- Co knujesz Yuki? - zapytał
- Dzisiaj ja organizuję dzień, mam dla ciebie niespodziankę - uśmiechnełam się
- Już się boję
- I masz czego - zaśmiałam sie - Po lekcjach przyjdziesz do mnie o 15
- No dobra - westchnał, uśmiechnełam się i wróciłam na lekcje.
Później
Czekałam w pokoju na Zero, miałam już wszystko spakowane. Wkońcu przyszedł
- No wkońcu, chodź - podałam mu jeden plecak i wyszłam
- Dąkąd idziemy Yuki?
- Zobaczysz - uśmiechnełam się
Wyszliśmy na dwór i pojechaliśmy taksówką do centrum, potem skierowałam nas w stronę stajni
- Będziemy jeździć konno?
- Tak.. można tak powiedzieć - uśmiechnełam sie, poszlismy i ku zdziwieniu Zero zamiast do stajni poszliśmy na jedno z pastwisk.
- Kali, Wena! - zawołałama, naszym oczom ukazały się dwa konie, podniosły głowy i spojrzały na nas.
- Ten kasztanowaty, to Wena, a ten drugi to Kali, ja jężdże na Wenie ty pojedziesz na Kalim - uśmiechneałam się
- Ale.. gdzie?
- Zobaczysz, pewnie umiesz jeździć konno? Ty przecież umiesz wiekszosć rzeczy, to nic trudnego - nie czekająć na odpowiedź, ruszyłam do ogrodzenia na którym wisiały dwa siodła - No pomóż mi! - zawołałam. Po około 10 minutach, konie były osiodłane. - No to wskakujmy - uśmiechnęłam się.
- To jest ta twoja niespodzianka? - zapytał
- Nie jeszcze nie, później - uśmiechnęłam się. - Jedziemy tamtą ścieżką - wskazałam na wydeptaną ścieżkę prowadzącą w las.
<Zero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz