Użyłem mojej mocy i wszedłem w tłum wiecznie się gdzieś spieszących
ludzi, którzy rozstępowali się robiąc mi przejście. Moja aura
nieświadomie ich odpychała. Podciągnąłem skórzaną torbę na ramię i
spojrzałem na mapę trzymaną w ręku. Eris... ten dwór, bo nie wiem jak
inaczej nazwać to miejsce, znajdował się na obrzeżach miasta. Skrzywiłem
się lekko. Czeka mnie jeszcze daleka droga.
Drgnąłem. Amulet na mojej szyi nieznacznie zapulsował. Przeniosłem
wzrok z mapy na ciemnowłosą dziewczynę, która bacznie mi się
przyglądała. Musiała być jedną z magicznych, inaczej by mnie nie
widziała. Ludzie jakby nie zważali na jej obecność, stała tam jak duch.
Przeszedł mnie dobrze znany dreszcz. Dziewczyna posłała mi ironiczny
uśmiech, który odwzajemniłem. Spojrzałem prosto w jej oczy, próbując
wyczytać z nich cokolwiek... znalazłem tylko milczące wyzwanie. A potem
dziewczyna odwróciła się i odeszła. Przyspieszyłem kroku próbując ją
dogonić, wyciągnąłem szyję rozglądając się za nią w tłumie. Zniknęła.
Użyłem mojej mocy, a ludzie znów zaczęli rzucać mi przelotnie spojrzenia
traktując jak kolejnego przechodnia w tłumie.
- Uważaj! - mruknęła jakaś dziewczyna z naburmuszoną miną oglądając zdeptanego przeze mnie buta.
Zbyłem ją machnięciem ręki. Rozejrzałem się wokoło za jakimś szybkim
środkiem transportu. W życiu tam nie dojdę. Mój wzrok padł na czarny
motocykl, Harley Davidson. Uśmiechnąłem się szeroko.Miałem szczęście.
Właściciel motocykla, około dziewiętnastoletni gówniarz, właśnie ściągał
kask. Podkradłem się do niego niezauważalnie.
- Daj mi to. - rzuciłem tylko, wysyłając impulsy do jego mózgu.
Po chwili miałem już kluczyki w ręku. Uśmiechnąłem się ponuro do chłopaka, który właśnie podawał mi kask.
- Nie będzie potrzebny. - powiedziałem.
Wsiadłem na motocykl i dodałem gazu. Świat wokół stawał się jedną
wielką plamą. W sumie moglem użyć skrzydeł, ale nie odmówiłbym sobie tej
przyjemności.
Za kilka chwil byłem już na miejscu. Zaparkowałem pojazd na parkingu i
skierowałem się do wejścia. Na podjeździe stało dużo samochodów. Też
trzeba będzie pomyśleć o jakimś. Otworzyłem drzwi wejściowe, a mój wzrok
od razu skierował się w kierunku drzwi z napisem recepcja. Łatwo
poszło. Otworzyłem drzwi i spojrzałem na recepcjonistkę. Rozmowa poszła
gładko, wszelkie formalności również, kobieta nie dopytywała się o nic.
Szybko odebrałem klucze i opuściłem pomieszczenie.
Nagle moim oczom znów ukazała się dziewczyna. Ta dziewczyna. Stała za
oknem, znów rzucając mi wyzwanie. Posłałem jej cyniczny uśmiech.
Odwzajemniła go. A potem po raz kolejny zniknęła. Westchnąłem i szybkim
krokiem skierowałem się za nią. Ona też przyspieszyła, nie oglądając się
za siebie. W pełnym biegu opuściliśmy mury Eris. Obok znajdował się
las, a dziewczyna zmierzała właśnie w jego kierunku. Powoli zaczynała
nudzić mnie ta zabawa, więc przyspieszyłem. W końcu złapałem ją za ramię
i odwróciłem do siebie. Moja twarz wyrażała obojętność. Spojrzałem
jeszcze raz w jej oczy i niespiesznie czekałem, aż coś powie.
<dokończy ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz