poniedziałek, 1 lipca 2013

Od Mai: c.d. Hiro

Uniosłam kpiąco brew. Po chwili jednak uśmiechnęłam się drapieżnie.
- Punkt - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Oo, a więc mam rację. A może jednak zdradzisz mi swoje plany? - spytał ironicznie. Rzucał mi wyzwanie. Ale dla mnie to tylko gra. Uśmiechnęłam się szerzej i powoli pokręciłam głową. Mogłam się założyć, że przez ułamek sekundy oczy zabłysły mi czerwienią. Stał niewzruszony, ja naprzeciw niego.
- A ty... jakie masz... plany? - spytałam cicho.

<Hiro?>

Od Hiro: c.d. Mai


W moich żyłach burzyła się krew. Powoli zamknąłem oczy i wziąłem głębszy oddech. Dziewczyna nic nie robiła sobie z mojego stanu, przyglądając mi się ciekawie. Otrzepałem z siebie strzępy koszulki, którą podarły skrzydła.
- Jest co podziwiać. - powiedziałem widząc jej wzrok na mojej umięśnionej klacie.
Dziewczyna speszona odwróciła wzrok prychając cicho. Uśmiechnąłem się ponuro.
- Co cię tu sprowadza? - zapytałem.
Nie doczekawszy się od niej odpowiedzi dodałem ironicznie:
- Ach wybacz, pewnie masz jakieś "tajemnicze" i "ściśle tajne" plany w stosunku do mnie, których zapewne nie chcesz mi wyjawić.

<Mai?>



Od Mai: c.d. Hiro

Mimo że mnie wypchnął za drzwi, ciekawość wygrała. Był zbyt znajomy. Kiedy weszłam znów do środka, był ledwo przytomny. Z pleców wyrosły mu skrzydła. Anioł. A jednak. Patrzył na mnie przez chwil.
- Kim jesteś? - spytał. Milczałam. Przekrzywiłam tylko lekko na bok głowę. Zaczął się niecierpliwić.
- Kim jesteś? - powtórzył głośniej. Zawahałam się na chwilę, ale uznałam, że znajomość mojego imienia nic mu nie da.
- Mai - powiedziałam cicho. Teraz biła od niego pewna dzikość... wręcz agresja. Lecz na mnie nie robiło to zbytniego wrażenia. Ciekawiła mnie wręcz jeszcze bardziej. A ty? - wysłałam nić energii.
- Hiro - powiedział po chwili wahania. Kiwnęłam lekko głową, jakby na znak potwierdzenia.

<Hiro?>

Od Hiro: c.d. Mai

Szedłem powoli, nie spiesząc się. Czułem, że dziewczyna była w pobliżu. Nie oglądałem się za siebie. Za pewne znudzi się jej, bo ja nie mam zamiaru bawić się w kotka i myszkę. Otworzyłem drzwi i przytrzymałem je dla niej.
- Wchodzisz? - zapytałem.
Nie doczekałem się odpowiedzi, poczułem tylko przepływ mocy, tuż obok. Weszła. Podążyłem nieznanymi korytarzami, kierując się do mojego pokoju. Kiedy wreszcie go znalazłem otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Dziewczyna ponownie weszła za mną. Nie zapalając światła rzuciłem torbę na łóżko i otworzyłem okno... na dworze robiło się już ciemno. Poczułem, że krew szybciej krąży w moich żyłach, robiło mi się coraz goręcej. Impulsem nakazałem dziewczynie wyjść, ale jak spodziewałem się, nie podziałało to na nią, była odporna. Czułem, że przygląda mi się z zainteresowaniem. Czując rosnącą wściekłość posłałem silny impuls, który wyniósł ją z pokoju trzaskając drzwiami. Starałem się zdławić krzyk, ale moja przemiana nadchodziła. Przez tą dziewczynę nie byłem w stanie się nad nią skupić, tym razie nie uda mi się zostać w tej formie. Krzyknąłem, a potem nastała ciemność.

***

Otworzyłem oczy i zobaczyłem ciekawie przyglądającą mi się dziewczynę. Podrapałem się w miejscu, w którym skrzydła przebiły skórę. Spojrzałem na lustro wiszące nad głową dziewczyny. Patrzył na mnie buntownik, którego muskularne ramiona pokrywały tatuaże, ciągnące się aż do pleców. Wraz z przemianą zmienił się mój charakter, w pierwszym odruchu spojrzałem lekko agresywnie na dziewczynę, ale zaraz się opamiętałem. To nie jestem ja. Bawiła mnie ciekawość na jej twarzy, którą dziewczyna starała się ukryć.
- Kim jesteś? - zapytałem kpiarsko.

<Mai?>

Od Zero: c.d. Yuki

- Yuki! - krzyknąłem, ale ona mnie nie słyszała. Wziąłem ją na ręce i błyskawicznie położyłem na swoim łóżku. Próbowałem delikatnie oderwać jej ręce od głowy, ale ona nie dawała nawet ich ruszyć. Błyskawicznie chodziłem po pokoju w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby jej pomóc. W ogóle nawet nie wiedziałem, co jej jest. Znalazłem buteleczki z eliksirami, które kiedyś zrobiłem. Chwyciłem właściwy  i podbiegłem do dziewczyny. Krzyczała raz po raz wiercąc się. Przytrzymałem ją za ramię i odkorkowałem butelkę. Wziąłem rękę z jej ramienia i położyłem na czole.
- Yuki... Heiwa* - mruknąłem. Uspokoiła się na chwilę, a ja wlałem jej do ust eliksir. Przez chwilę klęczałem tak w bezruchu czekając na jej reakcję.

<Yuki?>

Heiwa* - jap. Spokój. 

Od Yuki: c.d. Zero

Głowa rozbolała mnie już dostatecznie mocno, popatrzyłam na Zero, mówił coś ale nic nie słyszałam, nigdy głowa tak mnie nie bolała, miałam wrażenie jakby w mojej głowie rozlewało się coś gorącego.
 - Mówiłeś coś? - zapytałam, dysząc.
 - Tak pytałem się czy twój ojciec jest człowiekiem?
 - Tak jest człowiekiem... Aaaaaaaaaaaa!!!!! - złapałam się za głowę, myślałam że zaraz się rozerwie
 - Yuki?! Co ci jest?? - mówił coś do mnie, ale jego słowa docierały do mnie pourywane, poczułam że nogi się po de mną urywają - Nic... nie jest... mój... tata... - i znów ten okropny ból w głowie - Aaaaaa!

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

Po chwili wahania, położyłem jej dłoń na ramieniu.
- Przykro mi...
- Nie trzeba... to nie twoja wina - powiedziała odwracając głowę, bym nie zobaczył jak ociera łzy. Zamyśliłem się głęboko.
- Yuki...
- Hmm...?
- Powiedz mi tylko jedno... czy twój tata jest człowiekiem?

<Yuki?>

Od Yuki: c.d. Zero

 - Po prostu muszę wyjechać - powiedziałam cicho zaciskając zęby żeby się nie rozpłakać.
 - Yuki coś się stało?
 - Tak..
 - Czy chodzi o mnie?
 - Nie.. - mówiłam spuszczając wzrok - Nie jestem aż taka chora - chociaż wiedziałam, że byłam.  - Muszę jechać.
 - Yuki, spójrz na mnie, co jest?
 - Mój ojciec... jest chory, lekarze nie dają mu szans, chcę być przy nim w jego ostatnich chwilach. - powiedziałam powstrzymując się od płaczu.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

Zmarszczyłem czoło.
- Jak to wyjeżdżasz?
- Normalnie. Przyszłam się pożegnać - powiedziała. Wyglądała na strasznie przygnębioną i zmęczoną. - Czy ja cię niańczę? - spytałem po prostu.
- Tak. I zaczyna mnie to wkurzać. Ale od teraz już będziesz miał spokój.
- Nie pleć bzdur - powiedziałem cicho. Przypatrywałem się jej przez chwilę widać, że była chora.
- Poza tym nie możesz w takim stanie podróżować.
- Muszę.
- Czemu? Jeśli teraz wyruszysz, zachorujesz jeszcze bardziej. Poza tym... czemu chcesz wyjechać...?

<Yuki?>

Od Yuki: c.d. Zero

Wstałam rano dość późno i nie było już czasu na bieganie więc szybko się ubrałam i popędziłam na lekcje. Po lekcjach, wróciłam do pokoju, czułam się fatalnie, chociaż na dworze było ciepło mi było strasznie zimno, pewnie wczoraj musiałam złapać jakąś grypę. Siedziałam na kanapie okryta kocem, zadzwonił telefon, to była moja mama:
 - Cześć mamuś - zawołałam radośnie do telefonu chociaż sie nie cieszyłam, nagle moje samopoczucie pogorszyło się jeszcze bardziej - Czy to coś poważnego? .... Wyruszę już dziś, do zobaczenia.....
Szybko zaczełam się pakować, od tego pospiechu rozbolała mnie głowa, wziełam walizki i wyszłam. Wytłumaczyłąm wszystko dyrekcj po czym już miałam wyruszyć ale się zatrzymałam, zostawiłam walizki przy drzwiach i poszłam do Zero, niepewnie zapukałam, otworzył, widać było że się mnie nie spodziewał i chyba się nie ucieszył na mój widok:
 - Nie martw się, przyszłam tylko na chwile, pożegnać się, mam dla ciebie dobrą wiadomość, nie musisz już mnie niańczyć wyjeżdżam, będziesz miał spokój...

<Zero?>

Od Shaniro: c.d. Ayano

Po kłótni stoczonej z Kiro wyszedłem z jego pokoju. W wyjściu ponownie się z kimś zderzyłem. Ja chyba jestem ślepy. Tym razem wpadłem na dziewczynę.
- Przepraszam. – powiedziała nieśmiało.
- Nie szkodzi. – uśmiechnąłem się lekko do dziewczyny.
- A co ty tu robisz? – zdziwiła się. – Nie jesteś aniołem ani demonem.
- Tak właśnie pokłóciłem się z takim jednym gościem i wychodziłem.
- A czym ty jesteś? – spytała po chwili ciszy.
- Animagiem. A ty chyba aniołem prawda?
- Tak. – uśmiechnęła się lekko pod nasem. – Czyli czym? Tak spytam.
- Człowiekiem zmieniającym się w wilka.
- Czyli wilkołakiem.
- Jest pewna różnica.
- Jaka?
- Każdemu z nas przypada jakieś zwierzę. Można być nawet muchą, jeśli ktoś miał takiego pecha. Poza tym my panujemy jeszcze nad którymś żywiołem.
- A. To sorrki.
- A tak w ogóle jestem Shaniro. A ty?
- Ayano. – powiedziała cicho.

<Ayano?>

Od Shaniro: c.d. Kiro


 Poszedłem do akademii, po skończeniu kłótni z Kiro. Udałem się w kierunku swojego pokoju. Byłem nieźle wkurzony, czyli jak zwykle. Wyciągnąłem z piórnika czarny marker. Chwyciłem za kartkę. Szybko, niedokładnie i niepodobnie nabazgrałem markerem Kiro. Potem dorysowałem jak jakieś coś odgryza mu rękę. Po chwili doszedłem do wniosku, że mam dziwne myśli. Za wszelką cenę chciałem się dowiedzieć, czym jest ten cały Kiro. Siedząc na łóżku mieszałem różne informacje, które już mam o danym nowym uczniu. Nie był żadnym zmiennokształtnym. To było pewne.. Wampirem to on też chyba nie był. Wtedy to ja bym się przewalił a on stał. Więc zostaje anioł albo demon. Na aniołka to on moim zdaniem się nie nadaje i na pewno nim nie jest. Czyli na pewno jest demonem.
Złapałem zabazgraną kartkę, zgniotłem i wrzuciłem do śmietnika. Nikt nie musi jej widzieć. Wyszedłem z pokoju i zamknąłem do na klucz. Poszedłem do pokoju Kiro. Nie wiem po co. Wkurza mnie, ale bardzo lubię się z nim kłócić. Szedłem długim korytarzem, w część męską Klasy C. Wreszcie po zwiedzaniu korytarza znalazłem pokój Kiro. Zapukałem mocno.
- Właź! – usłyszałem głos demona.
Z hukiem zatrzasnąłem drzwi.
- Cześć blondyneczko. – powiedział złośliwie z uśmiechem.
- Jesteś demonem. – walnąłem prosto z mostu.
- Gratuluje! Jak się domyśliłeś? – spytał.
- A to już moja sprawa.

<Kiro?>