- Zero, coś się stało? - spytałam gdy dochodziliśmy do pokoju
- Nie, dlaczego?
- Jesteś jakiś taki... nieobecny
- Wydaje ci się, gramy? - zmienił temat.
- Jasne, zapraszam rozgość się - weszliśmy do pokoju i usiedliśmy na łóżku, moja gitara była rozstrojona i nie chciało mi się jej stroić, zdałam się na gitarę Zera. Zaczął pobrzdąkiwać jakieś melodie, ale coś w nim nie grało.
- Zero! - krzyknęłam w końcu, bo nie wytrzymałam, przerwał grę i spojrzał na mnie, jego oczy przybrały kolor czerwony - Nie jestem głupia widzę że coś nie gra, może miałeś jakoś zaplanowany ten wieczór?
<Zero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz