Czułem, że znów powracam. Codziennie, jakbym rodził się na
nowo. Ten przejmujący ból, jakby coś rozsadzało cię na milion kawałków.
Dzień w dzień, a raczej noc w noc. Zamrugałem oczami, światło księżyca
mnie raziło... księżyc? Gdzie jestem? Jego światło oświetlało sylwetkę
dziewczyny. - Znowu ty? - zapytałem zawadiacko. Zaraz jednak zorientowałem się, że coś z nią nie tak. - Płakałaś? - zapytałem cicho. Nagle wampirka podniosła na mnie wzrok, patrząc dziko. - Co cię to w ogóle obchodzi?! Spojrzałem na nią wzrokiem karconego szczeniaka. - Obchodzi mnie... - mruknąłem. Dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę. Dziwne. I tak może jedna, dwie noce, a później znowu nieskończona samotność w jakiś lochach. - Nie rozumiem, dlaczego wszyscy traktują mnie jak wroga... - wyszeptałem. <Mai?> |
||
---|---|---|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz