- Znowu zaczynasz.
- Co? - spytał zaskoczony.
- Martwisz się o mnie, przecież mam pokój kilka metrów dalej od ciebie, a poza tym możesz łatwo tam się dostać przez okno.
- No wiem, ale jak jesteś blisko to mam cię na oku.
- Spokojnie, nie chce popełniać samobójstwa - powiedziałam, zaśmiał się.
- Przecież wiem, po prostu zostań - szepnął.
- No dobra już dobra, ale żeby nie było że nie daję ci spokoju.
- Nie będzie - uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło, pdeszłam do jego stojaka na gitare i zdjęłam ją.
- Zagraj mi coś - uśmiechnęłam się.
<Zero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz