- Idź ode mnie ty oszukańcu! - ale jego uścisk był za mocny, uśmiechnął się i szepnął do ucha.
- Jak mnie nazwałaś?
- Oszukaniec! Oszukaniec - wrzasnełam do jego drugiego ucha.
- Nie ładnie, Yuki - zaśmiał się.
- Puść, ty oszukańcu!
- Mówi się oszuście.
- Dla mnie jesteś oszukańcem - powiedziałam wytykając zęby.
- O nie, przegiełaś - powiedział zuśmiechem złapał mnie w pasie i wyskoczył na ramę okna, wyciągnął ręce.
- Nie zrobisz tego - powiedziałam.
- Czyżby? - uśmiechnął się złowieszczo puścił mnie, zamknełam oczy czekająć na upadek, ale nie doczekałam się spadłam mięko w jego objęcia.
- Nie wierze? Wyrzuciłeś mnie?
- Upuściłem i złapałem - uśmiechnął się.
- Skoro taki jestes zwinny to teraz weź mnie spowrotrm na górę - powiedziałam, po czym już byliśmy na górze - Wyobrażam sobie jaka to musi być dla ciebie udręka, kiedy zamiast tak szybko, musisz iść normalnie po korytarzach i schodach - zaśmiałam się.
- Rzadko to robię - przyznał.
- Czy ty w ogóle czegoś nie umiesz? To takie ... - nie mogłam znaleźć właściwego słowa - dziwne, lubisz sport?
- No - odpowiedział zmieszany.
- Zrób pompki.
- Co? - zaśmiał się.
- No teraz na ziemi, chyba wiesz jak wyglądają, chcę zobaczyć - uśmiechnęłam eis Zero polożył się - No a teraz utrudnienie - zasmiałam się wstając i siadając na szczycie jego pleców.
<Zero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz