Wyszłyśmy z kina. No...
- Nie był taki najgorszy nie? - zapytałam niepewnie
- Słyszałaś tych z tyłu? Nic nie wiedzą o prawdziwym świecie... - Mai pokręciła głową. Cud, że w ogóle odpowiedziała.
- To ze srebrem to lekkie przegięcie było. No wiesz. Teraz ludzie będą
nosić czosnek na szyi, żeby ich coś nie zaatakowało. Bo to działa... -
wyciągnęłam zza koszulki srebrny medalik. Powąchałam go - Khy, khy.
Ratunku. Umieram - Mai parsknęła. Do śmiechu to to było dalekie, ale
widać, że po filmie była w dobrym humorze. Postanowiłam więc więcej nie
odzywać, żeby tego nie zepsuć. Dopiero przy sklepie, zapytałam się:
- Wstąpisz ze mną do sklepu?
- Okej - powiedziała obojętnie i wyprzedziła mnie. Przyglądała mi się,
co kupowałam. Jakieś ciastka, gumy do żucia, batonik i... sok pomidorowy
- Sok pomidorowy? - zapytała Mai unosząc brwi.
- Krew. Zastępuje mi ją - wzruszyłam ramionami. Byłam od niego
uzależniona jak wampiry od krwi. Musiał być tylko ze 100% zagęszczonego
soku z pomidorów. Bez chemii...
<Mai ;3?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz