Wreszcie dołączyłam do szkoły, tak się cieszyłam że nie wiem co. Byłam
cała podekscytowana, zajęcia zaczynałam od jutra więc postanowiłam się
przejść. Szkoła wydawała się ładna był to stary zamek, lub jakiś mały
pałacyk jakiegoś szlachcica. Londyn dla mnie zawsze był miastem otulonym
przez mrok. Dużo tutaj pada jest pochmurno i trochę ponuro. Ja bym
ożywiła to miejsce dodała trochę żywsze kolory np. czerwony lub
pomarańczowy. Ale nawet dobrze przynajmniej ludzie się trzymają od tego
miejsca z daleka. Słabe istoty bardzo łatwo się nimi manipuluję,
niszczą siebie nawzajem i swą planetę. Na całe szczęście my jesteśmy i
jak wszystko się będzie walić, wszystko naprawimy. Spacerowałam sobie po
chodniku i trochę się zamyśliłam, nad tą pogodą taka dołująca. Nagle na
kogoś wpadałam. Szybko otrząsnęłam się i spojrzałam na chłopaka.
- Przepraszam bardzo - szybko przeprosiłam młodego mężczyznę. On od razu zrzucił winę nad siebie.
- Nie to moja wina, trochę się zamyśliłam ale dzięki tej wpadce humor mi się poprawił- uśmiechnęłam się.
<Kaname?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz