Powoli postawiłam bose stopy na miękkiej trawie, po czym skierowałam się
do zamku. W drzwiach stała jakaś kobieta, zapewne dyrektorka.
- Dzień dobry - powiedziała - Ty jesteś Ayano?
Skinęłam głową.
- Dobrze. Tu są dla ciebie klucze, pokój numer dwadzieścia dwa. Jeśli
byś czegoś potrzebowała to pytaj... a zresztą twoi koleżanki i koledzy z
pewnością ci pomogą. Zapoznałaś się już z regulaminem?
Ponownie skinęłam głową, bez wyrzutów sumienia okłamując kobietę.
- Dobrze. A więc miłej przygody. Twój pokój znajduję się w tym skrzydle.
Sale lekcyjne są tam. Zresztą sama się zorientujesz. Tu masz mapkę i
plan lekcji. Muszę już iść, obowiązki wzywają. Do widzenia.
Wręczyła mi stos papierzysk i poszła. Prychnęłam cicho, po czym
skierowałam się we wskazanym kierunku. Bacznie przyglądając się numerom
na drzwiach nie zauważyłam jakiejś osoby, nagle wychodzącej z pokoju
obok którego stałam i z którą właśnie się zderzyłam.
- Przepraszam - powiedziałam.
<dokończy ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz