środa, 28 sierpnia 2013

Od Risy: c.d. Kaname


- Klasa A czyli jesteś wampirkiem. Jak uroczo- zawsze lubiłam wampiry miały takie super kły. Ja chwilkę się zastanowiłam.
- Ja chodzę do klasy C czyli anioły i demony- powiedziałam.
- Jak widzę po włosach raczej jesteś demonem- ja skinęłam głową.
- Tak ale nie takim zwykłym demonem jestem diabełkiem, moim zadaniem jest kuszenie ludzi i też czasem lubię ich postraszyć- uśmiechnęłam się do niego, pierwszą osobą którą poznałam był wampir bardzo miły wampir. Nagle przypomniałam sobie coś ważnego.
- Gdzie moje maniery jestem Risa Yoshizawa,a le jak chcesz mów mi Riri- podałam mu rękę.
- A ty jak masz na imię?- zapytałam

<Kaname?>

Od Kaname: c.d. Risy

- Nie to naprawdę moja wina.- Powiedziałem. Przecież ja na nią wpadłam, więc to tylko moja wina. Nigdy jej nie widziałam. Nie wiem dlaczego, ale nie przypinam jej. - Nowa jesteś? - Zapytałem się.
- Tak. A ty? - Zapytała się.
- Nie ja, nie jestem nowy. Chodzę to tej szkoły, już od prawie kilku miesięcy.
- Czyli wiesz gdzie wszystko się znajduje?
- Tak, jak chcesz mogę cię oprowadzić po szkole.
- Byłoby miło.
- No dobrze. Zaczniemy od klas. - Powiedziałem. Więc poszliśmy do najbliższej klasy. - Oto klasa A. Ja do tej klasy chodzę. Mam pytanie?
- Jakie?
- Do której ty klasy chodzisz? - Zapytałem się. 
 
<Risa?>

wtorek, 27 sierpnia 2013

Od Risy: c.d. Kaname

Wreszcie dołączyłam do szkoły, tak się cieszyłam że nie wiem co. Byłam cała podekscytowana, zajęcia zaczynałam od jutra więc postanowiłam się przejść. Szkoła wydawała się ładna był to stary zamek, lub jakiś mały pałacyk jakiegoś szlachcica. Londyn dla mnie zawsze był miastem otulonym przez mrok. Dużo tutaj pada jest pochmurno i trochę ponuro. Ja bym ożywiła to miejsce dodała trochę żywsze kolory np. czerwony lub pomarańczowy. Ale nawet dobrze przynajmniej ludzie się trzymają od tego miejsca z daleka. Słabe istoty bardzo łatwo się nimi manipuluję, niszczą siebie nawzajem i swą planetę. Na całe szczęście my jesteśmy i jak wszystko się będzie walić, wszystko naprawimy. Spacerowałam sobie po chodniku i trochę się zamyśliłam, nad tą pogodą taka dołująca. Nagle na kogoś wpadałam. Szybko otrząsnęłam się i spojrzałam na chłopaka.
- Przepraszam bardzo - szybko przeprosiłam młodego mężczyznę. On od razu zrzucił winę nad siebie.
- Nie to moja wina, trochę się zamyśliłam ale dzięki tej wpadce humor mi się poprawił- uśmiechnęłam się.

<Kaname?>

Powitajmy nową uczennicę, Risę!


Imię: Risa
Nazwisko: Yoshizawa
Pseudonim: Riri
Płeć: Kobieta
Wiek: 101 lat
Rodzaj: Diabełek
Chłopak: szuka
Charakter: Miła, zadziorna, uparta, sprytna, zabawna, niezdarna, pomysłowa, energiczna, otwarta, przyjacielska.
Moce: niewidzialność, teleportacja, telekineza
Cechy charakterystyczne: na ramieniu ma tatuaż w kształcie wideł.
Umiejętności: kuszenie jedna z najlepszych, gotowanie, granie na fortepianie, śpiewanie, jazda konno, nauka języków,
Historia: Urodziła się w piekle jako jedna z córek Diabła. Była wychowywana przez sługę i opiekunki. Potem wyfrunęła z gniazda i podróżowała po świecie kusząc innych. Dzięki temu nauczyła się wiele przydatnych rzeczy, poznała wiele różnych kultur i nauczyła się wiele języków. Gdy wróciła do domu, ojciec wysłał ją do szkoły, żeby nauczyła się odpowiedzialności.
Klasa: Klasa C
Hobby i zainteresowania: Risa kocha gotować i poznawać różne kultury i ich zwyczaje, uwielbia fotografować i kusić innych. Nienawidzi polityki tak samo jak znęcanie się nad zwierzętami.
Motto: "Trzeba się śmiać, wariatkę grać, szczęśliwą być i z życia drwić!"
"Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą"
"Bądź dumny z tego kim jesteś"

Inne zdjęcia: 1 2 3 4 5   
Data dołączenia: 27.08.2013
Ilość upomnień: 0
Ilość opowiadań: 0
Data ostatniego opowiadania: -
Steruje:
howrse-didi81. gg-42493501

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Od Yuki cd. Zero

 - Tak się pytam - zaśmiałam się
 - Masz czasem dziwne pytania wiesz
 - Wiem ale to nic - spojrzałąm na ekran - Ten film jest głupi - powiedziałam bawiąc się jego ręką - Zróbmy coś
 - Co?
 - Nie wiem, ty coś wymysl
 - Nie dość ci wrażeń?
 - Nie, gnijemy na kanapie patrząc na niebieskich ludków - zaśmiał się.
 - Jak tam wolisz - wstał.
 - Dokąd idziesz?
 - Zaraz wrócę, poczekaj - powiedział i wyszedł.
 - Aham - położyłam się na kanapię i westchnęłam.

<Zero? Wymyśl coś xD>

sobota, 24 sierpnia 2013

Od Zero: c.d. Yuki

Wyrwała mnie z zamyślenia. Zamrugałem otrząsając się.
- Co... hm... zależy. - mruknąłem.
- Od czego?
- Cóż, za swoim dzieciństwem raczej nie tęsknię. Nie lubię wyszczekanych małolatów. Mniejsze dziecko, mniejsze kłopoty. - powiedziałem.
- A tak ogólnie? - spytała. Wzruszyłem ramionami.
- Raczej... a co?

<Yuki?>

Od Kaname


Dzisiaj kolejny słoneczny dzień. Tylko co teraz robić? Praktycznie nudzi mi się. Nie wiem co robić. Nawet nie mam pomysłu, co robić. Chciałem iść na spacer, ale nie wiem z kim. Sam nie chce mi się iść. Wolę iść z kimś i o czymś porozmawiać. No to brak mi pomysłu. Chyba pooglądam telewizor i może będę mieć pomysł. Po paru godzinach oglądania filmu, nadal nie miałam żadnego pomysłu.
- No dobra, nie będę cały dzień w domu siedział. Pójdę sobie do parku, może tam kogoś znajdę. To jest chyba najlepszy pomysł. - Powiedziałem sam do siebie. Jak tak dalej pójdzie to chyba pójdę do psychiatry. Prawda, prawda. Muszę coś z sobą zrobić. Więc to zrobię. Więc po paru minutach chodzenia byłam już koło parku. Nikogo jeszcze nie widziałem. Na prawdę, chyba mam w życiu pecha. Byłem bardzo rozczarowany. Więc poszedłem już do domu. Będę cały czas w kółko robić to samo. I może jutro odwiedzę psychiatryka. Chodziłem, chodziłem i chodziłem. Cały czas patrzyłem w dół i chodziłem. Miałem taki zły humor, że nie miałem zamiaru chodzić głową do góry. Nagle z kimś się znowu stłukłem.
- Przepraszam! To moja wina. - Powiedziałem. Już chyba było po mnie. Miałem zły humor i stłukłem się z kimś, ale nie byłem pewny z kim, bo cały dzień miałem głowę w dół.

< Dokończy ktoś? >

piątek, 23 sierpnia 2013

Od Yuki cd. Zero

 - Kiedyś zobaczysz ale... jeszcze nie teraz - uśmiechnęła się po czym zaczęłam oglądać dalej film, chociaż i tak nie zwracałam na niego uwagi. Myślałam o swoim dzieciństwie i o tym jak fajnie było  być małym dzieckiem i nie mieć żadnych kłopotów.
 - Zero, lubisz dzieci?

<Zero?>

czwartek, 22 sierpnia 2013

Od Mai: c.d. Hiro

Zamknęłam oczy zachowując kamienną twarz. Nie chciałam, by widział, co przeżywam. Na szczęście miałam za sobą lata doświadczenia.
- Ponieważ... - zaczęłam. - Ponieważ szukałam cię przez te wszystkie lata. Przez wszystkie te stulecia. Kiedy w końcu zrozumiałam, że nie żyjesz. Chciałam umrzeć. To był najgorszy okres mojego życia. Spojrzałam na niego morderczo.
- Sześćset czterdzieści trzy razy próbowałam popełnić samobójstwo. Sześćset czterdzieści trzy! Z twojego powodu! A ty... po prostu... - nie dokończyłam targana silnymi emocjami. Spojrzałam na niego obojętnie.
- Mogłabym powiedzieć, że cię nienawidzę. Że brzydzę się tobą. Ale to nic. Teraz mógłbyś dla mnie nie istnieć. Ale ty mnie wołasz. - skrzywiłam się. - Zraniłeś mnie tak bardzo, że czasem sama chciałabym cię zabić. Ale nie mogę. Czemu? Czemu?!

<Hiro?>

Od Hiro c.d. Mai:


Pokręciłem głową.
- Nie pytaj... proszę.
Mai spojrzała na mnie obojętnie, a mnie poraził ogromny ból. Obojętność dotykała bardziej niż złość... ciekawe, czy też skrywała emocje, czy na prawdę ich nie było.
- Mai.. czemu jesteś na mnie zła...? - wyszeptałem.
"Przecież to ty o mało mnie nie zabiłaś..." - dodałem w myślach.

<Mai?>

wtorek, 20 sierpnia 2013

Od Zero: c.d. Yuki

Uśmiechnąłem się pokazując, że średnio w to wierzę.
- Pożyjemy, zobaczymy.
- Zobaczysz. - powiedziała. Wywróciłem oczami.
- To była tylko luźna propozycja, bo zawsze narzekasz na swój niski, a mój wysoki wzrost. Ani ty, ani ja nie panujemy nad tym.
- Ja narzekam? I wiem, że nie mamy na to wpływu. Dlatego cię ostrzegam, że kiedyś cię wykorzystam.
Zaśmiałem się.
- Naprawdę chciałbym to zobaczyć.

<Yuki?>

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Powrót!

Ponownie wracam i znów możecie wysyłać do mnie opowiadania.
    Mam też do was pewien komunikat, bo coś widzę, że ostatnio jest cienko.
LUDZIE WEŹCIE SIĘ OGARNIJCIE! Plis, bo blog powoli umiera, a tego nie chcemy!

Pozdrawiam 
Kaytlin

niedziela, 18 sierpnia 2013

Od Yuki cd. Zero

 - Wyższe buty? No już mogłeś się bardziej wysilić, wole żeby było mi wygodnie a nie żebym była wysoka, preferuje adidasy.
 - Jak tam sobie chcesz.
 - Dla mnie mogę być niska,w końcu mam ciebie, zawsze mogę cię do czegoś wykorzystać z twoim wzrostem - zaśmiał się.
 - Tak, na .pewno
 - No co? Przekonasz się kiedyś.

<Zero?>

piątek, 9 sierpnia 2013

Uwaga!

Od jutra, do 19.08 nie będzie mnie z powodu wyjazdu (znowu -.-).  Więc proszę, wysyłajcie opowiadania do Koniki 98 na howrse. Możecie również wysyłać mnie do mnie, ale wtedy wstawię je po wyznaczonym wyżej terminie.

Przepraszam za trudności
Kaytlin

Od Zero: c.d. Yuki

- Lubię swój kolor skóry - zaprotestowałem.
- Ta - odmruknęła. uśmiechnąłem się lekko.
- Nie przejmuj się, mało kto jest wyższy ode mnie. - przyznałem. Spojrzała na mnie spod byka.
- Jak nie chcesz być niska, to noś wyższe buty, będzie ci bliżej - uśmiechnąłem się szerzej.

<Yuki?>

Od Kaname: c.d. Misao

Trochę prawda. Cały dzień zajmowałem się swoim koniem, ale bardzo mi zależało, żeby oswoić Blacka. Tylko mi się nie udało. Może kiedy indziej, Black mnie polubi. Dobra teraz musimy, gdzieś indziej iść. Bo będzie nudno cały czas zajmować się koniem, ale obiecuję, że i tak będę się zajmował moim koniem.
- Dobra gdzie teraz idziemy? - Zapytała się Misao. Brak mi słów. Sam nie wiem gdzie iść. My już chyba wszędzie poszliśmy.
- Hmmh.. No nie wiem. Może pójdziemy o 20:00 na spacer, może do parku? - Zaproponowałem propozycję.

< Misao? Naprawdę brak weny. ;(( >

Od Yuki cd. Zero

 - Nie mów tak - spoważniałam, uśmiechnął się.
 - Przecież wiesz, że żartowałem.
 - No tak, ale nie żartuj sobie tak.
 - Okej przepraszam, najmilsza - spojrzałam na niego spode łba.
 - Nie przesadzasz czasem? - uśmiechnął się. - Dobra film, się zaczyna, cicho.
 - Okej okej, jak sobie życzysz - pokręciłam głową, ale się uśmiechnęłam. Film zaczął się, oglądałam już Avatara, ale to było dawno, więc prawie nic nie pamiętałam.
 - Śmieszni ludzie - zaśmiał się Zero patrząc na niebieskich ludzi.
 - Trochę, ale wysocy - zaśmiałam się
 - No patrząc na ciebie, to tak.
 - Tak, ciebie tylko pomalować na niebiesko i już byś mógł być jednym z nich - mruknęłam.

<Zero?>

Od Misao: c.d. Kaname

Zeskoczyłam z konia i rozsiodłałam. Potem wypuściłam go na łąkę. Kaname usiadł na trawie, a ja koło niego.
-Dotrzymujesz umowy? - Spytałam wysilając się na uśmiech. W ostatnich dniach uśmiechałam się więcej niż w całym życiu.
-Jakiej?... A tej... Oczywiście że tak
-To dobrze - Wlepiłam wzrok w ziemię
-Jesteś smutna?
-Niby cały dzień spędziliśmy razem, ale osobno - Spojrzałam na niego.

< Kaname? >

Od Kaname: c.d. Misao

- Ty masz zwierzaki? - Powiedziałam. Nie wiedziałem sam, że ona ma.
- Tak, mam. - Powiedziała. - Dobra pojadę jeszcze raz na koniu.
- Ok, nie ma sprawy... - Powiedziałem. Po tym Misao odjechała. Cały czas myślałam, jak nazwać konia. Nie wiem co on umie. Nawet się nim nie przejechałem.
- Może się z nim przejedziesz? On od dłuższego czasu chyba nie jechał. - Powiedział właściciel koni.
- Ale ja nie mogę. - Powiedziałem.
- Dlaczego? Ten koń się nudzi i jak będziesz tak robić to ciebie nie polubi.
- Ale ja nie umiem jeździć konno.
- Chcesz mieć konia, ale nie umiesz jeździć?
- Wiem, trochę to dziwne, ale nauczę się.
- Dobra, to się przynajmniej pobaw z koniem. I w końcu jak ma na imię?
- jeszcze nie wiem. Co on umie robić?
- Sam nie wiem. Mało osób z nim jeździ prawie nikt. .
- Dobra, wymyślę coś. - Powiedziałem i właściciel sobie poszedł. Ten koń cały czas siedział na trawie i jadł jabłko. może nazwę go Black? Czemu nie. Jest cały czarny, i nieufny.
- Koniku teraz masz na imię Black. - Powiedziałem. koń wstał i podszedł do mnie. Pogłaskałem go. Chciałem z nim pojeździć, ale nie umiałem. Było mi go szkoda.
 

Black sobie poszedł. Chyba poszedł na jabłoń. Nagle przyszła Misao z swoim koniem.
- I jak ma na imię? - Powiedziała.
- Ma na imię Black. - Powiedziałem. I poszliśmy za Blackiem na jabłoń.

<Misao dokończysz?>

czwartek, 8 sierpnia 2013

Od Misao: c.d. Kaname

Pomyślałam.
- Mógłbyś jakąś cechę tego konia przetłumaczyć na inny język i masz imię! - Uśmiechnęłam się.
- A co myślisz z zaadoptowaniem go?
- Ty możesz. Jak nie mogę ponieważ mam inne zwierzaki. No wiesz, zmutowanego lisa, patyczaka wielkości psa i kilka innych dziwaków - Zaśmiałam się.

< Kaname? Sorry, że tak długo mi to zajęło i że tak krótko odpowiedziałam, no ale kompletnie nie mam weny>

Od Zero: c.d. Yuki

- Avatar - powiedziałem stanowczo. Yuki zaśmiała się.
- Co, nie chcesz oglądać babskich filmów?
- Nie. Moja cierpliwość ma swoje granice - powiedziałem.  Znów się zaśmiała. 
- Normalnie nie wierzę.
- To uwierz. To jest straszne. - powiedziałem wskazując resztę filmów i udając, że się wzdrygam. - Fe. Wolałbym się już stawić w głównej bazie złych łowców z neonem "Tu jestem".

<Yuki?>

środa, 7 sierpnia 2013

Od Yuki cd. Zero

 - Oszukaniec - westchnęłam, na co Zero się roześmiał
 - Wracamy?
 - Yhm - usiechnałam się. Wróciliśmy do akademi. - Idzimy do ciebie?
 - Dobra.
 - Tylko wezmę jakiś film - zaśmiałam się.
 - Yhm, no dobra - powiedział, wóciłam do pokoju i wziełam z półki kilka pierwszych płyt. Wróciłam do Zero - Mam takie  - podałam mu płyty, były tam takie filmy jak. "Dziewczyna na urodziny", "Norbit", "Avatar", i jeszcze jakiś przygodowy.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

Mój koń nadal był czujny, ale chyba przyzwyczaił się do mojej obecności. Postanowiłem zaryzykować. Cmoknąłem na niego i ruszyłem szybciej.
- Kto pierwszy! - powiedziałem i ścisnąłem łydkami boki konia. Ruszył galopem.
- Hej, oszukujesz! - krzyknęła Yuki. Zaśmiałem się cicho. Słyszałem za sobą tętent kopyt. Popędziłem konia. Jednak Yuki niedługo zaczynała mnie doganiać i do stadniny dotarliśmy w tym samym czasie.
- Remis. - powiedziałem.
- Gdybyś nie oszukiwał, wygrałabym! - powiedziała dziewczyna zsiadając z konia. Poszedłem jej śladem wywracając oczami.
- Pomarz sobie.
Wciąż się przekomarzając, rozsiodłaliśmy i oporządziliśmy konie. Zaprowadziliśmy je do boksów.
- Mów sobie co chcesz, i tak bym wygrała.
- Oczywiście - powiedziałem ze sporą dawką sarkazmu. Dała mi sójkę w bok, a ja poczochrałem jej z uśmiechem włosy.

<Yuki?>

Od Yuki c.d. Zero

 - No dobra ale nie dzisiaj - uśmiechnęłam się. Pocałowałam go znów po czym wstałam. - Musimy się zbierać, muszę odstawić konie za pół godziny.
 - Szkoda, ale okej-  pomógł mi spakowac rzeczy do plecaków po czym wsiedliśmy na konie i ruszyliśmy do stajni.

<Zero? Brak weny znowu...>

Od Kaname: c.d. Misao

-Eeeee... - Powiedziałem. - Szczerze ja nie umiem jeździć konno. Od maleństwa chciałem umieć konia, ale to nić. Praktycznie wszyscy mnie uczyli. I nic. Jak byłem mały mia m jedno marzenia. Chciałem mieć stajnie z Koniami, ale obiecałem sobie, że to zrobię. Więc to zrobię.
- Ty chcesz mieć konia, ale nie umiesz jeździć? - Powiedziała Misao.
- To trochę dziwnie, ale tak. Dobra pójdziesz jeździć tym koniem? Chyba on się już nudzi. - Powiedziałem.
- Dobra, ja jadę a ty oswój swojego konia, ok? Chyba za tobą nie przypada.
- Ok. Nie ma sprawy!.....
- I jakby co będę tutaj za godzinkę. - Powiedziała Misao i odjechała ze swoim koniem. Ten mój koń chyba nie lubi mnie. Chciałem go pogłaskać, ale nic z tego. Ciekawe jak ma na imię? Jeszcze pana się nie pytałem. Więc poszedłem jak mówiłem..
- Proszę pana jak ten koń ma na imię? - Zapytałem się konia.
- Ten koń?
- Tak.
- On jeszcze nie ma imię.
- Dlaczego?
- My go znaleźliśmy w lesie wczoraj. Nie mieliśmy jeszcze czasu, na jego imię.
- On był w lesie?
- Tak. Poszedłem lasem do mojej córki. Nagle zauważyłem za drzewem, że ktoś tak biegł. Trochę się bałem, ale poszedłem. Zauważyłem, że na przeciwko drzewa a krzakiem leżał czarny koń. trochę smutno mi się zrobiło. Był cały brudny. Nawet był głodny. Przygarnąłem go. Ciągle szukamy kto by chciał go przygarnąć. my mamy miejsce, ale on musi mieć kogoś kto by się z nim ciągle bawił, rozmawiał nawet karmił. Jak chcesz to sam go nazwij... - Powiedział właściciel koni.
- Ale ja?
- Tak, ty.. On cię chyba polubił.
- Chyba nie. Jak chciałem go pogłaskać, to się przesuwa. A jak chciałem go nakarmić to uciekł do stajni. - Powiedziałem. Nie jestem pewny, że mnie lubi.
- Ale ten koń nie do wszystkich przychodzi, żeby pojeździć. Mieliście wybrać jakiego konia chcecie. Ty wziąłeś go, a on poszedł. To innych ludzi to ucieka był chce nawet kopnąć.
- Dobrze bardzo dziękuję. - Powiedziałem. Wziąłem marchewkę i poszedłem do konia. Ciekawe jak go nazwać. Nie mam pojęcia. To czarnego konia. Był czarny, duży i uparty.
- No proszę.. Dzisiaj nic nie jadłeś. - Powiedziałem. Nie wziął. Poddałem się. Bardzo bym chciałem go zaadoptować, ale on mnie nie lubi. Koń Misao, ją bardzo lubi. Chyba ją też zaadoptuje. Będziemy mieli przynajmniej konie. Tylko, że mój kon mnie nie lubi.
- już jestem. - Wykrzyczała Misao.
- Cześć.. - Powiedziałem,
- Co tak siedzisz na trawie. Nakarm konia. Pobaw się.
- Ale on mnie nie lubi.
- Na pewno cię lubi. - Powiedziała Misao.
- Misao mam prośbę jak nazwać konia? I ja chcę tego konia zaadoptować ty też własnego?

< Misao? Jestem genialna, z tymi Koniami. :D Ty masz pomysły.. :D>

wtorek, 6 sierpnia 2013

Od Zero: c.d. Yuki

- Mhm... - mruknąłem. - Jak chcesz, możemy to kiedyś powtórzyć. - powiedziałem.
- Jasne. Ale będziesz mi potem znowu mył włosy.
Zaśmiałem się cicho.
- Jak chcesz. Tylko tym razem u ciebie.
- Czemu?
- A tak sobie... - mruknąłem uśmiechając się kącikiem ust.

<Yuki?>

Od Misao: c.d. Kaname

Po klubie już kompletnie nie mieliśmy pomysłów co robić.
- Hmm.... Masz jakiś pomysł? - Zapytał się mnie
- Co powiesz na... Rajd?
- Rajd?
- Konny - Uśmiechnełam się i pociągnęłam za rękę. Po trzydziestu minutach spaceru doszliśmy do stajni. Wybrałam srokatego ogiera o imieniu Maestro


- Uważaj, mała to nadal dziki koń - Powiedział stajenny. Maestro został kupiony z rancza dzikich koni gdzieś w Ameryce. Wzięłam westernowy ubiór dla niego i wyprowadziłam z stajni. Kaname wybrał konia i też wyprowadził
- Jesteś tego pewna? - Zapytał
- Jeżdżę odkąd pamiętam. A ty umiesz jeździć? - Zaśmiałam się

< Kaname? >



poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Od Alice Susane

Najbardziej w tej szkole nie znoszę smrodu wampirów. Praktycznie całymi dniami boli mnie od niego głowa. Po za tym w szkole nie mogę się zmieniać w wilka, to nie sprawiedliwe.
- Alice Susane Cullen! - z rozmyślania wyrwał mnie krzyk nauczyciela.
O jej! Znów się nie skupiłam na lekcji historii magii, jakby mnie to obchodziło. Na szczęście wykład nauczyciela przerwał dzwonek, więc szybko wybiegłam z klasy na podwórze. Przysiadłam na trawie i wyjęłam ulubioną książkę. Najchętniej bym sobie pobiegała na czterech łapach no ale co poradzić?
***
kiedy ostatnia lekcja dobiegła końca poszłam szybkim krokiem przepakować torbę bo miałam w planach wycieczkę do Londynu.
Szybko uzyskałam zgodę na wyjście i ruszyłam spacerkiem przez ciemne ulice. Po jakiś dwudziestu minutach doszłam do centrum miasta.
Kupiłam sobie jakieś lody i ruszyłam do księgarni żeby kupić nowe książki do czytania. Połaziłam sobie jeszcze trochę żeby się zrelaksować i odetchnąć od słodkiej woni przepełniającej budynki szkoły. Kiedy zrobiło się ciemno wyruszyłam w drogę powrotną.

Od Yuki c.d. Zero

Zaśmiałam się.
 - No wiem
 - Ale jesteś skromna - uśmiechnął się do mnie.
 - Wiem też, że jestem głodna, więc nie wiem jak ty, ale ja jem - powiedziałam z uśmiechem i wzięłam się do jedzenia, rzucałam chłopakowi winogrona które ten łapał w locie - Nie jesteś głodny?
 - Nie aż tak, ale coś sobie zjem - po czym sięgnął po kanapkę. Położyłam się na kocu z głową na jego brzuchu, bawił się moimi włosami.  - Pamiętasz naszą bitwę w kuchni?
 - Jakbym mógł nie pamiętać - zaśmiał się
 - Fajnie było - też się zaśmiałam.

<Zero?>

Shaniro i Akira odchodzą!



Powód - decyzja właściciela
 
Imię: Shaniro
Nazwisko: Jagara (czyt. Dżagara)
Pseudonim: Niro.
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat
Rodzaj: Animag (nie mylić z wilkołakiem)
Dziewczyna: może mieć dziewczynę, może jej nie mieć. Wszystko mu jedno.
Charakter: Kiedy chce umie być miły, ale przeważnie jest arogancki, bezczelny, poważny i kłamliwy. Buntowniczy na pewno, zadziorny i sarkastyczny. Mimo, że sam często kłamie to denerwuje się, gdy ktoś inny go okłamuje. Czasem trochę szalony. Rzadko z czegoś się cieszy, ale jednak. Jest dość opanowany, ale jak ktoś zagra mu na nerwach to nie skończy się dobrze dla obu stron. Nigdy nie odpuszcza. Jest bardzo uparty. Zawsze stawia na swoim. Jak się czegoś lub kogoś uczepi to już tak zostanie. Jednak mimo wszystko jest bardzo tajemniczy. Jest realistą. Optymiści nieźle grają mu na nerwach, identycznie jak ciągle weseli. Mało co do radę go przestraszyć. Lubi podejmować nowe wyzwania. Jest także pewny siebie oraz mściwy.
Moce: przemiana w wilka, wielka siła i bieg szybszy niż u normalnych Animagów, panowanie nad ogniem.
Cecha charakterystyczna: tatuaż na ramieniu, roztrzepana fryzura i zawsze czarny ubiór.
Umiejętności: Shaniro zna prawie wszystkie sztuki walki. Umie posługiwać się wszelką bronią, jaka mu się nawinie. Poza tym nieźle gra na gitarze. Potrafi też całkiem dobrze rysować i dobrze udaje.
Historia: Rodzice oddali go do adopcji, bo był inny niż ludzie, kiedy miał zaledwie 5 lat. Sprawili mu tym wielki ból. 6 kolejnych lat spędził w zakładzie adopcyjnym. Zaadoptowała go pewna rodzina w wieku lat jedenastu. Nie potrafił się nigdy z nimi dogadać. Jego przyszywani rodzice także twierdzili, że jest dziwny, ale nie oddali go. Był dużo silniejszy i szybszy, niż jaki kolwiek człowiek. Wszystkich to niepokoiło. Nigdy nie przemienił się przy ludziach, ale często znikał w lesie i tam zachowywał się jak wilk, którym jest. Chodził do trzech normalnych szkół. Wywalili go z każdej z nich. Powodów nigdy nie zdradzi. Po jakimś roku przechadzał się po dosłownie całym Londynie i wtedy natknął się na Eris. Wtedy udając, że to akademia jak każda inna przed przybranymi rodzicami zapisał się tu.
Klasa: Klasa C
Hobby i Zainteresowania: Jego hobby są głównie sztuki walki oraz chodzenie tam gdzie zakazane. W wolnym czasie lubi się wyluzować na łonie natury i powariować w postaci wilka. Interesują go tajemnice, straszne historie i inne takie tam.
Motto: Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem.
Inne zdjęcia: Jako wilk
Data dołączenia: 27. 06. 2013
Ilość upomnień: 0
Ilość opowiadań: 12
Data ostatniego opowiadania: 14.07.2013 - nieobecny do 30.07
Steruje: Shaniro


 

Imię: Akira
Nazwisko: Heise
Pseudonim: Raven (ze względu na kruczą naturę)
Płeć: kobieta
Wiek: 18 lat
Rodzaj: mag (czarodziejka)
Chłopak: nie ma; szuka
Charakter: zadziorna, buntownicza, tajemnicza, wredna, niebezpieczna, groźna, mimo opanowania umie się zdenerwować, mroczna, arogancka. Jeśli tylko zechce może być miła, pomocna i takie tam, ale nie jest taka cały czas. Kiedy jest wkurzona lepiej nawet na nią nie patrzeć. Chętnie dokucza innym, kiedy jest wkurzona, bo to poprawia jej humor. Widocznie inna niż inni…
Moce: Czarna magia, przemiana w kruczego ducha, niewidzialność, zmiennokształtność zwierzęca.
Cecha charakterystyczna: szare oczy, długie czarne włosy. Tatuaż węża oplatającego jej prawą rękę od dłoni aż do ramienia. Po przemianie w kruczego ducha jest całkowicie czarna, oczy świecą jej krwisto czerwono i ma ogromne krucze skrzydła wyrastające jej z pleców.
Umiejętności: Rysunek, taniec, malarstwo, gra na pianinie, walka mieczem, szablą, sztyletami. Strzał z łuku, pisarstwo oraz aktorstwo.
Historia: Jej babcia była elfem, co spowodowało, że Akira jest w ¼ elfem. Wychowywała się w (nie)normalnej rodzinie. Rodzice także byli magami a dziewczyna zawsze dostawała to czego chciała. Do wieku jedenastu lat była słodką córeczką rodziców. Później poznała sztukę czarnej magii, która o wiele bardziej ją zainteresowała. Zaczynała ubierać się w ciemnych i smutnych barwach, buntowała się i stała się zupełnie inna. Jej magia stawała się coraz bardziej mroczna i groźna. Po pewnym czasie rodzice zaczęli się jej bać, kiedy to widok cudzego cierpienia sprawiał jej radość. Wielokrotnie była zatrzymywana przez policję za wagary, napad na funkcjonariusza (przypadkowe). Każdy policjant doskonale ją zna za liczne wagary. Wywalili ją z poprzedniej szkoły za wysadzenie Sali lekcyjnej na chemii. Zaczynała wykorzystywać magię do złych celów aż rodzice w wieku szesnastu lat zaczęli ją mocno ograniczać i za pomocą magii ostudzili jej negatywne nastawienie. Przestała się znęcać, ale nadal dokuczała innym. Wreszcie uspokoiła się całkowicie. Cierpienie już jej nie uszczęśliwiało, ale stało się jej obojętne. Najlepsza przyjaciółka Akiry Raven powiedziała jej, że chodziła po mieście i znalazła jakąś straszną, opuszczoną akademię. Akira postanowiła się bliżej przyjrzeć „strasznej” akademii i odkryła, że to szkoła dla takich jak ona sama. Raven była normalnym człowiekiem i nie miała pojęcia o prawdziwym obliczu Akiry. Tak właśnie Akira dostała się do Eris.
Klasa: Klasa D
Hobby i Zainteresowania: Jej hobby jest walka i aktorstwo. Interesuje się przyrodą i czarną magią.
Motto: Żyje się tylko raz, więc lepiej dobrze wykorzystać dany nam czas.
Inne zdjęcia: -
Data dołączenia: 07. 07. 2013
Ilość upomnień: 0
Ilość opowiadań: 1
Data ostatniego opowiadania: 11.07.2013 - nieobecna do 30.07.2013
Steruje: Shaniro

niedziela, 4 sierpnia 2013

Od Zero: c.d. Yuki

- Yuki... mówiłem, że masz mi niczego nie kupować - powiedziałem cicho. Uśmiechnęła się.
- Wiem. - powiedziała. Patrzyłem na nią przez chwilę. Nagle pochyliłem się i pocałowałem ją mocno.
- Dziękuję. - powiedziałem i wziąłem do ręki swoją część zawieszki. - Piękna.
Yuki uśmiechnęła się szeroko.
- Cieszę się, że ci się podoba.
- A jak by nie mogła? Jest od ciebie, więc jest idealna. - powiedziałem i jeszcze raz ją pocałowałem.

<Yuki?>

Od Yuki c.d. Zero

 - Zero, rozluźnij się koń wszystko czuje.
 - Chyba raczej czuje że jestem wampirem - powiedział.
 - Przestań, jedziemy - przyspieszyła do kłusa, jechaliśmy, nabierałam wątpliwości czy Zero jest zadowolony. Mieliśmy do przejechania jakieś 10 km, pokonaliśmy już połowę trasy. Jechaliśmy w milczeniu, krępowało mnie to ale już niedaleko. W końcu wyjechaliśmy na łąkę pośrodku polany, zeszłam z konia i przywiązałam go do drzewa, Zero zrobił to samo. Podeszłam do niego i chwyciłam za rękę
 - Chodź - szepnęłam i pociągnęłam go w miejsce gdzie trawa sięgała ponad kolana.


Rozłożyłam koc na trwę i wyjełam jedzenie.
 - Ładnie tu powiedział
 - Wiem - uśmiechnełam się, usiadłam na kocu, Zero usiadł obok mnie. - Mam coś dla ciebie - powiedziałam po czym wyciągnełam, to:



 - Jedno dla ciebie, jedno dla mnie - uśmiechnęłam się o podałam chłopakowi, zawieszkę.

<<Zero?>>

Od Zero: c.d. Yuki

Spojrzałem podejrzliwie na dziewczynę. Mój koń zarzucił niespokojnie głową. Nie wiem, czy wytrzyma długo moją obecność... poklepałem go po szyi, by się uspokoił. Chwyciłem się siodła i płynnym ruchem wsiadłem na konia.
- Prowadź. - powiedziałem do dziewczyny. Uśmiechnęła się i ruszyła stępem w las. Niepewnie nakierowałem konia za nią.

<Yuki?>

Od Yuki c.d. Zero

 - Nieźle - powiedziałam powstrzymując uśmiech, niestety zauwazył to
 - Co knujesz Yuki? - zapytał
 - Dzisiaj ja organizuję dzień, mam dla ciebie niespodziankę - uśmiechnełam się
 - Już się boję
 - I masz czego -  zaśmiałam sie - Po lekcjach przyjdziesz do mnie o 15
 - No dobra - westchnał, uśmiechnełam się i wróciłam na lekcje.

Później

Czekałam w pokoju na Zero, miałam już wszystko spakowane. Wkońcu przyszedł
 - No wkońcu, chodź - podałam mu jeden plecak i wyszłam
 - Dąkąd idziemy Yuki?
 - Zobaczysz - uśmiechnełam się
Wyszliśmy na dwór i pojechaliśmy taksówką do centrum, potem skierowałam nas w stronę stajni
- Będziemy jeździć konno?
 - Tak.. można tak powiedzieć - uśmiechnełam sie, poszlismy i ku zdziwieniu Zero zamiast do stajni poszliśmy na jedno z pastwisk.
- Kali, Wena! - zawołałama, naszym oczom ukazały się dwa konie, podniosły głowy i spojrzały na nas.



 - Ten kasztanowaty, to Wena, a ten drugi to Kali, ja jężdże na Wenie ty pojedziesz na Kalim - uśmiechneałam się
 - Ale.. gdzie?
 - Zobaczysz, pewnie umiesz jeździć konno? Ty przecież umiesz wiekszosć rzeczy, to nic trudnego - nie czekająć na odpowiedź, ruszyłam do ogrodzenia na którym wisiały dwa siodła - No pomóż mi! - zawołałam. Po około 10 minutach, konie były osiodłane. - No to wskakujmy - uśmiechnęłam się.
 - To jest ta twoja niespodzianka? - zapytał
 - Nie jeszcze nie, później - uśmiechnęłam się. - Jedziemy tamtą ścieżką - wskazałam na wydeptaną ścieżkę prowadzącą w las.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

Wyskoczyłem przez okno i miękko wylądowałem na ziemi. Rozejrzałem się dookoła. Pusto. Albo zaklęcia działają, albo nikt nieproszony nie zapuszcza się na te tereny. Mądrze.
Ruszyłem w stronę miasta. Od dosyć dawna nie polowałem i musiałem coś zjeść. Dzisiaj w nocy na pewno nie będę spał.

~~~~~~~~~~ Następnego dnia ~~~~~~~~~~~

Czekałem na Yuki siedząc przy "naszym" stoliku. Właśnie zaczęła się pora lunchu i wszyscy korzystali ze słonecznej pogody. Ja automatycznie usiadłem w cieniu, ale dzisiaj wyjątkowo słońce mi nie przeszkadzało. Wtedy wyczułem nić energii Yuki. Po chwili, dziewczyna usiadła naprzeciwko mnie. Uśmiechnąłem się lekko.
- Jak się spało?

<Yuki?>

Od Yuki c.d. Zero

 - Jest dziesiąta, Zero - spojrzałam na niego - Normalnie to nie idę tak szybko spać.
 - No to dzisiaj pójdziesz spać nienormalnie - zaśmiałam się, podeszłam do niego złapałm go za koszulę, po czym lekko pociągnełam żeby się schylił, pocałowałam go i szepnęłam.
 - No to dobranoc, do zobaczenia jutro - uśmiechałam się.
 - Tak, do zobaczenia - i wyskoczył przez okno, położyłam sie na łóżku i wyjełam laptopa. Otworzyłam go i poszukałam czegoś w internecie, czegoś co przyda mi się jutro. Zamknełam laptopa i z uśmiechem położyłam się spać.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

- Hmm - mruknąłem niby się wahając. Dziewczyna rzuciła mi ostre spojrzenie. Uśmiechnąłem się lekko.
- Niech już ci będzie. - powiedziałem. Westchnęła i usiadła obok. Zerknałem na zegarek.
- Jest już późno. Powinnaś iść spać. - oznajmiłem zakładając Yuki zbłąkany kosmyk za ucho.

<Yuki? Brak weny>

sobota, 3 sierpnia 2013

Od Kaname: c.d. Misao

To dobrze. Powiedziałem. Nie wiedziałem co dręczyło Misaki, ale jej troszeczkę przeszło. Cały czas oglądaliśmy niebo. Było trochę nudne, ale nie wiedziałem co teraz robić. To wieczora jeszcze długo. Więc muszę coś najszybciej wymyślić.
- Co teraz robimy? - Zapytała się Misao.
- No nie wiem. Może pójdziemy do restauracji?
- Byliśmy już....
- Prawda... Może do klubu? - Zapytałem się. I tak nic nie miałem do wyboru. Po prostu brak mi pomysłów.
- Ok. Mogę iść.
- No to dobrze idziemy teraz?
- Dobra możemy iść. - Powiedziała. Więc staliśmy i poszliśmy do najbliższego klubu.
- Kaname pierw muszę iść do domu się przebrać.
- Ok. Też się przebiorę.- Powiedziałem. Więc poszliśmy do domu Misao. Bo był najbliżej.
- No dobra, to będę u ciebie za półtora godziny? Ok?
- Nie ma sprawy!- Powiedziała. Więc poszedłem już do swojego własnego domu.

<Misao? Na prawdę brak weny... Już wyczerpały mi się wszystkie pomysły. Mam nadzieję, że ty masz... :D>



piątek, 2 sierpnia 2013

Od Misao: c.d. Kaname


Leżeliśmy na trawie i patrzyliśmy w chmury. Wskazywaliśmy na chmury i mówiliśmy do czego są podobne. Bawiłam się moim pierścieniem. Jednym z licznych, ale ten jest wyjątkowy. Koło niego był drugi, mniej ważny ale też wyjątkowy. Pierwszy jest od Shinichi'ego, z napisem ''Misao, kocham cię siostrzyczko''. Drugi należał do kogoś innego. Kogoś kogo nienawidzę najbardziej na świecie. Był to piękny, srebrny pierścionek, z niebieskim kamieniem szlachetnym. Był to kamień Lapsi Lazuli. Na pierścionku była litera D która była pierwszą literą imienia mojego ów wroga.
-Misao? Dobrze się czujesz? - Usłyszałam głos jakby przez mgłę. Przez chwilę nawet nie mogłam ocenić kogo to głos. Kaname... Tak. Zacisnęłam powieki
-Tak - Otworzyłam oczy i oderwałam wzrok od kamienia. Spojrzałam na Kaname
-Długo się nie odzywałaś - Stwierdził - Na pewno nic ci nie jest?
-Tak... - Mruknęłam jeszcze słabiej.

< Kaname? >

Od Yuki cd. Zero

 - Przysiady? - mruknęłam - Nie mogłeś wymyślić czegoś innego?
 - Nie to wydawało mi się najlepsze, no? - spojrzała na mnie zachęcająco
 - Niech ci będzie - stanęłam na środku pokoju, wyciągnęłam ręce i kucnęłam, potem znowu wstałam i znowu kucnęłam...
 - Ale nie odrywaj stóp od podłogi
 - Nie umiem tak - powiedziałam. - To chore, a ty tak niby umiesz? - spojrzałam na niego, zademonstrował idealny przysiad - No dobra ty może tak, ale ja nie - kucnęłam i wstałam jeszcze kilka razy - Wystarczy?

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

- Sprawdzasz mnie? - mruknąłem. Nie odpowiedziała, uśmiechając się znacząco.
- Hmm...  w takim razie... - mruknąłem.
- Dawaj.
- Na pewno?
- No dawaj - powiedziała pewna siebie.
- Skoro ty mi kazałaś robić pompki, to ty rób przysiady. - powiedziałem.

<Yuki?>

Od Kaname: c.d. Misao


Ten dom strachów wcale nie był, aż taki straszny... W ogóle był nudny i zabawny, ale dzieci tam się troszeczkę bali. Krzyczeli jak nie wiem.
- Jak oni się wydzierają! - Powiedziałem.
- No... Bardzo głośno. - Powiedziała Misao. Chodziliśmy i się śmialiśmy. Były tam papierowe mumie który wychodzili z grobów i mówią ,,Lepiej uciekaj, bo nie będę dla ciebie miły tylko okrutny.'' Ja już to znam na pamięć. Co chwile mumie się pokazują. Były mam też sztuczne szczury, węże i trzyogonowe lisy. Były takie słodkie, a powinny być chyba straszne. Po paru godzinach chodzenia, bo domu strachu w końcu wyszliśmy. Myślałem, że będzie straszniejszy, ale się zawiodłem. Byliśmy już najedzeni, bawiliśmy się. Ciekawe co teraz. Misao wymyśli. No nie wiem, gdzie ona by chciała iść. Chyba praktycznie wszędzie poszliśmy. Może ona coś wymyśli? No nie wiem, ale po niej można się chyba spodziewać.
- I jak ci się spodobał Dom Strachu? - Zapytałem się jej.
- No nie był, aż taki straszny...
- Też tak sądzę. - Powiedziałem. Usiedliśmy na kocu i patrzyliśmy w niebieskie niebo.
- Paczaj ta chmura wygląda jak koń! - Powiedziałem.
- No, a ta jak jednorożec z skrzydłami. - Powiedziała Misao. I tak przez cały czas mówiliśmy to czego chmura jest podobna. Była całkiem niezła zabawa.

< Misao? Sorry, że tak późno... ;D >

czwartek, 1 sierpnia 2013

Od Yuki c.d. Zero

Uśmiechnęłam się w duchu gdy poczułam jego wargi.
- Ale rozkaz - zaśmiałam się - Mam się dalej nie ruszać?
 - Tak, ale otwórz oczy - zrobiłam co kazał. - I jak?
 - Hmm, no wiesz to nie był rozkaz - uśmiechnęłam się
 - No wiem ale..
 - Ale było fajnie - przerwałam mu całując go jeszcze raz - No to co masz coś trudniejszego? Nie sądzę - uśmiechnęłam się znacząco.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

- Hmmm... - mruknąłem.
- No?
- Zastanawiam się...
- No weeeź - jęknęła. Uśmiechnąłem się do niej lekko. Usiadłem, sadowiąc sobie dziewczynę na kolanach.
- Dobra... na początek coś łatwego.
- ...?
- Zamknij oczy. - powiedziałem.Yuki spojrzała na mnie zaskoczona, ale po chwili zamknęła oczy.
- I się nie ruszaj - dodałem. Znieruchomiała. Pochyliłem się nad nią i pocałowałem czule.

<Yuki?>

Od Yuki c.d. Zero

 - Tobie chyba po 10 minutach wszystko się robi nudne - powiedziałam retorycznie, zasmiał się - Pompuj jeszcze chwile, fajnie mi się tak siedzi
 - Mówisz że jestem wygodny?
 - Tak bardzo - zaśmiałam się - Musiałeś dużo cwiczyć
 - Wiesz biegam wspinam się...
 - A no tak jesteś wampirem, zapomniałam - zaśmiałam się do siebie,nagle Zero się obrócił tak szybko ze teraz siedziałam na jego brzuchu - Następnym razem ostrzegaj - zmrużyłam oczy
 - Wybacz ale lubię widok twojej zdziwionej miny
 - Ta, i musisz robić takie dziwne rzeczy?
 - Ty mi kazałaś robić pompki
 - No właśnie a czy to są pompki?
 - Mogłabyś być nauczycielem - zaśmiał się
 - Tak, muszę na kimś poćwiczyć, przykro mi - spojrzałam z rozbawieniem na niego
 - Nie jestem królikiem doświadczalnym - objął mnie i wstał
 - Nie ładnie, nie słuchasz wampirku, pała
 - Yuki nie przeginaj - powiedział stanowczo
 - Co ja takiego robię? Ja też muszę mieć jakąc pociechę a nie ze tylko ty
 - A więc uważasz że się z ciebie śmieje?
 - No a nie? Wykorzystujesz swoje atuty i...
 - I co? - uśmiechnął się
 - I zawsze przegrywam
 - Ale my nie gramy w grę - zaśmiał się
 - No to spróbuj przez jeden dzień zachowywać się jak człowiek
 - A co zachowuje się jak kosmita?
 - Nie - westchnęłam. - Zachowujesz się jak superbohater, to jest takie, z jednej strony fajnie mieć takiego chłopaka - zaśmiałam się sama z siebie - A z drugiej wykorzystujesz to przeciw mnie
 - I co ? - zaśmiał się
 - Zero! Wiesz o co mi chodzi, znowu to robisz, śmiejesz się ze mnie
 - Ty też się ze mnie śmiejesz, każesz mi robić pompki. Teraz ja ci coś rozkażę.
 - No? - spojrzałam na niego wymownie - Rozkaż mi coś? - uśmiechnęłam mu się w twarz.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

- Serio? - zaśmiałem się. - Nie masz lepszych rozrywek.
- Nie gadaj i pompuj. - powiedziała. Wywróciłem oczami.
- Tylko nie spadnij - mruknąłem.
- O mnie się nie martw. No dawaj!
Westchnąłem ciężko i zrobiłem, co kazała. Żadnego trudu. Szczerze powiedziawszy, było to nawet zabawne. Jej ciężar nie robił mi różnicy. Żeby jej pokazać, jedną rękę schowałem za plecy, chwytając jej dłoń.
Po kilkudziesięciu (czy może kilkuset?) razach znudziło mi się. Nie byłem zmęczony, ale znudzony.
- Nabawiłaś się już? To robi się nudne - powiedziałem.

<Yuki?>

Od Yuki: c.d. Zero

 - Idź ode mnie ty oszukańcu! - ale jego uścisk był za mocny, uśmiechnął się i szepnął do ucha.
 - Jak mnie nazwałaś?
 - Oszukaniec! Oszukaniec - wrzasnełam do jego drugiego ucha.
 - Nie ładnie, Yuki - zaśmiał się.
 - Puść, ty oszukańcu!
 - Mówi się oszuście.
 - Dla mnie jesteś oszukańcem - powiedziałam wytykając zęby.
 - O nie, przegiełaś - powiedział zuśmiechem złapał mnie w pasie i wyskoczył na ramę okna, wyciągnął ręce.
 - Nie zrobisz tego - powiedziałam.
 - Czyżby? - uśmiechnął się złowieszczo puścił mnie, zamknełam oczy czekająć na upadek, ale nie doczekałam się spadłam mięko w jego objęcia.
 - Nie wierze? Wyrzuciłeś mnie?
 - Upuściłem i złapałem - uśmiechnął się.
 - Skoro taki jestes zwinny to teraz weź mnie spowrotrm na górę - powiedziałam, po czym już byliśmy na górze - Wyobrażam sobie jaka to musi być dla ciebie udręka, kiedy zamiast tak szybko, musisz iść normalnie po korytarzach i schodach - zaśmiałam się.
 - Rzadko  to robię - przyznał.
 - Czy ty w ogóle czegoś nie umiesz? To takie ... - nie mogłam znaleźć właściwego słowa - dziwne, lubisz sport?
 - No - odpowiedział zmieszany.
 - Zrób pompki.
 - Co? - zaśmiał się.
 - No teraz na ziemi, chyba wiesz jak wyglądają, chcę zobaczyć - uśmiechnęłam eis Zero polożył się - No a teraz utrudnienie  - zasmiałam się wstając i siadając na szczycie jego pleców.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

- Nie powiedziałem, że trzeba grać fair - mruknąłem z uśmiechem.
- O-szu-stwo - przesylabizowała.
- Mów co chcesz. Wygrałem.
- Oszukując - obstawiała przy swoim. Uśmiechnąłem się lekko, obejmując ją. Milczałem.

 <Yuki?>

Od Yuki c.d. Zero

 - Hmm - powiedziałam, po czym odwróciłam się do niego i pocałowałam go, nie odrywaliśmy się od siebie przez jakiś czas - Może... szachy ? - zaśmiałam się po chwili.
 - Może lepiej nie - uśmiechnął się. - Zagrajmy w ciszę.
 - W co?
 - Nie odzywajmy się, zobaczymy kto dłużej wytrzyma.
 - To oczywiste, że ty - prychnęłam.
 - Przekonajmy się - uśmiechnął się.
 - Niech ci będzie, już? - skinął głową, co było potwierdzeniem, wstałam i odwróciłam się do okna, gdybym tego nie zrobiła napewno jakoś by mnie rozproszył. - Aaaa! Oszukujesz!! - krzyknełam gdy Zero zaczął mnie łaskotać - Ty!
 - Przegrałaś - zaśmiał się.
 - Oszukiwałeś! - stałam przy swoim.

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

- Hmm.. - mruknąłem. - Przyznam szczerze, że nie mam pojęcia. Jest już dosyć późno, musisz być zmęczona...
- Nie chcę jeszcze spać - powiedziała.
- Cóż... Może tak; co chcesz robić?

<Yuki? Brak weny>

Od Yuki c.d. Zero

 - Nie aż tak, ale widzę że ciebie to bawi.
 - Tak, komiczny film.
 - Jak dla kogo, co jest śmiesznego w tym, że ktoś komuś rozwala głowę młotem?
 - No, to jest właśnie śmieszne.
 - Może, ale nie dla mnie.  - wstałam.
 - Dąkąd idziesz?
 - Zaraz wrócę idę wziąść prysznic - wyszłam do łazenki, przed oczami cały czas miałam przed oczami twarze tych wszystkich potworów z filmu, i że to też bawi chłopaków. Umyłam się i wróciłam do pokoju, telewizor był wyłączony, a Zero siedział na kanapie
 - Film się skończył - zapytałam zdziwiona.
 - Nie, ale postanowiłem oszczędzić ci tych widoków.
 - Mogłeś patrzeć...
 - Widziałem już ten film, więc dużo nie straciłem, chodź. - powiedział łapiąc mnie za ręke
 - Jak chcesz - powiedziałam siadająć mu na kolanach - To co robimy?

<Zero?>

Od Zero: c.d. Yuki

Ścianąłem ramię dziewczyny.
- Nie martw się. Obiecuję, że żaden zombie nie wyskoczy ci w nocy z szafy - powiedziałem.
- Obiecujesz? To znaczy, że mógłby? - spytała. Milczałem. Teoretycznie jest to możliwe... jeśli ożywię jakiegoś trupa. Ale na to się chyba nie zanosi.
- Nic się nie martw, nie wyskoczy - odparłem. Film opowiadał o chłopaku, który ucieka przed zombie opanowującym świat, by odnaleźć swoją rodzinę w mieście tworzącym schron przed potworami. Podczas podróży napotkał na kowboja i dwie dziewczyny, które raz ich zdradzały kradnąc broń, raz ratowane przez mężczyzn współpracowały z nimi. Musiałem powstrzymywać się od śmiechu za każdym razem, gdy walczyli z potworami. Dla mnie było to komiczne. Jadąc z pełną prędkością, otworzyć drzwi vana, by trafić w twarz pełznącego zombiaka, rozwalenie twarzy zombie klauna w wesołym miasteczku młotem do gry...
- I jak, boisz się? - szepnąłem dziewczynie do ucha mniej więcej w połowie filmu.

<Yuki?>

Od Yuki c.d. Zero

 - Lubisz patrzeć jak sztywni  ludzie bez niektórych części ciała chodzą krokiem mumii i zabijają innych?
 - Krokiem mumi? - zaśmiał się.
 - No, mumie też tak chodzą
 - Skąd wiesz, przecież nie widziałaś mumi?
 - No nie, ale w filmach widziałam, wyciągają ręce i kustykają tak jak zombi - zaśmiała się.
 - No dobra niech ci będzie, tak lubię takie filmy, a co, boisz się?
 - Nie, nie boje, nie lubię takich filmów, ale się nie boje.
 - Czyżby - milczałam.
 - Ale jeśli... JEŚLI to będzie straszne i nie będe mogła zasnąć to bedzie twoja wina. Ale się nie boję.
 - No nie nie watpie - powiedział z uśmiechem.

<Zero?>