Wciąż klęczałem na ziemi. Co ja zrobiłem?! Zaatakowałem ją! Warknąłem
na siebie i rozwścieczony wybiegłem w las. Jestem potworem nie wampirem.
Pędziłem z nadludzką prędkością. Miałem nadzieję, że nic jej się nie
stało... Poczułem w powietrzu zapach krwi i przyspieszyłem. Ludzie...
Po kilkunastu minutach wróciłem na teren akademii. Ale nie zbliżyłem
się do niej. Siedziałem na zwalonym konarze i schowałem twarz w dłoniach.
Potwór... Nagle usłyszałem szloch...
Zesztywniałem. To Yuki. Wystrzeliłem w tamtą stronę. Zwolniłem i zatrzymałem
się przed nią w krzakach. Płakała. Poczułem się jakby ktoś mnie uderzył. To
moja wina. Wyszedłem powoli ze swojej kryjówki. Nie zauważyła mnie.
- Yuki... – szepnąłem cicho. Podniosła wzrok. Usiadłem powoli obok
niej. – Yuki, wybacz mi...
<Yuki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz