Obudziłam się rano przed siódmą, wstałam, ubrałam się i poszłam biegać. Wciąż byłam zła na Zero. Biegłam lasem przez jakieś czterdzieści minut po czy wróciłam do Eris, wzięłam szybki prysznic i udałam się na lekcje. O 12 wyszłam na dziedziniec i ruszyłam w stronę naszej ławki. Siedział tam oparty o oparcie.
- Hej.. - wstał zeby się przywitac, usiadłam bez słowa.
- Spóźniłeś się - powiedziałam.
- Wiem, przepraszam - prychnęłam.
- Tak długo polowałeś, że zapomniałeś Zero? To do ciebie niepodobne - powiedziałam z sarkazmem, a może wcale nie polowałeś? - spojrzałam na niego mrużąc oczy - Polowałeś wczoraj? - zawahał się, westchnełam i uśmiechneałam się głupio - Jaka ja jestem głupia, wcale nie polowałeś. - Odwróciłam wzrok i wstałam zmierzając w strone szkoły.
<Zero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz