Wywalił mnie z pokoju. Dosłownie. Dzięki wampirzej szybkości i sile, nawet nie dotknęłam przeciwległej ściany, lecz nie robiło mi to większej różnicy. Coś było nie tak. Coś w nim pękło. Wycofałam się na chwilę, trzymałam się daleko. Ale cały czas podążałam za cienką nicią jego esencji życiowej. Gdy zaczęła się dziwnie zmieniać, zmaterializowałam się w miejscu, gdzie była najsilniejsza: w dawnych lochach akademii.
- Wyjdź stąd! - wrzasnął i zaczął się szarpać ale bez skutku. Wtedy zobaczyłam runy i pentagram. Spojrzałam Hiro w oczy. Wszystko nabrało sensu.
- Spokojnie... - powiedziałam cicho. Powoli okrążałam runiczny krąg - jego zabezpieczenie. Łańcuchy... Usiadłam po turecku na przeciwko niego. Siedziałam w bezruchu, uwalniając energię dookoła. Wiedziałam, że w pewnym stopniu mu to pomoże... tylko nie wiedziałam w jak wielkim. Patrzył na mnie płonącym z gniewu wzrokiem. Spokojnie wytrzymałam spojrzenie starając wysyłać mu spokojne myśli.
<Hiro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz