Milczałam chwile
- Znowu ci wiszę na karku - syknełam cicho, żeby nie usłyszał - No to może... yym.. - Nie wiedziałam jak to powiedzieć, ale Zero chyba zrozumiał o co mi chodziło, wyszedł do kuchni, pewnie po nóż czy coś takiego, wrócił po jakimś czasie niosąc szklankę z płynem - Yyy - wzdrygnełam się, ale Zero tylko przewrócił oczami
- Masz wypij, pomoże ci
- Dziękuje bardzo - mruknełam i nie zwracając na zapach i wygląd zaczełam sączyć... - Fuj jak ty to możesz pić - powiedziałam krzywiąc się co rozbawiło Zero, wkońcu płyn się skończył, od razu jakoś mi się zrobiło jakby lepiej wiec wstałam
- A ty dokąd? - zapytał
- No przecież muszę jechać do mojego ojca, dziękuje ci za to i za wszystko inne, ale lepiej bedzie jak już pójdę.
<Zero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz