- Ty..? - zapytałem pełnym smutku głosem - przecież to ty mnie o mało co nie zabiłaś! Zostawiłaś mnie, dla niego , kiedy ja...!
Nie dokończyłem, bo dostałem od Mai z liścia w twarz.
- Nawet nie waż się tak mówić! - powiedziała powoli i dobitnie.
Zmrużyłem oczy stojąc tak jak słup. Po chwili otrząsnąłem się i spojrzałem na nią smutny.
- Niektóry poczwar nie przyjmą nawet do piekła... jesteśmy wyklęci,
skazanie na życie na ziemi. Nie ma innego wyboru.- wyszeptałem.
Spojrzałem w niebo, na słońce, które świeciło coraz mocniej.
- Idą po nas. - wyszeptałem nie swoim głosem.
<Mai? ja nie wiem, co piszę, no po prostu bzdury jakieś>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz