Następnego dnia była sobota. Nie wiem czemu, ale jakoś nie miałam na nic ochoty. Leżałam na łóżku i tak jakby czekałam na coś ciekawego.
W końcu nie wytrzymałam. Wybiegłam z pokoju i wyszłam na dziedziniec. Wzięłam mały kamyk i rzuciłam w okno Rozalii. Dziewczyna wyjrzała przez okno i zerknęła na mnie. Machnęłam ręką, by zeszła na dół.
<Rozalia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz