- Nie wiem - mruknęłam i przeciągnęłam się, wzięłam pilot i wyłączyłam telewizor, po czym skuliłam się pod kocem
- Zimno ci?
- Nie, trochę, ale to nic - usmiechnełam się, objął mnie ramieniem - Idziemy na spcer? - wyjrzałam przez okno, patrzyłam jak księżyc wysuwa się zza drzew i wtedy do mnie dotarło, że dzisiaj jest pełnia.
- Jak chcesz.
- Muszę iść - wstałam szybko, spojrzał na mnie dziwnie. - Dzisiaj jest pełnia, zapomniałam.
- Przecież umiesz się kontrolować.
- Tak, ale w normalne dzień, a w pełnie muszę się zmienić, tak czy owak, przepraszam, dopiero jak księżyc zajdzie, będe znów miała postać człowieka. - pocałowałam go lekko. - Muszę iść.
<Zero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz