Hm. Dziwne, że nie uciekła - pomyślałam. Przyglądałam się jej rysunkom.
Chciałam malować i kręciło mnie to, ale nie miałam za grosz talentu.
Kulfoniaste głowy i patyczkowate ciało. Jedynie plamy mi wychodziły. Oo
- to dopiero była sztuka. Przeróżne, cieniowane plamy. Ale akurat teraz
nie chciało mi się rysować. Nie mogłam się już doczekać lekcji sztuk obrony. Chociaż jeśli będziemy uczyli się boksu czy czegoś podobnego,
to już bym wolała przesiedzieć na tej nudnej lekcji WoMS-u. Co bym mogła
tu porobić... Za 10 minut będzie dzwonek. Przecierpię? Nagle rozległ
się głos grubej nauczycielki od WoMs-u:
- Kto mi powie... czy pół-stworzenia, np. pół-wilkołaki, mają takie same
potrzeby jak stworzenia czystej krwi? Chodzi mi o potrzebę krwi
naturalnie - popatrzyła po klasie znad okularów. Jeju, jasne że tak.
Głupszego pytania nie mogła zadać - pomyślałam i wywróciłam oczami -
Może... Mai! Tak czy nie? - zdezorientowana dziewczyna oderwała się od
rysowania.
- N... - zaczęła mówić, gdy szepnęłam: "Tak" - To znaczy tak.
- Oczywiście. Ble, ble, bla... - nie słuchałam jej.
- Co rysujesz? - szepnęłam.
<Mai?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz