Zmrużyłem groźnie oczy.
- Uważaj, Yuki... bo jeszcze się zemszczę... - mruknąłem cicho i pędem wbiegłem w akademii. Wykonałem zadanie. Tamci (na szczęście) wiedzieli, że chodzi o swego rodzaju zakład. Wystarczyło, że rzuciłem im jedno mordercze spojrzenie i zwiali. Jak czasem dobrze mieć reputację groźnego wampira... ale nie zapomnę sobie tego.
Wróciłem z powrotem do pokoju. Yuki skręcała się ze śmiechu. Znów zmrużyłem oczy. Koniec zabawy.
- Mój ruch - powiedziałem wolno. Po chwili zastanowienia, zbiłem odsłoniętego skoczka Yuki. Spojrzałem na nią z góry.
- Słodka vendetta... - mruknąłem. Dziewczyna spojrzała na mnie z niepokojem.
- Jeśli tak bardzo lubisz wyznania, idź do woźnego i powiedz, że się w nim bujasz. I masz zaczekać na jego odpowiedź... A na dodatek masz go pocałować. W policzek, jeśli wolisz - mruknąłem cicho, usatysfakcjonowany.
<Yuki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz