- Bo wiesz... Pół-stworzenia nie zawsze muszą mieć takie same potrzeby jak czystej krwi - otarłam usta wierzchem dłoni.
- Ale... Na lekcji podpowiedziałaś mi, że tak - powiedziała Mai - Bo tak jest w podręcznikach, to się uczę takich farmazonów. Ale nie musi tak być - wzruszyłam ramionami i dalej piłam swój soczek. Mai szła w ciszy obok mnie. Zaczęłam myśleć o tym, o czym nie powinnam: a mianowicie o tym, czy dowiem się wreszcie co jej dolega. Zbliżałyśmy się do bram szkoły. Może znowu pójdę do ogrodu poćwiczyć? Nie... Niebo jest ciemne i pewnie będzie znowu padać - Nosz kurde! - wymsknęło mi się. Po drugiej stronie cisza. - Czy tu zawsze musi być taka wieczna zmarźlina?! Zawsze musi padać?! - Zmarzlina - poprawiła mnie półgłosem Mai... <Mai?> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz