Cała drżałam, już czułam jak w głowie mojej mamy kłębi się mnóstwo pytań, weszliśmy do kuchni, w końcu ktoś musiał się odezwać, więc przełamałam ciszę:
- Yyy... Mamo to jest Zero mój kolega ze szkoły, czy może się u nas zatrzymać na jakiś czas? Prowadzi... badania na ... lekcje - powiedziałam z wysmuszonym usmiechem
- Kolega? - zapytała mama.
- Tak, kolega, prawda Zero?
- Oczywiście, pozaliśmy się pierwszego dnia, Yuki to wspaniała uczennica ma pani świetną córkę - powiedział z uśmiechem, jaki z niego aktor.
- Zrobię herbaty - oznajmiła i wstała, spojrzałam szybko na Zero wymieniliśmy kilka dziwnych spojrzeń po czym wróciła moja mama z tacą.
- Bradzo pani dziękuje - oświadczył z uprzejmością Zero, już powoli mnie to irytowało.
- Jak tam wam w szkole idzie?
- W Er.. - przerwałam mu szybko kopniakiem pod stołem.
- Bradzo dobrze, jest tam wysoki poziom nauczania, i pełno wzorowych uczniów i uczennic - odpowiedziałam, a Zero przytaknął - No to ja pokaże koledze pokój gościnny na górze i za chwilę do ciebie zejdę, tata jest u siebie?
- Tak, przywieźli go do domu żeby mógł w spokoju...
- Dobrze mama zaraz zejdę - i wyszlismy, byliśmy już na schodach - Oszalałeś?! Nie mów przy mojej mamie nic o Eris, ona myśli ze chodzę do szkoły dla prymusów.
- Sory, zapomniałem - powiedział śmiejąc się.
- Co ci tak zabawnie dzisiaj? Nie wiedziałam że jesteś takim świetnym aktorem - westchnełam.
<Zero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz