Śledziłem uważnie jej oddech. Gdy stał się równomierny i spokojny, usiadłem cicho. Westchnąłem. Spojrzałem na bandaż na ręce. Powoli zacząłem go odwiązywać. Mimo, że prawie całą noc próbowałem przyspieszyć gojenie gan, nadal ciekła z nich krew. Z powrotem zawiązałem opatrunek. Położyłem się z powrotem i wpatrywałem w sufit. Obserwowałem jak powoli wstaje świt.
<Yuki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz