Noc minęła szybko i dość przyjemnie biorąc pod uwagę spanie na sofie, wstałam rano, ubrałam się i wyszłam na moje poranne biegi, Zero już nie było, mogłam się tego spodziewać, ale wiedziałam że tak czy owak w końcu "odejdzie". Pogoda nie była zbyt fajna, chmury zakryły słońce i wiał wiatr, było zimno ale biegi dobrze robiły na chłód. Wróciłam do pokoju, włączyłam laptopa i przejrzałam pocztę, za pół godziny zaczynały się lekcje. Wyszłam i powolnym krokiem ruszyłam w stronę sali w której miały zacząć się lekcje.
<Zero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz