Chodziliśmy kilka godzin po zamku. Świetnie się przy tym dogadywaliśmy. Nagle rozległ się dzwonek.
- Czyli to chyba już trzeba zacząć lekcje, Senri? - zapytał Kaname.
- Tak. Jesteś pierwszą osobą, która mówi mi po imieniu... - dodałem.
- Dlaczego? - zapytał i stanął w miejscu.
- Każdy zwracał się do mnie Shiki. Od urodzenia. Nawet gdy chodziłem do poprzedniej akademii to także mnie tak nazywali...
- Czyli jak mam się do ciebie zwracać? - zapytał.
- Jak chcesz. Ale jestem przyzwyczajony do Shiki'ego. To ogólnie chciałem ci powiedzieć.
- Jasne. To ja się już przyzwyczaiłem do mówienia na ciebie Senri... to tak będę się do ciebie zwracał - powiedział uśmiechnięty.
Złapałem się za głowę. Przypomniało mi się, że nie mam przy sobie potrzebnych książek na lekcje.
- Kaname, masz może przy sobie książki? - zapytałem.
- Nie... a! Musimy się pospieszyć! - rzucił i zerwaliśmy się do biegu.
Może gdyby nie byliśmy tego samego gatunku, to byśmy się spóźnili, a skoro nasz bieg był szybki, dostaniemy się do sal w przeciągu kilku minut. Szybko wbiegłem do pokoju. Kaname zatrzymał się.
- A więc... to jest twój pokój? - rzucił.
- Tak. Jakiś problem?
- Nie... tylko mieszkamy obok siebie. Drzwi po twojej prawej stronie.
- Jesteśmy sąsiadami? Nie spodziewałem się tego... - byłem podekscytowany, że znam jednego z sąsiadów. Fajnie byłoby poznać sąsiada jeszcze po lewej i naprzeciwko...
Zabrałem szybko swoją czarną torbę i wyszedłem z pokoju. Kaname jeszcze siedział w domu i chyba czegoś szukał, bo długo nie wychodził.
- Kaname! Jesteś tam?! - krzyknąłem pukając głośno do drzwi.
Nagle chłopak wyszedł.
- Nie mogę znaleźć podręcznika do Wiedzy o magicznym społeczeństwie... - złapał się za głowę i był wyczerpany szukaniem.
- Dam ci swoją... a teraz chodź już! - powiedziałem, szarpiąc go za rękę.
Puściłem go, gdy już wyszliśmy i ruszyliśmy do klasy. Wszyscy uczniowie klasy A siedzieli już w krzesłach i czekali na nas.
Fajnie spóźniliśmy się - pomyślałem.
< Kaname? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz