Byłam taka zła, teraz kiedy był głodny kazałam mu leżeć, nic nie pojmowałam wszystko co robiłam wychodziło gorzej niż miało być. Chciałam dobrze... Zostawiłam na chwile i usiadłam na brzegu łóżka, zamknęłam oczy
- Yuki co jest?
- Nic..
- Yuki?
- Nic mi nie jest! - spojrzałam na niego i zdałam sobie sprawę, że nie potrzebnie wrzasnęłam - Przepraszam, to nie miało tak zabrzmieć, nic mi nie jest po prostu jestem tym wszystkim zmęczona, jestem jak kula u nogi przeze mnie straciłeś całą energię, teraz leżysz ledwo żywy i głodny, raczej głodny bo przecież ciebie nic penie nie boli, a ja ci jeszcze każe leżeć w tym łożu, a sama mogła bym sobie zrobić krzywdę np: w kuchni. - zaśmiał się - Jestem jak wielki worek, który tryska samymi złymi pomysłami, worek bez dna - westchnęłam - Przepraszam że musisz to wszystko znosić, żale ci się jak jakieś dziecko, a ty musisz mnie słuchać - zaczęłam odwiązywać bandaże, ran nie było widać, westchnęłam, znów mi się nie udało - wybacz że cię trzymałam, nie wiem czemu, przecież sam byś sobie doskonale poradził.
<Zero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz