-Eeeee... - Powiedziałem. - Szczerze ja nie umiem jeździć konno. Od
maleństwa chciałem umieć konia, ale to nić. Praktycznie wszyscy mnie
uczyli. I nic. Jak byłem mały mia m jedno marzenia. Chciałem mieć
stajnie z Koniami, ale obiecałem sobie, że to zrobię. Więc to zrobię.
- Ty chcesz mieć konia, ale nie umiesz jeździć? - Powiedziała Misao.
- To trochę dziwnie, ale tak. Dobra pójdziesz jeździć tym koniem? Chyba on się już nudzi. - Powiedziałem.
- Dobra, ja jadę a ty oswój swojego konia, ok? Chyba za tobą nie przypada.
- Ok. Nie ma sprawy!.....
- I jakby co będę tutaj za godzinkę. - Powiedziała Misao i odjechała ze
swoim koniem. Ten mój koń chyba nie lubi mnie. Chciałem go pogłaskać,
ale nic z tego. Ciekawe jak ma na imię? Jeszcze pana się nie pytałem.
Więc poszedłem jak mówiłem..
- Proszę pana jak ten koń ma na imię? - Zapytałem się konia.
- Ten koń?
- Tak.
- On jeszcze nie ma imię.
- Dlaczego?
- My go znaleźliśmy w lesie wczoraj. Nie mieliśmy jeszcze czasu, na jego imię.
- On był w lesie?
- Tak. Poszedłem lasem do mojej córki. Nagle zauważyłem za drzewem, że
ktoś tak biegł. Trochę się bałem, ale poszedłem. Zauważyłem, że na
przeciwko drzewa a krzakiem leżał czarny koń. trochę smutno mi się
zrobiło. Był cały brudny. Nawet był głodny. Przygarnąłem go. Ciągle
szukamy kto by chciał go przygarnąć. my mamy miejsce, ale on musi mieć
kogoś kto by się z nim ciągle bawił, rozmawiał nawet karmił. Jak chcesz
to sam go nazwij... - Powiedział właściciel koni.
- Ale ja?
- Tak, ty.. On cię chyba polubił.
- Chyba nie. Jak chciałem go pogłaskać, to się przesuwa. A jak chciałem
go nakarmić to uciekł do stajni. - Powiedziałem. Nie jestem pewny, że
mnie lubi.
- Ale ten koń nie do wszystkich przychodzi, żeby pojeździć. Mieliście
wybrać jakiego konia chcecie. Ty wziąłeś go, a on poszedł. To innych
ludzi to ucieka był chce nawet kopnąć.
- Dobrze bardzo dziękuję. - Powiedziałem. Wziąłem marchewkę i poszedłem
do konia. Ciekawe jak go nazwać. Nie mam pojęcia. To czarnego konia. Był
czarny, duży i uparty.
- No proszę.. Dzisiaj nic nie jadłeś. - Powiedziałem. Nie wziął.
Poddałem się. Bardzo bym chciałem go zaadoptować, ale on mnie nie lubi.
Koń Misao, ją bardzo lubi. Chyba ją też zaadoptuje. Będziemy mieli
przynajmniej konie. Tylko, że mój kon mnie nie lubi.
- już jestem. - Wykrzyczała Misao.
- Cześć.. - Powiedziałem,
- Co tak siedzisz na trawie. Nakarm konia. Pobaw się.
- Ale on mnie nie lubi.
- Na pewno cię lubi. - Powiedziała Misao.
- Misao mam prośbę jak nazwać konia? I ja chcę tego konia zaadoptować ty też własnego?
< Misao? Jestem genialna, z tymi Koniami. :D Ty masz pomysły.. :D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz