Po policzku spłynęła mi łza.
- Dlaczego płaczesz?
- Cieszę się, że to mówisz, od dawna czekałam aż powiesz żeby było jak dawniej, dziękuję. - szepnęłam. - I... nie możesz odejść, przecież wiesz. - złapałam jego ramię, na której byłą zaschnięta krew i widniała duża rana - Boli?
- Już nie aż tak - powiedział.
- Przykro mi, że ci to zrobił i przepraszam że, no wiesz - skinełam na pistolet.
<Zero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz