.
- Znalazłaś coś?
- Tak, coś tam włożyłam, oby było fajne - zaczął się film była to jakaś komedia, nie była najgorsza.
<Zero?Brak weny>
Subskrybuj:
Posty (Atom)