- Może być - uśmiechnęłam się, trochę dupa mnie już bolała od tych korzeni, ale nie dam mu tej satysfakcji.
- No to jedziemy? - prześcignęłam go trochę, uśmiechnął się i ruszył za mną, jechaliśmy tak ramię w ramię, moje łydki już nie mogły wytrzymać, ale się nie poddawałam.
- Dobrze ci idzie - powiedział.
- Tobie też nie najgorzej - uśmiechneałam się szyderczo, przed nami rozwidlała się droga - No to gdzie teraz?
<Zero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz