Mimo że prawie już spałam usłyszałam w śnie krzyk, był to Zero, był to krzyk bólu, obudziłam się gwałtownie dochodziła pierwsza w nocy. Czyżby jego brat... Nie to nie możliwe przecież Zero jest wampirem, potężnym wampirem, ale przecież jego brat też jest wampirem, wstałam z przerażeniem ale zaraz się opanowałam, przecież go nienawidzę, ale jednak, on mi uratował życie, i uleczył mojego ojca. Ale może to tylko sen, może już jest u siebie i śpi? Trzeba to sprawdzić. Poszłam jak najciszej do jego pokoju i zapukałam cicho. Cisza, trwała zbyt długo, nacisnęłam klamkę drzwi były otwarte więc weszłam do środka.
- Zero? - zapytałam cicho, słowa grzezły mi w gardle, nikogo nie było, teraz to już się zaczełam martwić. Przypomniałam sobie jak mówił o jakiejś broni, która może tylko zabić wampira, urzył tego gdy zaatakowali nas łowcy, ale co to było, zaczełam przetrząśac jego szafki, robiłam przy tym wielki bałagan, ale musiałam to znaleźć, w końcu znalazłam jakiś pistolet, był duży i wyglądał podejrzanie, więc to był chyba on, wziełam go i wyskoczyłam z okna, zmieniłam się w wilka i zaczełam węszyć, nie miałam ochoty się z nim spotkać, ale nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że może zginąć, biegłam, wreszcie natrafiłam na właściwy trop, biegłam...
<Zero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz