Wybiegłam z akademia i skierowałam się jak zwykle w znajomą już ścieżkę, dobiegłam do dwóch kamienie i położyłam się na trawie, tylko w czasie pełni moje wilcze ciało robiło się głodne i musiałam polować na świeże surowe mięso, nie było to moje ulubione zajęcie ale powstrzymywało mnie od zaatakowania czegokolwiek innego. Tak więc po chwili ruszyłam na łowy, po jakieś godzinie już byłam najedzono, księżyc wciąż wysoko świecił zostały jeszcze co najmniej dwie godziny, wyczułam w lesie obecność innych wilkołaków. Uczniowie z akademii też pewnie polowali. Ruszyłam w stronę rzeki w głębi lasu, ugasiłam pragnienie i czekałam.
Gdy księżyc znikł za drzewami, poczułam się swobodnie i mogłam się zmienić w człowieka, ruszyłam wolnym krokiem w stronę akademi. Miałam wrażenie ze ktoś za mną idzie, odwróciłam się do tyłu i nasłuchiwałam, nikogo nie było, znów się odwróciłam i stał przede mną Zero z szerokim uśmiechem gdyby nie jego ręka, wydarłabym się na cały las
- Oszalałeś! Chcesz żebym dostała zawału?! Nie rób tego więcej - mruknełam.
<Zero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz