Otworzyłem oczy i odwróciłem się. Odbiegała.
- Yuki... - szepnąłem tylko. Nie zatrzymała się. Stałem tam w bezruchu dobre kilka minut. Zamknąłem oczy i odchyliłem głowę do tyłu. Dlaczego wszystko zawsze musi się komplikować...? Dlaczego... Użyłem słuchu, by ją śledzić. Czułem jej myśli... lecz nie wiem, czy chciałem je czuć. Postąpiłem krok na przód i skoczyłem z dachu. Wylądowałem miękko i bezszelestnie na gałęzi na wysokości okna jej pokoju. Stąd mogłem ją obserwować, a ona mnie nie wiedziała. Usiadłem i wziąłem gitarę. Użyłem nekromancji, by stworzyć wrażenie, że dźwięk wydobywa się z każdej rzeczy w jej pokoju. I zacząłem grać:
Po prostu odeszła.
Czemu mi nie powiedziała.
I gdzie się podzieję dzisiejszej nocy?
To nie może się dziać mnie.
Czemu mi się to dzieje?
Nie powiedziała ani słowa.
Po prostu odeszła...
<Yuki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz